Dałbym ocenę wyżej, gdyby nie zakończenie, które kompletnie mnie rozczarowało. Tajemnicza, wciągająca fabuła została po prostu zepsuta końcówką, przynajmniej moim zdaniem. Oprócz tego naprawdę polecam, świetne kino.
Zgadzam się, prawie do samego końca ledwie mogłam wysiedzieć na miejscu, ale końcówka... zostawiła jakiś niedosyt :) spodziewałam się raczej, że Clyde wykończy wszystkich oprócz Nicka, żeby on poczuł się tak samo - że został sam, stracił wszystko. A później Clyde albo resztę życia spędziłby w więzieniu albo zginął, bo i tak już mu nie zależało. Moja wymarzona końcówka... szkoda, ale również polecam :)
W ten właśnie sposób powstałby kolejny, kiepski i przewidywalny "amerykański" film, z dobrym dla widza zakończeniem. Nie zawsze dobro musi zwyciężać.
Akurat w tym filmie dobro jest przedstawione w złym świetle. Facet nie szuka zemsty tylko sprawiedliwości, chce sam naprawić świat. Tylko za jaką cenę, zabija wszystkich dookoła i robi to w taki sposób, że można mu bić brawo. Mimo tego co robił i tak cały czas byłem za nim. Nawet miałem nadzieję, że uda mu się też dopaść Nick'a, a właściwie jego rodzinę, żeby cierpiał tak jak on. Jak dla mnie zakończenie powinno być jednak bardziej fantazyjne... dopieszczone. A tak zakończył się jak większość przeciętnych amerykańskich filmów akcji - przewidywalnie.
Mówisz ze zakończył sie przewidywanie, ale rozczarowało Cie to zakończenie po tak dobrej całości :) Czyli jednak nie był taki do końca przewidywalny :) Moim zdaniem Bardzo dobry film. Zakonczenie jest jakie jest, i może sprawia jakiś niedosyt ale mi się wydaje że chodzi tu o to że nawet najlepszy może zostać przechytrzony :) Pozdrawiam :)
Wydaje mi się że to nie możliwe by amerykanie nakręcili film w którym wygrywa ktoś kto niszczy ich "wymiar sprawiedliwości". Ja też kibicowałem Clydowi, ale było raczej oczywiste że nie wygra. Jeśli chodzi o Nicka, to w zasadzie mozna uznać że Clydowi się udało - spowodował że przestał układać się z mordercami.
Tylko czemu zdetonował tą bombę, skoro mu się udało nauczyć Nicka nie chodzić na układy z mordercami? Powinien wtedy właśnie przestać zabijać, a tal udowodnił, że był tylko żadnym krwi mordercą.
Teoretycznie dobro zwyciężyło i cel osiągnęło, bo ten prokuratorek powiedział, że już nie będzie negocjował z mordercami. ;)
Ja też zawiodłam się na zakończeniu. W którymś momencie filmu miałam kilka wariantów:
- pomagał mu ten tajniak, który spotkał się z nimi i na niego donosił, ale w rzeczywistosci działal na korzyscy Clyde'a
- ten cały Chester, ktory wysyłał maile do Nicka robil to specjalnie, zeby zalozyc na neigo pułapke, w tych garażach powinna czekać na nich jakaś mala "niedpodzianka"
- pomagała mu zona, której smierc została swingowana tylko po to, by pozniej razem pomscic swoją córeczkę
- ma jakąs wtykę w policji- wspóldziala z nim którys z partnerów Nicka, a moze i nawet ktoś wyżej polozyny
- albo w ogole myslalam, ze on na początku nei zabije tego grubasa, tylko grubas porwie zone i córke Nicka i razem z Clyde'm beda je ratowac, dziecki czemu zrozumie jego ból
Nie mogąc doczekac się zakonczenia siedziałam jak na szpilkach i ...zawiodlam się!
Zgadzam się z autorem tematu. Świetne kino, ale niestety końcówka po prostu zaskoczyła mnie negatywnie, ponieważ została spłycona i to bardzo.
