Bylem w kinie i niby fajnie ale... szpodziewalem sie czegos lepszego.
Pomysl fajny - planeta predatorw, na ktora zrzucane jest miecho armatnie, w postaci kilku twardzieli i twardzielki, na ktorych poluja predatory. Poczatek ok, dosc klimatycznie. Kiedy zas dochodzi do konfrontacji czy walki z predatorem... czegos mi cholera zaczyna brakowac. Przede wszystkim Preadtory sa cholernie ociazale. Ja rozumiem ze aktor przyodziany w stroj Predatora z tymi wszystkimi oslonami nie mial juz za bardzo sily chodzic czy sie swobodnie poruszac ale mogliby cos z tym zrobic. Nie wiem, jakies ujecia w slow mo? Sorki ale musze porownac. W jedynce czy dwojce byl jeden predator i mozna sie bylo dziada wystraszyc. Przyczajony, szybki etc. a tutaj? lekka kiszka. Nawet w poprzednich czesciach bohaterzy caly film sie meczyli zeby zalatwic jednego predatora a tu wyskakuje jakis wypierdek i kawalkiem galezi czy czym powala Predatora na ziemie... Przypominam sobie pojedynek Arniego i Predka z jedynki to na to juz mi sie patrzec nie chce. Na plus w tym filmie zasluguje Brody. Jak go zobaczylem w trailerze to pomyslalem... nie... nieeee. Co za pomysl zeby pianiste pakowac do takiego filmu. Ku mojemu zaskoczeniu zagral na prawde dobrze i pokazal ze moze z powodzeniem zagrac role twardziela.
ocena za film 6/10. I to by bylo na tyle.