Według Was Clyde stał po dobrej czy złej stronie ?
Jak oceniacie jego końcową moralność i dążenie do zemsty oraz można śmiało powiedzieć
"wtłuczenie systemowi sprawiedliwości podstawowych wartości" ?
Według Was powinien odnieść sukces czy przegrać jak było to pokazane w filmie?
Czy chodzenie na tzw. ugody jest według Was "fair" ?
To mnie więcej pytania na które szybko wymyśliłem i dotyczą one osobowości Clyde , jego
problemów oraz filmu; jeśli możecie odpowiadajcie i zadawajcie kolejne pytania ponieważ
chciałbym poznać co o tym myślicie ;)
"Według Was powinien odnieść sukces czy przegrać jak było to pokazane w filmie?" - a jesteś pewien, że on przegrał? Może to było samobójstwo, tylko rozbudowane? ;)
Morderstwo to morderstwo bez względu na przyczyny. Nie da się ukryć nasz samotny mściciel był winny jak cholera.
Ale gdyby to było morderstwo w imieniu prawa, czyli kara śmierci, to już byłbyś za, tak?
Nie jestem za kara śmierci gdyż jest to łagodna kara za występki popełnione by sobie na zasłużyć.
Lepiej zesłać takiego do jakieś nory, ciężkie roboty itp.niech wie co zrobił.
Wynika z tego, że jesteś przeciwny karze śmierci, ponieważ uważasz że byłaby to za słaba kara, a nie dlatego że "Morderstwo to morderstwo bez względu na przyczyny".
Coś w tym stylu.
Pamiętajmy, że nasz bohater taki do końca święty nie był.Wiadomo powód zemsty oczywisty ale sposób wykonania na nagrodę nie sługuje.
Mnie się wydaje, że Clyde robił to co sam uważał za słuszne. No pomyślmy, że nam wybito rodzinę: część myśli o zemście, inni się dołują, a jeszcze inni wierzą w wymiar sprawiedliwości. Clyde wierzył w swojego adwokata, a ten zawiódł, bo zrobił coś bez porozumienia z nim. Wtedy coś w nim pękło i... zaczęło się. Przez wszystko, co robił w filmie rozumiem, że mścił się ( podmienienie tych substancji na początku i poćwiartowanie pewnego brzydala <sorry, nie mogłam się oprzeć>), ale wylądował w więzieniu, więc w pewien sposób poniósł konsekwencje, ale na tym nie spoczął i tu już zauważam pewną przesadę... Okej - sędzina wydała wyrok na niewłaściwą osobę - tego, który nie zabił, skazała na śmierć, ale czy to powód, żeby unowocześnić jej telefon na tyle by ją zabił :/ , albo adwokat "brzydala" - czemu on był winny? Darujcie, bo nie rozumiem. Prędzej to za tą ugodę bym coś zrobiła z Nickiem, ale bez przesady, nie zabijać. Gdybym miała już myśleć jak potencjalny mściciel, pokazałabym Nickowi jak to jest stracić rodzinę, ale to tylko w sytuacji ekstremalnej. Ta ugoda faktycznie była nie na miejscu. Ten film na moje powinien skończyć się tak, aby Clyde pohamował się i może uciekł, bo nie chciałabym, żeby trafił do więzienia. To chyba tyle :D
Nie rozumiesz, widocznie nie widzisz tego w jakim stopniu system jest ułomny; a ten adwokat jak i sędzia - nie dbali o to o co powinni, zamiast walczyć o sprawiedliwość dosłownie pracowali tak jak im to bardziej pasowało (ten murzynek zamiast walczyć o skazanie obu, to się dogadał z jednym a ten prawdziwy morderca dostał śmiesznie niską karę ...); on jak sam mówił (Clyde) że tu już nie chodzi o zemstę, on walczył o coś więcej ;)
No tak :) . Ale niestety po części wyszła mu zemsta : /. Wkurzył się najpierw na tych, co zniszczyli mu życie i sprawił, że umierali w męczarniach ( no na moje to czysta zemsta, ale można się tu ze mną nie zgodzić). Potem współwięzień - okej to była część planu, bo miał się dostać do izolatki. Sędzina oberwała z telefonu jak już wspominałam - uprawomocniła niesprawiedliwy wyrok ( nie wiem czy dobrze to napisałam, jak co proszę o korektę :D ). I skoro on chciał pokazać, że ten system jest powalony, dlaczego nie skończył zabijania tylko na tych oprychach? Sorry - nie rozumiem. Murzynek to przez cały film doprowadzał mnie do szału i tylko czekałam z nadzieją, że on zostanie uduszony krawatem, albo oberwie wiolonczelą córki : / . Bałwan i tyle - statystyki ważniejsze od sprawiedliwości? Pfff. Zgadzam się z Tobą - to jest chore...
dlatego nie skończył na oprychach bo właśnie system jest chory i chciał go naprawić albo co najmniej dać ludziom do zrozumienia że tak być nie może i tyle :P