Może ze mną jest coś nie tak, ale od początku do końca kibicowałem Clydowi. I bardzo mi
było żal, że jego plan nie został zrealizowany do końca. ;)
Nie wierzę, że tylko ja jeden miałem takie odczucia. No dalej. Przyznać się!
przyznaję się :D
jak to już wcześniej zostało napisane w innym temacie: świetny film, tylko w powietrze wyleciał nie ten co trzeba!
miaaaałem to samo, nawet więcej Ci wszyscy prokuratorzy z Nickiem na przodzie działali mi na nerwy... szkoda, że Clydowi się nie udało... no cóż nie wszystkie filmy kończą się happy endem
No u ja poczuwam się do tego aby się przyznać, że mu kibicowałam:]
Gość na prawdę miał łeb na karku, że wymyślił coś takiego i tak długo nie udało im się go złapać np. jak wychodził z izolatki
Dokładnie tak im więcej ich zdychało tym film co raz bardziej mi się podobał:) Niestety końcówka była kiepska.
Przemyśl jeszcze raz to, co napisałeś. "Ich" to znaczy kogo? Możesz sprecyzować, bo nie potrafię zrozumieć, do kogo pałasz taką nienawiścią, że chciałeś, aby "zdychali"? Wymień proszę winy innych poza mordercą żony i dziecka, którzy zawinili tak bardzo, że zasługiwali na to, aby "zdechnąć"? Czym różnisz się od morderców, którymi gardzisz, skoro sam chcesz, aby inni byli mordowani?
Wszystkich zamieszanych w tę sprawę. Nie sądzisz chyba że będę wymieniał każdego z nazwiska, po prostu tego nie pamiętam i nie mam ochoty ani czasu sprawdzać. Poza tym, chodziło mi o ogólne pojęcie niesprawiedliwości w sądach a nie tylko o sprawę pokazaną w filmie. Pozdrawiam:)
wszyscy. którzy dla poprawienia sobie statystyki, pozwolili psychopatycznemu mordercy uniknąć kary i dalej robić swoje. Swoja drogą, ciekawe jakby się czuł ambitny prokuratorek, jakby to jego dziecko padło ofiarą, a kolega po fachu wypuściłby mordercę...
Prokurator przecież nie zrobił tego, bo chciał, żeby morderca wyszedł na wolność (zobacz jeszcze raz scenę gdy morderca mu dziękuje za współpracę) tylko dlatego, że inaczej obaj byliby wolni o czym był przekonany, a skoro był dobry w tym co robił, to można wnioskować, że pewnie miał rację (zobacz jeszcze raz scenę gdy rozmawia o tym z inżynierem podczas gdy ten już jest w fazie zaawansowanego mordowania). A ponadto - nie wszyscy, których zabił i chciał zabić byli zamieszani w sprawę zabójstwa jego żony i córki (wybuch kilku radiowozów policyjnych? plan rozwalenia całego wymiaru sprawiedliwości?). A co do samego filmu - dałem 7/10 właśnie ze względu na zakończenie (gdyby nie to, pewnie dałbym 6). Prokurator dał mu niejako szansę na przeżycie. To inżynier uruchomił zapalnik. I został ostrzeżony: "nie musisz tego robić". Co oczywiście nie zmienia faktu, że można zrozumieć rozgoryczenie i chęć zemsty inżyniera (aczkolwiek proszę też pamiętać na czym polegała JEGO praca - tworzył wynalazki, które służyły agentom amerykańskim do zabijania; sam był "zamieszany" w mordowanie nie mniej niż wymiar sprawiedliwości, do którego pałał żądzą zemsty).
nie mogę się z Tobą zgodzić, na samym początku prokurator mówi, że ma 96% wygranych spraw, wcale nie był przekonany, że przegra, tylko bał się podjąć ryzyko, żeby mu się statystyka nie popsuła. Podobnie jak jego asystentka, która myślała tylko o karierze, a dopiero pod koniec zrozumiała, że trzeba było jednak postawić mordercę przed sądem.
ja kibicowałam mordercy tylko na początku. Ok, zabił tych dwóch dupków, prawnika śmierć też przeżyłam, ale z tym, że dobijał już wszystkich po kolei - z tym przesadził.
Mam identyczne odczucia co do tego filmu , jednak , mimo wszystko taka jest rzeczywistość , to nie bajka z happy endem , dałem temu filmowi 10/10 , arcydzieło.
