Predator

The Predator
2018
5,0 33 tys. ocen
5,0 10 1 33280
5,5 30 krytyków
Predator
powrót do forum filmu Predator

Wczoraj obejrzałem, gwoli odświeżenia pamięci, ,,Predator"( 1987 rok.) - dzisiaj obejrzałem ,,Predator"( 2018 rok.) .

Pozwolę sobie napisać, w formie wyliczenia, charakterystykę obu produkcji, jak ja to odebrałem.

+ Gra aktorska jest z całą pewnością adekwatna do gatunku, w nowej wersji. W dalszym ciągu jest to kino klasy ,,B", ale za zaletę uważam fakt że nie jest jednak poziom ,,C".
+ Zaangażowano więcej aktorów i statystów, także budżet pozwolił na zdjęcia w większej liczbie planów filmowych.
+ Fabularnie, mamy sposobność zobaczyć na dużym ekranie zmagania człowieka z predatorem przy wyrównaniu szans o technologię łowiecką przybysza z kosmosu. Być może, niejeden miłośnik sagi uzna to za ciekawy s m a c z e k . . .
+ Dowcip, w dodatku soczysty i pełen ironii, jest pewną nowością w ,,Predatorze", który w swoich początkach, co prawda, nie szczędził siarczystego dowcipu również, aczkolwiek nie w ilości mierzonej niemal w fps . . .

- Brak napięcia typowego dla gatunku horror science-fiction( sądzę że chyba w tej kategorii można umieścić reality kosmicznej areny wrogich sobie istot pochodzących z innych planet) . Film nie straszy, nie trzyma w napięciu, miejscami natomiast żenuje . . .
- Pomimo akrobacji, które zawstydziłyby olimpijską sekcję atletów, Predator nie imponuje nam niczym. Mało tego, pomimo wprowadzenia nowego monstrum oraz jego pupilków, cały efekt burzy wszechwiedząca S.B. by U.S.A., która dziwi iż posiadając wiedzę o predatorach większą od samych predatorów, kończy jak moja kaszanka na patelni . . .
- Film jest chaotyczny w narracji. Wydarzenia po prostu dzieją się, sceny następują po sobie jak migoczące kadry w karuzeli, nieumiejętności scenopisarskie błędnie kamuflowane sucharami rodem ze świerszczyka dla rubasznych gimnazjalistów. SCENARIUSZ LEŻY I KWICZY!

Kończąc, pragnę zaproponować moją ocenę filmu oraz podzielić się moją refleksją.

Film oceniam na 4/10.
* Akcja mimo wszystko przykuwa wzrok
* Aktorzy stają na rzęsach by wzbudzić wrażenie że jednak film posiadał scenariusz
* Nawet Amerykanie śmieją się w tym filmie z ,,dobrej zmiany", co uważam za wątek dramatyczny
* Kilka scen miało ładne zdjęcia, w dodatku wspomagane efektami grafiki komputerowej, co cieszy oczy.

Jest to film, który proponuję widzowi, który nie jest pewien czy obejrzeć ,,Straszny film" czy może coś z universum Marvel-a. W mojej ocenie, klasyczny odbiorca Świata Obcego i Predatora, może poczuć się zawiedziony.

Dementuję pomówienie, iż jest to ,,kino familijne". Człowiek za nie odpowiedzialny musi uważać teledyski Spice Girls za pornografię, natomiast ,,Nagą broń" za thriller psychologiczny.

Wyjaśnienie - refleksja:

,,Predator" z gubernatorem stanu Kalifornia w roli głównej, miał następujące zalety:
+ Nieskomplikowany scenariusz z nietuzinkowym wątkiem konfrontacji agresywnej formy życia pozaziemskiego w warunkach polowania na Ziemi, podczas którego to człowiek staje się zwierzyną łowną.
+ Klaustrofobiczną pracę kamery, która powodowała że niezwykle istotną funkcję budowania napięcia w filmie pełniła sama dżungla. Częste zbliżenia potęgowały wrażenie osaczenia przez jakieś niepojęte zagrożenie a słynne zdjęcia rejestrujące temperaturę ciała ,,zwierzyny" stanowiły ,,wisienkę na torcie" filmu, który przez te zabiegi stał się kultowy.
+ Ładne zdjęcia w plenerze, które dobrze eksponują dżunglę oraz walki z nieprzejednanym kolekcjonerem czaszek i kręgosłupów.

