Często czytam wasze posty na tym forum i często też dochodzę do wniosku, że wielu z Was,
forumowicze, dośc mizernie zgłębiło tajniki tego, co powszechnie określa się jako "uniwersum
obcego". Postanowiłem więc, jako "stary" fan i miłośnik xenomorphów (od samiusieńkiego 1979
roku) załozyć ten temat abyście mogli zasięgnąc wiedzy. Oczywiście moje wiadomości nie są tylko
moje. Stoi za mną doświadczenie "starego pokolenia" tworzącego najstarszą polską witrynę o
obcych "Alien Hive", stronę informacyjną "Alien - horizon extermination" oraz spostrzeżenia i
przemyślenia dostarczone przez użytkowników forum "Horizon Hive". Tak więc jeśli macie pytania i
chcecie dowiedzieć się czegoś więcej - pytajcie!
A o to pierwsza odpowiedź na pytanie - czy "Prometeusz" jest prequelem "Obcego"?
Naszym skromnym zdaniem nie należy narzucać swojej woli samemu twórcy - czyli "wielebnemu"
Ridley'owi Scott'owi. Sam reżyser wyparł sie takiej tezy twierdząc, że "Prometeusz" to film
osadzony w klimacie sagi "Aliens" ale nie będący w rzadnym razie prequelem "Alien: 8pN". Należy
więc się tego trzymać i nie wiązać ze sobą zbyt usilnie obu tych światów. Najbezpieczniej mysleć o
"Prometeuszu" i powstającym "Paradise" jako czymś bardzo luźno powiązanym z kanonicznymi
częściami pierwotnego cyklu.
W innym dziale uzytkownik Tron_filmweb zadał pytanie dotyczące sygnału wysłanego przez E. Shaw z LV 223:
"Jeżeli odbierzecie ten sygnał, to omijajcie to miejsce z daleka, tu jest tylko śmierć którą ja zostawiam za sobą"
i dodatkowo:
Ad. 2 Skoro Prometheus nie wrócił (misja na która Weyland wydał bilion dolarów to trzeba było to jakoś wyjaśnić). Czyli wysłać drugi statek który przechwyciłby ten sygnał który wysłała dr Elizabeth Shaw
PS. Sygnał dotarłby na Ziemie po 35 latach ale spójrz na film "Gwiezdne wrota" czy Alen 3. Tam prawa fizyki i Reguła Względności Einsteina nie obowiązuje.
"Jeżeli odbierzecie ten sygnał, to omijajcie to miejsce z daleka, tu jest tylko śmierć którą ja zostawiam za sobą"
Wątpię by nadała to jako jakikolwiek sygnał, przecież do dyspozycji miała jedynie statek obcych. Ale dobra załóżmy że jej się udało, sygnał został wysłany za sprawą kosmicznej technologi a wiadomo ta wyprzedza nas o setki lat, został odebrany przez firmę - to i tak planety się nie zgadzają, co powoduje że film nie jest prequelem pierwszego obcego a tylko do niego nawiązuje i to luźno.
Zapewne w następnych częściach wyjaśnią parę wątków ale na 100% nie ukażą akcji na lv426.
1. R. Scott zrobił "piękną aluzję" do ostatnich słów E.Ripley z "ALien: 8pN" i ostatniego wpisu do dziennika pokładowego "Nostromo". No cóż, E. Shaw w tym momencie dysponowała jedynie swoim skafandrem i nadajnikiem o chyba zbyt słabej mocy aby wysłać "konkretną" informację na Ziemię. Ostatnie słowa w filmie sa bardzo epickie ale z technicznego punktu widzenia wykluczają możliwość wysłania wiadomości na dalsze odległości.
2. "Skoro Prometheus nie wrócił (misja na która Weyland wydał bilion dolarów to trzeba było to jakoś wyjaśnić). Czyli wysłać drugi statek który przechwyciłby ten sygnał który wysłała dr Elizabeth Shaw."