Również mu kibicowałem. Ale nie dlatego, że zabijał, tylko w sposób jaki chciał to zrobić. Na początku próbował pokazać luki prawne, a potem wykorzystał swoją mądrość. Lecz stał się zbyt pewny siebie i skończył jak to ktoś wspomniał jak w typowym amerykańskim filmie.. Nasze prawo może nie jest doskonałe, ale zawsze wygrywa - to jest motto tego filmu, takie mam odczucie.
Andersowi Breivikowi też kibicowaliście? Kim jesteście, aby oceniać, co jest dobre, a co złe i kto powinien umrzeć, a kto żyć? Czy nie w taki właśnie sposób ludzie pokazują, jak blisko im do morderców, których sami nienawidzą, wyrażając lekką ręką takie poglądy? Zabicie mordercy żony i dziecka rozumiem, ale zabijanie innych ludzi tylko dlatego, że pracowali w biurze prokuratora nie akceptuję! Uważacie, że Ci ludzie zwołani na spotkanie przez p. Burmistrz mieli na sumieniu takie winy, że zasługiwali na śmierć? Gratuluję przekonania o własnej wielkości. Prawie jak bogowie... prawie... i przez małe "b".
Trochę sam przeczysz sobie. Najpierw piszesz: "Kim jesteście, aby oceniać, co jest dobre, a co złe i kto powinien umrzeć, a kto żyć?", a potem: "Zabicie mordercy żony i dziecka rozumiem". Sam to właśnie robisz - oceniasz co jest dobre, a co złe i kto powinien umrzeć, a kto żyć. Inni też to robią, a ty się tylko burzysz, że nie myślą tak jak ty i uważasz, że twoje zdanie jest jedynym prawdziwym ;) Ale co do ogólności, to się zgadzam.
Biorąc pod uwagę całość zdania: "Zabicie mordercy żony i dziecka rozumiem, ale zabijanie innych ludzi tylko dlatego, że pracowali w biurze prokuratora nie akceptuję!" sugerujesz, że "rozumiem" znaczy "akceptuję".
PS. Nie zauważyłem, że piszę do kobiety, wybacz :)
Amagi, nie, rozumiem nie oznacza tego samego, co akceptuję. Rozumiem, że ktoś, człowiek, może zachować się w taki sposób. Nie oznacza to, że to akceptuję.
Sędzia też często popełnia błędy. Polskie prawo jest... dziurawe, że aż strach. Za kradzież dostaje się tyle co za gwałt, ale nie o tym. "oko za oko, ząb za ząb". Gdyby ktoś powybijał Ci rodzinę i uszedłby z życiem, omijając więzienie gadałabyś zdecydowanie inaczej :)
kibicowałam mu od samego początku... film naprawdę świetny. zrobił na mnie wielkie wrażenie.! 9/10
Ja też mu kibicowałam...to chyba jeden z moich ulubionych filmowych morderców!!!:D:D ehh głupi był ten koniec
Ja na jego miejscu zrobilabym to samo, chodzi mi o tortury na tym facecie...zgwałcicł i zabił- dla mnie to nie człowiek, to nie zwierzę, nie wiem co to jest... Jezeli chodzi o inne morderstwa, o nie do konca go popieram.
Pierwszy raz rzucam takim tekstem, ale .. CZARNUCH TO BYDLAK!
Clyde był pierwszorzędną postacią, szkoda tylko, że ten film nie zmieni nic w posranym amerykańskim prawie, w którym każdy stan uważa siebie za miecz sprawiedliwości.
Ja jak najbardziej kibicowałam Clyde'owi! Miałam przez ostatni rok (a pośrednio przez rodzinę i znajomych o wiele dłużej i wciąż to trwa) do czynienia z prawem i sądem (żeby rozwiać wątpliwości: nie byłam pozywana, skazywana, podejrzana, oskarżana etc. i był to sąd Cywilny) i to jak bardzo jest to prawo po...., niesprawiedliwe, jeszcze Ci wszyscy sędziowie, którym płacisz za wniesienie sprawy, jeszcze musisz sie przed nimi płaszczyć by cokolwiek zrobili oczywiście z masą błędów, które utrudniają wiele spraw. Szkoda gadać. Ja w tym filmie właśnie to dostrzegłam - chcęć rozwalenia tej całej biurokracji, korupcji i bagna moralnego jakie prezentuje prawo większości krajów!
A film niezły, porusza ciekawy temat, porusza emocje, dobra gra aktorska, myślę, że wart jest mojej oceny 8/10.
I wkurza mnie nazywanie wszystkich zabitych niewinnymi, każdy coś ma na sumieniu, chocby to ze wiekszosc je mieso, a udowodniono iz jest to w ludzkiej diecie zbedne i wrecz szkodliwe, zatem wiekszosc z nas jest chocby posrednio mordercami, a kazdy ma wiele wiecej na sumieniu dlatego tez bardzo nie lubie tych okreslen 'niewinni ludzie'.