Porównując z atutami nowego ,,Predatora", wynika z tego że utrzymała się tylko skłonność do robienia ładnych zdjęć, ale - w mojej ocenie - nie tak ładnych jak w poprzedniku.
Zabrakło samej fabuły. Oto w uwerturze widzimy kosmiczny pościg predatorów, który natychmiast przechodzi w kpinę z gatunku spadając protagoniście niemal prosto na głowę.
Ten z gracją Jasia Fasoli tudzież ,,Różowej Pantery" powala kosmicznego gościa jego własną bronią, która ot tak - wskoczyła mu na rękę.

Już pierwsze pięć minut filmu skłania do refleksji nad jego ideą.
Porównując go z ,,Predatorem" z '87 roku, w którym przez pierwsze pół godziny mieliśmy uwerturę w postaci misji pokojowej oddziału najemników, przez następną rozpaczliwą walkę o przetrwanie, by w ostatniej kibicować protagoniście osamotnionemu w nierównej walce - nowy ,,Predator" to w istocie, kpina z dokonań poprzednika.

I to mnie dziwi - po co kręcić film z całkiem dobrze skleconego universum w sposób, który nadaje się na pastisz gatunku, nie na kolejną cegiełkę w jego całkiem wszak wysokim, murze?

Równie dobrze predator mógłby być kobietą( co stanowiłoby kolejne kuriozum przeczące kanonom) i leżąc na stole badawczym zasłaniać rozpaczliwie kosmiczne, obnażone piersi ze wstydu. Niemożliwe? Nieracjonalne? A jednak dało się oswoić preda-psy, żonglować mniemanologią nt.ich ,,dread-ów" i przez blisko dwie godziny sprawiać wrażenie iż kręci się wideoklip dla Taylor Swift.
Szczerze, pierwszy raz w serii, miałem nadzieję na obcego rodem z ,,Prometeusza" w finałowej scenie - by od tego wrażenia uciec.

Idea tego universum tkwi w poszukiwaniu doskonałości w przyrodzie i w taki właśnie sposób portretuje człowieka w niej utkwionego.
Obcy był organizmem doskonałym, który przerósł zarówno słynnego "Space Jockey", grupę kosmicznych dorożkarzy oraz androidów, którzy byli zaprogramowani by go okiełznać. Łączył w sobie niemal wszystkie nasze fobie gatunkowe, przy tym przerażała nie tyle jego okrutna natura przedmiotowo traktująca człowieka, jak przerażała natura człowieka, uporczywie stawiającego fascynację jego fenomenologią nad przetrwaniem własnego gatunku.

Predator niejako, kontynuuje tą misję, ukazując człowieka jako uprzedmiotowiony obiekt różnych doświadczeń, eksperymentów - tym razem, nie jako substytut prokreacyjny tudzież inkubator, ale jako obiekt zabawy, rozrywki: teraz ja mam cię na celowniku, zdaje się mówić predator w każdym kadrze wersji z '87 roku;.
Jaką tradycję kontynuuje ,,Predator" z 2018 roku wiedzą chyba tylko na Księżycu, tak zasypano ją w lawinie mięsa, jakiego powstydziłby się polski film z lat '90 . . .

To co dziwi najmocniej, to wcale nie dysonanse poznawcze a fakt że film nie ma żadnej grupy docelowej - film jest po prostu dla nikogo.
Ja nie wyobrażam sobie rodziców, którzy z dzieckiem idą do kina na ten film, tak samo jak sam siebie bym sobie na jego seansie nie wyobraził - kto miał rzekomo piać z zachwytu chłonąc każdą klatkę tego filmu? Ant*ni M*cierewicz? Możliwe, relacja z tego seansu nie odbiegałaby od wielu dzieł jego wnikliwego umysłu, co także tłumaczyłoby żarty z ,,dobrej zmiany" . . .

Kończąc, pragnę wyrazić mój smutek nad tym jak dużo okrucieństwa okazujemy naszym pluszowym misiom z czasów, gdy byliśmy młodzi. Przecież po to powstał ,,Predator" by dostarczyć nam rozrywkę i za to jesteśmy wdzięczni twórcom że mogliśmy uczestniczyć w przygodzie survival-owej w porośniętej dżunglą dolinie.
Nikt zdrowy na umyśle nie powie ani nie pomyśli czegoś podobnego za trzydzieści lat o ,,Predatorze" z 2018 roku! Skoro ciężko wykrzesać w sobie jakieś miłe wspomnienie dotyczące tego filmu, tym bardziej nie potrafię ocenić, co właściwie było przyczyną jego powstania - nienawiść do gatunku? Chyba tak, innych wniosków nie widzę.

Tylko po co deptać cudzy sukces, skoro samemu nie potrafi się zapracować na własny?
Damn, ,,dobra zmiana" dotarła już nawet do Los Angeles! . . .