W filmie nie wiele mówi się o kulisach misji. Można jednak założyć, że skoro werbowani członkowie wyprawy nawet nie wiedzieli gdzie i po co lecą, to jej utajnienie było sprawa o wysokim priorytecie. Zakładam, że Weylandowi bardzo zależało aby wyprawa była supertajna. Przecież sam się uśmiercił aby wziąć w niej udział. Nie wydaje mi się aby istaniało założenie o wysłaniu drugiej misji. Pieniądze były prywatną sprawą Petera Weylanda. Myślę, że widział je jako inwestycję w przyszły "zysk z nieśmiertelności". Ten apodyktyczny starzec chyba do końca nie chciał sie podzielić informacją o LV 223. Ponadto, gdzieś wyczytałem, że mimo wszystko odkrycie z jaskini nie wzbudziło szczególnego zainteresowania naukowców. Jedynie P. Weyland zgodził się na sfinansowanie wyprawy za namową właśnie E. Shaw - tego oczywiście nie ma w filmie (a szkoda).
3. "Sygnał dotarłby na Ziemie po 35 latach ale spójrz na film "Gwiezdne wrota" czy Alen 3. Tam prawa fizyki i Reguła Względności Einsteina nie obowiązuje."
Nie będę odnosił się do "SG" bo to inne uniwersum. Ogólnie zakłada się, że nieco inaczej wyglądała wyprawa na LV 426 już w "Aliens". Wysłanie "Sulaco" tylko z kilkunastosobową załogą od początku wydaje się być dziwne (jeżeli uwzględnimy jak bardzo zależało "W-Y" na obcym organiźmie. Prawdopodobnie za "Sulaco" leciał drugi statek (z bardziej naukową załogą). Ten pojazd widać na niebie w osatniej scenie "Alien 3" w wersji specjalnej - bliźniak "Sulaco". Prawdopodobnie rozkazy dotarły do kolonii na Florinie właśnie z tego pojazdu a nie z Ziemii. Tłumaczy to tak szybkie pojawienie się ekipy z Michelem Bishopem - trudny do jednoznacznego zidentyfikowania (człowiek czy android?) wysłannik korporacji "Weyland-Yutani", odpowiedzialny za dostarczenie na Ziemię xenomorpha. Jest na to kilka dowodów.
1. W "Aliens" Hicks mówi, że na pomoc trzeba czekać 3 tygodnie. Tym czasem "Sulaco" z Ziemi leciał mniej więcej 3 miesiące. Jest prawdopodobne, że Hicks jako podoficer wiedział, że na spotkanie leci im drugi statek..
2. Carter Burke nie ryzykowałby własnej hibernacji mając na pokładzie zarażoną załogę. Musiał wiedzieć, że zarażone organizmy "przekaże" korporacji w kilka dni.
Na Sulaco byli pokazani tylko Marines, a nie byli nigdy pokazani kapitan statku i załoga. Może statek, który przyleciał na Fiorine to był własnie krążący Sulaco.
Jeżeli przeczytasz "biblię" "Colonial Marines Technical Manual" to dowiesz się, że klasa krążowników orbitalnych "Conestoga" do której należy "Sulaco" to pojazdy całkowicie automatyczne, prowadzone przez sztuczną inteligencję - podobnie jak "Auriga" z IV. W miarę dokładny rysunek przekroju (plan) "Sulaco" możesz zobaczyć w dzialę "Ziemska i obca technologia za czasów w sadze o obcych" w wątku "Loty w kosmos za czasó Ellen Ripley".
Sulaco uległ awarii na skutek przepalenia przewodów elektrycznych przez żrącą krew facehuggera który zaatakował pojemnik hibernatora bogajże Newt (Rebeca Jorden). W wyniku zwarcia na pokładzie wybuchł pożar a akcja gaśnicza nie przyniosła oczekiwanego rezultatu (Alan Dean Foster "Obcy 3" - prolog) i dla tego komputer podjął decyzję o ewakuacji i wystrzeleniu kapsuły ratunkowej EEV. Po odrzuceniu reaktora "Sulaco" zszedł z kursu i zaginął w przestrzeni ("Obcy 5 - horyzont zagłady" - prolog). Ta jednostka widoczna na końcu trójki w rzadnym rzazie nie mogła być krązownikiem "Sulaco".