Ja zazwyczaj kibicuję świrom w filmach, a w tym filmie to w ogóle. Szkoda,że przeżył ten murzyn cwaniaczek , ogólnie chciałem by clyde rozpieprzył ten cały bezduszny system. Moim zdaniem po tym co przeżył miał prawo na to wszystko. No i ogólnie film zmusił mnie do pewnych refleksji i zagrał na uczuciach. Ja też nienawidzę systemu, choć nie mam tak poważnych powodów jak Clyde.
W każdym razie kibicowałem Clydowi i też żałuję że został przechytrzony
Ja również mam takie odczucia jak ty. I uwazam ze chociaz raz mogliby zrobic koncówke, w ktorej nie wygrywa dobro i prawo... Tez kibicowałem glownemu bohaterowi.
wg mnie to nie była końcówka, w której wgrywa dobro i prawo, ale tylko i wyłącznie prawo (w postaci pana prawnika, który uratował własną skórę i przyniósł bombę do celi). tyle ode mnie...
Kibicowałem Clyde'owi od początku do końca i w realnym życiu jakby go transmitowali to też bym mu kibicował, a nawet założył funpage'a. Film wspaniale ukazał zdesperowanym obywatelom, że można walczyć ze skorumpowanym i zepsutym systemem i to trzeba robić. Takie filmy dają ludziom inspirację i pokazują, że jest nadzieja w walce z tym co legalne ale złe.
tak, kibicowałem. i dlatego rozwaliło mnie negatywnie kiepskie i naciaganie zakończenie. niejaki Czester zdradzajacy miejsce skad dokonywano dzieła z niszczenia, podkop w wiezieniu jak w filmach dla nastolatków i smierć bohatera walczącego z systemem była wiadomo odka sie pojawił w celi prokurator w jaki sposób zginie. rozwiazanie tajemnicy było za mało inteligentne
Jeszcze 15 minut przed końcem filmu, miał u mnie 10/10. Ale właśnie te ostatnie minuty mnie zwiodły. Miałem nadzieje, że wszyscy wylecą w powietrze :). A jeśli chodzi o postępowanie Clydea to chyba nie ma co się dziwić? Komuś mordują ukochaną rodzinę- mnie zemsta nie dziwi. A prawo fakt, często jest chore.
Dokładnie tak... dałabym 8 gdyby nie końcówka... a tak to tylko jest 6. Clyde to był równy gość... jak na mordercę ;-) Kibicowałam mu.
"niejaki Czester zdradzajacy miejsce skad dokonywano dzieła z niszczenia" Mógł to zrobić przy pierwszym spotkaniu. Dlaczego tego nie zrobił? Film za szybko by się skończył.
Miałem tak samo. Film na wysokim poziomie, choć przekop do więzienia wydał mi się trochę nierealny. W trakcie filmu miałem wyobrażenie że Butler tak dobrze rozgryzł system, że wiedział co i jak kiedy zaminować i po prostu sobie siedział czekając na efekty. Ponadto człowiek przewidujący na tyle wiele nie zabezpieczył swoich HQ i tuneli pułapkami albo bomby w sądzie czujnikami ruchu? Generalnie poziom trochę spadł od momentu ataku robota zdalnie sterowanego.
Ale nawet na sam koniec filmu spodziewałem się jakiegoś niesamowitego zwrotu akcji. Na przykład czy nie wydałoby się wam ciekawszym zakończeniem jakby bomba w gmachu sądu nie dała się przenieść, Foxx poszedłby do więzienia przekonać Butlera by nie odpalał ładunku zdalnie. Butler by się opamiętał, a w tym czasie saper grzebiący w bombie spaprałby robotę? Wysadzenie w powietrze takiej ostoi sprawiedliwości dałoby do myślenia.
No ale cóż, musiał być happy-end :)
PS: W sumie nie do końca mój pomysł. Spodobało mi się zakończenie Iron Sky.
No, ja już słyszałem wiele alternatywnych zakończeń xd. I chyba jednak były lepsze od oryginału... ze względu na zwycięstwo Butlera.
Hehe, dokładnie miałem tak samo :D kibicowałem mu żeby się wszystko udało, a tu "happy end". To samo miałem z filmem "Słaby punkt" z Hopkinsem :P
ja również :P podczas filmu troche czułem sie jakbym oglądał anime DeathNote, wiem ze moze przesada, ale chodzi mi o samo kibicowanie bohaterowi który chcial wymierzać sprawierdliwość na własna ręke