Jak w temacie . Mozecie mi powiedziec kto byl wspolpracownikiem Sheltona ?
Absolutnie nikt. Właśnie zobaczyłem ten film i wygląda na to, że Clyde wszystkie ataki przeprowadzał sam.
Zaskoczylo mnie pytanie Clayda ktore zadal nickowi czy juz zlapali jego wspolnika . Nick odpowiedzial ze tak , z tego wlasnie powodu myslalem ze faktycznie kogos mial .
Faktycznie powiedział coś takiego. W scenariuszu ten dialog przebiega ciut inaczej i raczej jednoznacznie wskazuje, że to Clyde za wszystkim stoi. Cóż, ja raczej potraktowałem jego pytanie dosyć ironicznie :D
Jakby nie bylo film naprawde wciagajacy :) Szczegolnie to budowanie napiecia bylo mega ;) koncowka mogla by sie inaczej skonczyc no ale coz , tak chcial rezyser ;)
Przez 3/4 filmu mi się podobał i to okropnie, wciągnął mnie jak dawno żaden nie był w stanie tego uczynić. Ostatnich kilkanaście/dziesiąt minut filmu zrujnowało całą przyjemność. Z całkiem przyzwoitego i normalnego filmu, w przeciągu ułamka sekundy stał się wyimaginowanym sci-fi. Poruszony temat sprawiedliwości jak i prawa bardzo mi się spodobał i miał w sobie dużo racji. Sprzeciwy ku temu również jak najbardziej. Złość Clyde'a, jego psychopatyczne postępowanie, wszystko dążyło jakimś "normalnym" tropem. I nagle zaczęło się sci-fi. Jakim cudem Clyde sam to wszystko organizował? Jakim cudem zakopał tego prokuratora, skoro siedział w więzieniu a rzekomo nie miał wspólnika? Nie mógł zrobić tego wcześniej skoro owy prokurator i Clyde byli jeszcze razem na rozprawie a po niej jak mniemam Clyde od razu poszedł siedzieć, przynajmniej do aresztu. Jakim cudem wykopał te tunele i tak zaopatrzył swoją "bazę"? To musiało być przez niego zaplanowane i rozpoczęte ze 20 lat wcześniej chociaż i tak wątpię żeby był w stanie to zrobić. I chcecie mi powiedzieć, że Clyde będąc w izolatce tak po prostu sobie co chwilę z niej wychodził tunelem i "rozpiżdżał" wszystko sam? Poza tym sam ten niby "szpieg", z którym się spotkali stwierdził, że Clyde jest tylko mózgiem i niby ma ludzi wszędzie. Tak jak pisałem, wszystko szło w dobrym kierunku, bardzo ciekawa tematyka, odzwierciedlenie emocji, trzymanie w napięciu, taka "normalność" , aż do ostatnich minut gdzie cały film stał się jedną wielką bajką, wypełnioną niewyobrażalnie bujną wyobraźnią reżysera.
Na samym końcu Clayde zapytał czy złapali jego współpracownika i Nick to potwierdził. Macie jakieś propozycje ?
Jak można tego nie pojmować? Clyde nie miał żadnego wspólnika, ale spędził te 10 lat na intensywnych przygotowaniach tego, co działo się w trakcie filmu. Zaplanował każdy najdrobniejszy szczegół, przygotował każdy jeden element, który był mu potrzebny. Od momentu, kiedy trafił do izolatki, stał się praktycznie wolnym człowiekiem, ponieważ nikt do izolatki nie zagląda, a on mógł z niej wychodzić i przedostawać się do jednej ze swoich kryjówek. Mógł wtedy spokojnie uprowadzić adwokata, zabić ze snajperki panią sędzinę, pokierować robotem z CKM'em, itp., itd. To żadne sci-fi, po prostu cholernie inteligentny i zaradny facet z cholernie dobrym przygotowaniem i planem. Realizm nie został nagięty w żadnym momencie bardziej, niż w każdym innym filmie akcji.
Tylko że najpierw uprowadził adwokata, później zażądał stek, podzielił się nim ze współwięźniem z celi następnie zabijając go - i dopiero za zabicie współwięźnia trafił do izolatki i mógł sobie wychodzić. Adwokat musiał zostać uprowadzony jeszcze przed tym zanim Klajd trafił do więzienia.
Damn, rzeczywiście. No to może uprowadził go przed trafieniem do więzienia po prostu. Był ten adwokat widziany już po aresztowaniu (bo nie pamiętam już)?
No właśnie m się wydaje, że nie - dlatego zaciekawił mnie Twój post. Ja gościa ogólnie zapomniałem i w pierwszej chwili jak padło jego nazwisko to nie ogarniałem nawet co to za jeden.
Przecież jak dzwonili do żony adwokata, to jest powiedziane, że zgłosiła jego zniknięcie 3 dni temu. Więc Clyde przed pojmaniem do więzenia porwał Reynoldsa i go zakopał. Było tam chyba 5 butli tlenowych, które miały do utrzymać przy życiu przez te 3 dni do 13:15.
Jak dla mnie to jeszcze jeden motyw byl naciagany, polączenie jego bazy z cela. Skad wiedzial do ktorej celi trafi, przeciez mogl siedziec nawet w tej obok i juz nie moglby sie dostac do swojej bazy.
moze izolatka jest tylko 1? albo liczyl na totalnego farta.... albo trafie do tej albo zostane w wiezieniu do konca zycia ;)
w więzieniach tak ogromnych jest więcej niż jedna izolatka. :-) Ale ciekawa dyskusja na temat ciekawego filmu
On miał podkopy i wejście do każdej celi w izolatce , widać to jak prokurator i ten policjant odkrywają jego przejście , drabina jest pod tym wejściem do jego celi a obok są inne wejścia w razie jakoby trafił do innej.
Ale to chyba nie był ten adwokat. Szczerze mówiąc z tego co pamiętam z filmu to to był chyba ten, co wybronił tego bandziora, który zabił mu żonę i córkę w sądzie przez co bandzior nie odpowiedział za zbrodnię.
Mogę się mylić, bo widziałam film dość dawno.
pani sędzia raczej nie zginęła od strzału z karainu snajperskiego tylko z telefonu xD