W zlotych tarasach byl wczoraj rezyser i mowil ze calosc kosztowala go 2 stowy (na litr
sztucznej krwi) w czasie projekcji sala ryczala ze smiechu. fakt. film zaczal sie swietnie. i w
ogole wszystko bylo swietnie ale widac bylo ze tworcy sa mocno zwiazani z kolejnymi
rozdzialami, ktorych w mojej opini bylo troche za duzo. kolejne "ataki" powielaly ten sam
schemat i od pewnego momentu bylo po prostu nudno. polowa tego czasu by w zupelnosci
wystarczyla zeby bylo naprawde znakomicie. mialy byc "szorty" poza tym a nie 75 minutowki?