Nie wiem dlaczego tyle osób narzeka na zakończenie filmu. Co prawda ja również kibicowałam
Sheltonowi, ale moim zdaniem właśnie takie zakończenie było najlepsze. Moim zdaniem
sensem życia Clyde była zemsta, a więc gdyby jej dokonał, a sam przeżył to tak naprawdę
straciłby sens swej egzystencji. Do momentu w którym zginął i tak zdążył wykonać większą
część swego planu (przede wszystkim zemścił się na mordercach). No i przede wszystkim
scena, w której Nick mówi, że już nie interesują go układy z mordercami, sprawia Clade'owi
wielką hmm radość (przynajmniej tak mi się wydaje), bo Nick wreszcie zrozumiał to co Clyde
chciał im wszystkim przekazać, że sprawiedliwość musi dosięgnąć każdego. Ostatecznie
dosięga i jego samego, dlatego właśnie uważam, że takie zakończenie jest idealne. Morderca
to morderca i jeśli morduje w sposób świadomy, celowy i zaplanowany, to tak naprawdę nie
mają większego znaczenia jego motywy. Tak jak napisałam wyżej dla mnie przekaz filmu jest
prosty: Sprawiedliwość musi dosięgnąć każdego.
Dla mnie ostatnia scena jest jak wisienka na szczycie tortu - idealna wieńcząca dzieło. Film
bardzo dobry - daję 8/10
Nie chcę nic mówić, ale Clyde sam w filmie powiedział, że nie robi tego dla zemsty. LOL, nawet oglądać ze zrozumieniem nie potraficie, ludzie. aha, a przekaz filmu, że sprawiedliwość musi dosięgnąć każdego, pochodzi właśnie z filmu, także nawet nie trzeba samemu szukać przekazu, bo jest jak byk wytłuszczony w filmie. LOL. Tylko ja tu jestem na tyle inteligenty, żeby to pojąć?
Skoro nie było w tym nic z zemsty, to dlaczego kiedy kroił Darby'ego na kawałki powiesił na lustrze zdjęcie żony i córki ("żeby na niego patrzyły")? Nie wyobrażam sobie, że ktoś komu zabito w bardzo brutalny sposób żonę i córkę może nie szukać zemsty. Poza tym gdyby nie tragedia, która go spotkała nigdy pewnie nawet nie zwróciłby uwagi na to, że system jest "zepsuty" i zapewne nigdy nie próbowałby wymierzyć mu sprawiedliwości.
Poza tym sposób w jaki zabija oprawców swojej żony i córki w porównaniu z pozostałymi osobami, które raczej giną szybko (poza adwokatem który się udusił) wskazuje właśnie na to, że ludzie ktorzy skrzywidzi jego rodzinę mają cierpieć najbardziej. Dokładnie tak tak jak one cierpiały i tak jak on cierpi cały czas.
Tak więc miło, że dzielisz się swoimi spostrzeżeniami (aczkolwiek na Twoim miejscu raczej nie popadalabym w samozachwyt nad własną inteligencją) jednak moim zdaniem czytając między wierszami, dość łatwo dojść do tego, że pomszczenie żony i córki było bardzo istotnym elementem.
miło że wiesz lepiej od głównego bohatera czy kierowała nim zemsta czy też nie. zapewne z interpretacji wierszy masz w liceum same piątki. niemniej tu nie o zemstę chodziło a o zniszczenie zepsutego systemu sądowniczego.
zabicie oprawców jego rodziny było zemstą, dlatego na lustrze wisiało zdjęcie. cała reszta to już misja.
bohater sam mówi że gdyby chodziło o zemstę to mógł każdego dnia podejść do niego lub jego rodziny i go zabić.
nastepnym razem nie przysypiaj na seansie lub sciągnij wersję orginalną z napisami zamiast niemieckiego dubbingu
Liceum skończyłam kilka lat temu :) Poza tym czy ja gdzieś napisałam że WIEM LEPIEJ od głównego bohatera co nim kierowało? NIE! Napisałam tylko jakie jest moje zdanie - nie wyobrażam sobie, żeby osoba której w tak brutalny sposób zamordowano żonę i córkę mogła nie szukać zemsty, poza tym napisalam również, że pomszczenie żony i córki było bardzo istotnym elementem. No i wkońcu ostatnia kwestia o jakiej wspomniałam - system był zepsuty jeszcze zanim doszło do zamordowania żony i córki głównego bohatera, ale czy przed tą tragedią Clyde zwracał na zepsuty system uwagę? Hmm nie jest powiedziane w filmie, że zwracał więc ośmielę się stwierdzić, że NIE!
Zgadzam się z tym co napisałeś na temat misji jaką było zniszczenie systemu, ale podtrzymuję swoją opinię dotyczącą tego, że chciał pomścić również swoją żonę i córkę.