Tylko, że te książki to są tylko dodatki i nie koniecznie muszą one być kanoniczne. Jestem ciekaw jak to reżyser sobie wymyślił kręcąc Alien 3. A może po prostu nie przywiązał do tego najmniejszej uwagi.
Oczywiście. Ale Foster pisał na podstawie pierwotnego scenariusza. Aby lepiej zrozumieć całość najlepiej obejrzeć wersję reżyserską (specjalną) - polecam "Aliens:Quatrology", tam "trójaka" jest dłuższa o niemal 40 minut,, zmontowana na nowo i wiele rzeczy jest lepiej wyjaśnione. D. Fincher zrobił znakomity film, który niestety w wersji kinowej nie znalazł poparcia fanów, A szkoda! Ja dzisiaj "Alien 3" cenię wyżej niż "Aliens" Camerona - ale musiałem zobaczyć właśnie tę wersję. W niedzielę lub poniedziałek na "Alien Hive" pojawi się moja recenzja "Prometeusza" w obronie. Polecam przeczytanie.
Oczywiście, że widziałem Alien 3 wersję specjalną. Całkiem zmieniłem zdanie na temat tego filmu i również uważam, że jest on lepszy od 2. Będę musiał zwrócić raz jeszcze uwagę na tą ostatnią scenę gdzie jest ten statek, bo szczerze jeszcze go nie widziałem;)
Ale ty masz wiedzę. Naprawdę. Tyle wiadomości w głowie. Jaki ty jesteś mądry. Taki mądry że hej.
Dobry pomysł. Pakowanie wszystkiego co jest związane z Alien do jednego wora jest błędem. Prometeusz to jednak coś innego z innym przesłaniem. To już nie apoteoza strachu i studium tego co człowiek robi w chwili zagrożenia ale zwrócenie uwagi na to jak daleko można się posunąć w działaniach badawczych i naukowych. RóżnIc jest na tyle sporo, że nie jestem pewien czy Prometeusz powinien być wiązany bliżej z Alien, który jest właściwie już zamkniętym czwarta częścią Resurectiom. Z drugiej zaś strony jestem bardzo ciekaw co zaproponuje nam Scott w drugiej części Prometeusza Paradise ?
Skupi się na inżynierach, a może i ich stwórcach - przecież ktoś musiał również ich powołać do życia :)
Byłby to bardzo dobry krok w stronę wyjaśnienia motywów działania inżynierów/inżyniera z Proneteusza. Być może wyjaśniłoby się co zawierały kapsuły? Co to był za materiał?
Ale o czym tu dyskutować ??? Bida z nędzą, która niweczy calość kapitalnej historii i spojnego świata z "jedynych słusznych" Alien/Aliens....Już trójka to spaprała, nie mówiąc o czwórce...
No właśnie. Postaram się jeszcze w tym tygodniu umieścić moją "recenzję" "Prometeusza" na "Alien Hive" i to w obronie tegoż filmu. Zapraszam dp poczytania w granicach weakendu.
Zgodnie z obietnicą wysłałem już moją recenzję dla "Prometeusza". Nie ukrywam, że jej treść została delikatnie wymuszona przez "Hudsona" (Alien Hive) - a rczej jest odpowiedzią na prośbę o kilka słów w obronie filmu. Tekst powinien pojawić sie niemal równocześnie na FilmWebie i na "Alien Hive" - zapraszam do odwiedzenie tej witryny. Liczę na Wasze komentarze.
1. Mi człowieku chodziło o to że, korporacja Weyland wydała na misje bilion dolarów.
2. Statek wraz z załoga przepada.
3. Firma musi to jakoś wyjaśnić więc przez analogię do "Obcy - decydujące starcie" wysyła ekipę ratunkową złożona z komandosów, cyborgów i naukowców.
