Kiedyś usiłowałem go zdobyć, przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze w obsadzie przyciągnęło mnie nazwisko Stephanie Beacham, a po drugie, mam sentyment do starych B-horrorów lat 80-tych, również tych spod znaku SciFi.

Niestety, pamiętam dobrze, już w połowie seansu, nadzieja że to coś może chociaż trochę zbliżyć się do obcego, prysła jak bańka.
W skrócie: Bliżej nieokreślona przyszłość w której ziemianie kolonizują i badają nowe planety. Na jednej z takich, grupa archeologiczna penetruje groty w poszukiwaniu resztek starych cywilizacji. Coś zakłóca badania. Wybuch. Ranni. Jedna z pań zostaje zapłodniona przez szkaradnego obcego. Przynajmniej tak możemy się domyślać z dalszego przebiegu wydarzeń. Pani z "ciążą" staje się agresywna i członkom załogi od tej pory grozi śmierć.

Odizolowana grupa ludzi kontra obca forma życia. Ile już tego było od czasu "Alien". Nawet mi to nie przeszkadza, bo jak wspomniałem lubię takie klimaty, ale wymagam od twórców chociaż minimum przyzwoitego wykonania i atmosfery. "Inseminoid" to klapa.
Obsada marna (niestety nawet Stephanie wypadła nijako). Scenografia i wykonanie na poziomie Star Trek z lat 60-tych. Horroru prawie zero. Spodziewałem się jakiś ciekawych konfrontacji ludzi z obcym(i), a tu przez pół filmu ucieczka przed ryczącą blondynką, która zamiast przerażać śmieszy. Nie postarano się nawet o żadną charakteryzację. Napięcia brak. "Narodzony" obcy mignął gdzieś pod koniec przez parę sekund. Porażka.
Film sprawdziłby się jako jeden z odcinków wspomnianego starego serialu, ale jako horror SciFi lat 80-tych wypada marnie.

3/10