Poza tym Clyde był strategiem. Wyskoczyć z nożem i poderżnąć gardła 2 świrom to raczej niewielki problem dla kogoś obdarzonego takimi zdolnościami, ale właśnie dlatego nie zrobił tego od razu. Potrzebował czasu na to by przygotować plan i wszystko co było do niego konieczne, by móc zniszczyć system i pomścić rodzinę.
ludzie zauważają problemy dopiero kiedy nie dotykają ich osobiście. on przekonał się na własnej skórze i postanowił go zniszczyć
Hmm no właśnie! Jeśli człowiek x, ani nikt z jego rodziny nigdy nie został dotknięty chorobą, a mimo to oddaje krew, wpłaca pieniądze dla fundacji zajmujących się dziećmi chorymi na raka, a człowiek y nigdy tego nie robi czy oznacza to, że nie jest świadomy problemu? Może jest świadomy tylko łatwiej jest "nie widzieć i nie wiedzieć". No i dopiero kiedy jego mała córeczka zachoruje na raka zaczyna rozumieć zasadność zachowania człowieka x. To, że nie zwracamy uwagi na problem wcale nie oznacza, że o nim nie wiemy, a działanie dopiero kiedy nas dotknie bezpośrednio jest bardzo powszechnym zachowaniem. To jednak sprawia, że znowu twierdzę, iż motyw zemsty był bardzo istotny, bo to pomszczenie śmierci córki i żony napędziło głównego bohatera do działania. Czy myslisz, że z taką samą determinacją walczyłby z systemem, gdyby sytuacja dotyczyła nieznanej mu rodziny? Tego nie wiesz i ja też nie, ale ośmielę się jednak powątpiewać. To tak trochę w myśl zasady "nie dotykaj g***a póki nie śmierdzi" - nic się nam złego nie przytrafiło to siedzimy cicho pod miotłą, ktoś skrzywdzi kogoś kogo kochamy i nagle zaczynamy wojować. Nadinterpretacja? Może, ale tak to właśnie widzę. Sztuka jest po to, by ją interpretować i odczuwać po swojemu. Każdy z nas ma jakieś swoje przeżycia i doświadczenia i to właśnie one interpretują nasze postrzeganie świata.
Trafiłeś prawie w 10, co prawda nie miałam slabych ocen z interpretacji wierszy w liceum, natomiast nigdy nie lubiłam tego robić, bo dobijało mnie narzucanie wszystkim jednego toku myślenia - to takie odmóżdżające.
No właściwie z jednej strony masz rację, ale ludzie narzekają na zakończenie, bo ono jest jakby troszkę nie adekwatne do tego, co było w filmie. Po prostu większość pewnie była po stronie Clyde'a. Ale owszem zgodzę się co do przekazu filmu, sam tytuł już mówi wszystko. Moim zdaniem to zakończenie jest dobre, ale ja bym je hmm "zmodyfikowała" w taki sposób, że... Clyde to wszystko sam zaplanował. To on był tym całym hmm "Chesterem" (a ta pracownica znała go tylko z internetu i nie wiedziała, że to ten morderca > tym bardziej, że Clyde temu współwięźniowi odpowiada na pytanie czy kogoś ma: "to długa historia", czy coś w tym stylu) i Clyde sam wysłał tę wiadomość do prawnika, aby on odkrył ten tunel i skierował jego myślenie w taki sposób, aby ten chciał zabić jego samego (coś jak Kevin Spacey w "7"), bo w końcu też zabijał ludzi, a tak jak napisałaś "sprawiedliwość dosięgnie każdego", a on też był mordercą. W ten sposób ta "sprawiedliwość" dosięgnęłaby też jego, jako mordercy i sam też by wygrał, bo prawnik już nie idzie na układy. Wg mnie nawet dużo by przemawiało za takim zakończeniem, gdyby nie to przerażenie w oczach Clyde'a przed tym jak usiadł na łóżku i patrzył na bransoletkę oraz ta próba oderwania tej bomby (co jednak mówi, że nie spodziewał się, że przeniosą tę bombę do jego celi). Gdyby było takie zakończenie jak pisałam dałabym wyższą ocenę, choć nie twierdzę, że zakończenie jest złe.
sama konstrukcja filmu jest dość dziwna. początkowo autorzy chcą żeby widz utożsamił się ze skrzywdzonym Clydem ale kiedy członków wymiaru sprawiedliwości starają się żeby widz jednak utożsamił się z prawnikiem.
szczególnie widoczne jest to podczas śmierci Sarah. poddaje w watpliwość słuszność wyroku sprzed 10 lat tym samym widz ma odczuć że jest nawrócona. później umiera robiąc przerażoną minę i mamy mysleć że zabił niewinną osobę. niemniej była ona częścią systemu z którym walczył. jedyną niewinną osobą którą zabił był jego współwięzień i tylko jego mi szkoda.
zwróćcie też uwagę że kiedy ginie Sarah, Clyde siedzi w celi i nie jest mu dobrze z tym faktem. wie że to co robi jest straszne ale zdaje sobie również sprawę z faktu iż nikt nie weźmie jego słów poważnie jeśli nie będzie ofiar.
Nick natomiast aż do końca filmu nie przyznał sie do błędu, ciągle niósł głowę wysoko i myslał tylko o skuteczności. nawet kiedy powiedział Clyde'owi na końcu że nie układa się z mordercami ciężko w to uwierzyć.
moim zdaniem Clyde jest jedyną pozytywną postacią w tym filmie.
Co więcej Nick pod koniec filmu sam staje się mordercą i hasa po wolności. Nie jest powiedziane czy nadal pracuje dla wymiaru (nie)sprawiedliwości. Po jego minie można wywnioskować, że ma małego kaca moralnego, ale czy f.ucktycznie stał się lepszym (mniej ugodowym prawnikiem) człowiekiem?