Co do pomagania Clyde'owi, myślałem, że ten cały Chester to on. Ogólnie film dobrze się oglądało. Cała walka z tym systemem, przez jednego człowieka, ojca oraz męża, który stracił w brutalny sposób najbliższe osoby oraz brak praktycznie kary dla jednego z oprawców, spowodowała walkę nieuczciwym systemem. Jednakże trzeba sobie dobrze powiedzieć, że to już nie była zemsta, lecz po prostu mordowanie osób, które nie były winne temu, że stało się jak się stało. Niestety potężna wiedza jednego człowieka może przynieść wiele szkód innym ludziom, jeśli owa wiedza wykorzystywana jest w złych celach, z czym mamy do czynienia nawet w świecie rzeczywistym.
mi sie film podobal zwlaszcza scena w pudle jak se jedli obiada sluchali se we dwoch muzyki a pozniej ten go udzgal koscia
Zakonczenie jest właśnie dobre nie było na tego człowieka innego sposobu jak śmierć i zginięcie z własnej broni. Koleś owszem na początku zabijał ludzi którzy mięli związek mocneijszy z tą sprawą i trzymałam jego strone na samym końcu już przestało mi się to podobać że ginęli ludzie którzy mieli bardzo mały albo w ogóle nie mięli związku z jego sytuacją ani z tym co sie wydarzyło. Niestety na samym początku robił to co każdy by zrobił , ale później jego wyczyny przerodziły się w jakieś akty psychiczne
Dokładnie, moim zdaniem tak właśnie należy patrzeć na ten film, na końcówkę i generalnie na całość.
Clyde do pewnego stopnia wygrał - uświadomił wszystkim (a zwłaszcza Nickowi) słabość systemu, niedoskonałość wymiaru sprawiedliwości. Unaocznił im to najdobitniej jak mógł. Jednak w końcówce z jego ręki ginęły już zupełnie niewinne osoby i nie można tego usprawiedliwiać motywami jakie nim kierowały. Wymordowanie całej administracji (co miał w planach poprzez detonację bomby) byłoby już solidnym przegięciem i niczym innym jak aktem terroru. Dlatego film nie mógł się tak skończyć. Wielu tego oczekiwało - przyznam, że ja również. Podobnie jak i Wy odczuwałem duży niedosyt - każdy z nas na pewno Clydowi kibicował.
Jednak oceniając na chłodno całą sytuację uważam, że wszystko potoczyło się tak jak potoczyć powinno. Nie można bowiem nie zauważać, że działanie Sheltona w końcowym etapie wyszło już poza jakiekolwiek granice tolerancji i pociągnięcie tego dalej sprawiłoby, że film stałby się jakąś gloryfikacją dla ludzi z podobnymi doświadczeniami dając im usprawiedliwienie do mordowania w pewnych okolicznościach. Oko za oko, ząb za ząb - owszem, ale wszystko ma swoje granice. Clyde je zdecydowanie przekroczył dlatego uważam, że należy patrzeć na to w ten sposób i patrząc z tej perspektywy końcówka jest według mnie bardzo dobra, właśnie taka jak być powinna.
Co do całości - film naprawdę rewelacyjny. Butler idealnie wpasował się do tytułowej roli. Fabuła super, od początku trzyma w napięciu. Co do potencjalnego wspólnika Sheltona - osobiście byłem prawie na 100% przekonany, że jest nim Sarah Lowell, podwładna Nicka, a tym tajemniczym Chesterem jest właśnie Clyde :) Scena na parkingu, przed detonacją bomb w autach, rozmowa Sary z Nickiem:
Nick: - Kiedy poznam tego Chestera?
Sarah: - Myślę, że on nie jest jeszcze na to gotowy...
Wtedy byłem już pewien, że ona pomaga Clydowi, a tu niespodzianka, jednak się pomyliłem :) Generalnie świetne kino, wrócę do niego jeszcze nieraz.
Tak, dokładnie tak samo miałem po tym dialogu. Tajemniczy Chester udostępnia dane, ale tylko częściowe. I liczyłem, że na końcu się okaże, że to on jest tym Chesterem. Nawet po wybuchu jeszcze myślałem, że może z tą Sarą było sfingowane, że ona nie wybuchła tak naprawdę (w końcu z daleka to widzieli). A to wszystko dlatego, że ten Chester się kupy nie trzymał w ogóle. Po prostu jakiś miłosierny samarytanin, zero wyjaśnienia.
Chyba, że tak jednak było i Clyde sam chciał, żeby Nick wpadł na trop i stanął w obliczu takiej decyzji. Bo niby o co chodziło Clyde'owi. Żeby przemówić mu do rozsądku (oczywiście rozsądku w jego mniemaniu). Nie zależało mu na zabiciu go. Tu by się sprawdziły słowa szpiega, według których Clyde wszystkie ruchy kontrolował, od początku do końca. Może się zdziwił z tą bombą, bo myślał, że raczej Nick go zastrzeli, żeby ratować burmistrzkę, ale poza tym plan wykonany. Nick stał się takim samym "mordercą", jak on, w końcu podłożył mu bombę, chociaż nie musiał tego robić. Nawet jeśli to była taka mądra bomba, której się nie da rozbroić, to jest jeszcze milion innych pustych miejsc.
końcówka nie mogła być inna - city hall ostało się, on zginął a pompatyczne papugi dalej robią swoje oglądając występy córeczki grającej na violonczelli (czy jak się to tam piszę) Czystra acz smutna prawda.
