Nie da się ukryć, że zakończenie nie jest takie, jakiego oczekiwałam. Film nie jest czarno-biały, z łatwym podziałem na dobrych i złych gości. Każdy jest przedstawiony w różnych odcieniach szarosci, co uwielbiam. Podejrzewam, że większość widzów (jak ja) mimo wszystko sympatyzuje ze "złym gościem", którego powody można w pewnym sensie zrozumieć. Jedyne co mnie trochę zawiodło to zachowanie adwokata. Naprawdę liczyłam na to, że w końcu zrozumie, jednak nic z tego. Jakby nie patrzeć, też stał się mordercą a jakoś niespecjalnie mu to przeszkadza (co widać w końcówce). Ale może to dobre podsumowanie - nie ma ludzi idealnych, ze wszystkim można żyć, jeśli tylko człowiek sobie wmówi, że to była "właściwa rzecz".