Scenariusz zalatuje mi trochę science fiction, bo jakoś dziwnie mało do mojej wyobraźni trafia pomysł polegający na tym, że jakiś maniak przez 10 lat niezauważalnie dla nikogo drąży tunele, dokopując się do (sic!) wszystkich cel w więzieniu - bo tak chyba tam zostało powiedziane :-)(ciekawe skąd miał pewność że akurat do niego trafi?).Pomysł zastosowania robota saperskiego wydaje się przy tym już zupełnie realny, choć nie wiem na jakiej giełdzie samochodowej można nabyć sprzęt kosztujący serki tysięcy dolarów i ściśle reglamentowany. Takich nielogicznych momentów jest wiele i może niepotrzebnie się czepiam ale jeśli twórcom filmu zależało na jakimkolwiek realizmie (w końcu to nie baśń w stylu fantasy), mogli to brać po uwagę.Gerard Butler też nie błysnął niczym szczególnym. W większości scen siedzi przy stole w celi widzeń i stroi różne dziwne miny. jedyne, co mnie w tym filmie intryguje, to brak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy wysadził w końcu w powietrze panią burmistrz i jej urzędasów czy też nie? - bo nie zostało to jednoznacznie wyjaśnione (zabawa z komórką niczego nie wyjaśnia). Próba porównania tego filmu z innym o podobnej konstrukcji - mam tu na myśli "Siedem" powoduje, ze wypada on w tym porównaniu bardzo blado. Film jedynie dla wielbicieli gatunku