Pierwszy Predator to był jeden z pierwszych, jak nie w ogóle pierwszy taki film, który mój stary pozwolił mi oglądać razem z nim, gdy byłem dzieciakiem (lata 90'te). Matka już spała oczywiście. Leciał w tv po 23:00. Jak zobaczyłem na dzień dobry, ledwo po kilkunastu minutach, oskórowane i wiszące zwłoki to byłem już blady. A to był dopiero początek, później wiadomo, też było grubo. Napięcie rosło z każdą minutą, czasem celowo przeciągane powoli, jak typ golący twarz maszynką jednorazową "na sucho" itd. Oglądałem to jak horror jako dzieciak, podesrany jak nie wiem co, bojąc się, co wydarzy się za chwilę. No klimat był mega. Druga część też się jeszcze broniła jak na tamte czasy i robiła na mnie jako takie wrażenie. Później przez te wszystkie lata, łącznie z crossoverami z Obcym, stawało się to coraz większą nudą i żenadą. Ale nowy Predator to już k*rwa przesada. To już film familijny. Bez spojlerów, ale zarówno dubbing, jak i fabuła to gruby żart względem filmu, po którym nie mogłem zasnąć w nocy jako dzieciak. To coś jak nowy Jurrasic Park albo wypad do Energylandii, gdy chciałbyś poczuć prawdziwy dreszcz emocji. Nie wiem dla kogo to nakręcili. Szkoda czasu i że zepsuli tak dobrą serię. To jest ku*wa kpina i lepa na twarz dla fanów Predatora.