V
zakończenie fatalne..... film super tylko dlaczego głowny bohater zginął skoro walczył o sprawiedliwość, moze w niemoralny sposób ale tylko tak mógł pokazać jaki jest ból po stracie kogos
No niestety. Zakończenie kompletnie mnie rozczarowało. Ale dałem lekko naciągane 8, bo mimo tego to bardzo dobry thriller.
Zakończenie w zasadzie nie mogło być inne. Osiągnął to co chciał. Wcale nie chciał zemsty, co podkreślał wielokrotnie. Chciał udowodnić prokuratorowi (któremu zależało tylko na wysokim procencie "wygrywalności" spraw i każdą zagrożoną kończył układem), że z mordercami się nie negocjuje.
Zakończenie bardzo dobre i pokazujące że tak naprawdę Clyde stał się morderca.
Początkowo mówił o sprawiedliwości(która w jego wykonaniu była żadna) i zmienieniu Nicka. Nick zaczął postępować tak jak powinien ale to nie powstrzymało Clyde, nie wypuścił go z więzienia mimo gróźb i ostatecznie przestał negocjować z mordercami, a Clyde co robi ?
Pokazuje że chyba nie do końca mu oto chodziło i chce po prostu zabić kolejnych ludzi.
Ten film oglądałem już dosyć dawno, ale o ile pamięć mnie nie myli to Clyde zdetonował tą bombę, ponieważ 1 prokurator to za mało. Aby system funkcjonował sprawnie to potrzeba większej ilości odpowiednich osób.
Ale własnie o to chodziło przez cały film- żeby zmusić prokuratora do przestania układania się z mordercami; nie miał juz nic do stracenia. I biorąc pod uwagę to, że to Rice decydował o losie morderców rodziny Sheltona- jemu chyba tylko o to chodziło.. W końcu Rice zrobił to, czego Clyde od niego oczekiwał.. Wg mnie zakończenia lepszego nie mogło być, a wydaje mi się, że niektórzy szukali intrygi tam, gdzie jej nie było, stąd zawód końcówką;), bo nie wiem, czy usmiercanie całego sztabu mogłoby zakończyć film- co ze sprawcą, kulka w łeb? Chemiczna mieszanka? To dopiero byłby niedosyt.. Dla mnie to prosty przekaz. Clyde "uzdrowił" jeden ważny element chorego systemu- Rice'a.. I nie chciał niczego więcej..
Ale własnie o to chodziło przez cały film- żeby zmusić prokuratora do przestania układania się z mordercami; nie miał juz nic do stracenia. I biorąc pod uwagę to, że to Rice decydował o losie morderców rodziny Sheltona- jemu chyba tylko o to chodziło.. W końcu Rice zrobił to, czego Clyde od niego oczekiwał.. Wg mnie zakończenia lepszego nie mogło być, a wydaje mi się, że niektórzy szukali intrygi tam, gdzie jej nie było, stąd zawód końcówką;), bo nie wiem, czy usmiercanie całego sztabu mogłoby zakończyć film- co ze sprawcą, kulka w łeb? Chemiczna mieszanka? To dopiero byłby niedosyt.. Dla mnie to prosty przekaz. Clyde "uzdrowił" jeden ważny element chorego systemu- Rice'a.. I nie chciał niczego więcej..
również należałam do osób, dla których końcówka zostawiła niedosyt, ale Twoje argumenty mnie przekonały, żeby spojrzeć na nią z innej strony :)
to tylko mój punkt widzenia.. właśnie takiego zakończenia oczekiwałam, wiec spełnił moje wymagania co dobrego kina:)
*sory za podwójnego posta..
Ja właśnie dałem osiem dlatego, że końcówka trzymała poziom. Clyde dostał to na co zasługiwał.
zgadzam sie z wasza opinia na temat koncowki ale gdyby nei taki to nie bylo by logicznego wytlumaczenia jak czlowiek siedzacy w celi zabija ludzi z zewnatrz systematycznie.
w sumie bylo juz duzo filmow chyba takich ze koles w wiezieniu siedzial i ktos z zewnatrz pomagal ale to no,tak na marignesie :P