-skrzyżowanie "Siedem" i "Skazanych na Shawshank". Niestety ostatnie 20 minut rozczarowało, gdy prokurator-statystyk staje się superbohaterem o umyśle Sherlocka. Wyglądało to tak, jakby reżyser na siłę chciał wytłumaczyć wszystkie swoje pomysły i streścić całą akcję w jednym kwadransie. A już łatwość z jaką Rice odkrył przejście wręcz irytuje. Niemniej jest to dobry film, który z pewnością warto obejrzeć. Negacja korupcji w niezłym wydaniu.