4. Skoro korporacja Weylanda wydała bilion dolarów na odnalezienie tej planety (satelity dla feiterów lub księżyca) i dotransportowała tam ekipę naukową to wiedziała dokąd lecą.
5. Drugi statek przylatuje do tej (planety, satelity, księżyca) i wyłapuje sygnał wyłapany przez dr Elizabeth Shaw.
6. Statek korporacji Weyland ląduje w dolinie gdzie wylądował statek Prometeusz, widzą same szczątki w tym rozbitego Prometeusza, statek Space Jockeyów i szereg fortów.
7. Zaczynają poszukiwania i wpadają na statek Space Jockeyów a przecież było wiele innych statków w tych fortach. (niewyobrażalna technologia, superdobre stopy metali, superdobre komputery, superdobry system napędowy, superdobry generator/reaktor.
8. Ekipa przy pomocy żołnierzy, cyborgów i naukowców penetruje forty i odnajduje inne statki Space Jockeyów, martwe ciała Space Jockeyów, a nawet żywych Space Jockeyów w komorach do hiper snu.
9. A co gorsza odnajduje pojemniki z czarną mazią gdzie znajduje się między innymi DNA Xenomorpha.
10. Wszystko przywożą na Ziemię. Badają czarną maź i odtwarzają organizm. I mają Aliena
________________________________________________________________________________ _________________________
To po jaką cholerę pogoń przez 4 filmy za 3 metrowymi stworkami z kwasem molekularnym zamiast krwi? To się kłóci z pierwszą częścią Aliena i całym uniwersum.
ale tak czy tak Prometeusz jest trochę nudnawy, i słabiutki klimat. niby film z 2012 a efekty i tak lepsze ma kazda kontynuacja obcego
Hmmmm .... ale dlaczego instruktorzy chcieli zgładzić ludzi na ziemi ???
I dlaczego w końcowych scenach inżynier rzucił się na dr.Shaw ??? Chciał ją zabić ?? Dlaczego ???
Nie ma jakiś książek na ten temat ?? W LOTR wszystko można sobie gdzieś tam doczytać . No może oprócz tego kim był Tom Bombadil .
przyznam szczerze, źe twe istnienie przygnębia mnie bardziej niż istnienie większości młodych idiotów na tym forum. Byłem w kinie na pierwszym Obcym, więc pewnie jestem z Twego pokolenia, albo odrobinę starszy. Przygnębia mnie podejście Twe do kina - to nie jest cholera zbieranie znaczków. Tu nie chodzi o to, że Weyland urodził się w roku ...., a saga obcych zaczęła się w .... To jest, bracie tanie pigularstwo. Kino kocha się za inne rzeczy niż to, że jest kontynuacja, albo jej brak. Chcesz bronić "Prometeusza" - proszę bardzo. Tylko też mi to jakoś umyka, jak stary fan Obcego może bronić Prometeusza? Nie w sensie koherencji obu filmów - to mnie nic nie obchodzi. Ale w kontekście jakości. Pierwszy Obcy był genialnie skonstruowanym horrorem w kosmosie, jak ktoś to pięknie zauważył, gotycka opowieść w statku kosmicznym. A Prometeusz - stek idiotyzmów.
a szczerze powiedziawszy to po co komu następny horror?
wiesz jak czytam twoje uzasadnienie to przypomina mi się stwierdzenia wielu krytyków lat... no praktycznie początków 80-tych... ze względu na zamierzchłą dziedzinę kina s-f czy też kina w ogóle rozrywkowego, pisali że Ridley swe braki w dziedzinie reżyserii zatuszowuje naporem nieuzasadnionej emancypacji przemocą, strasząc ludzi jakimiś niestworzonymi stworkami by widza zaszokować, osłupić by nie dostrzegł braków mizernego kunsztu reżyserskiego... itd.
dokładnie zachowujesz się jak oni, nie pasuje Ci bo jesteś przyzwyczajony do czegoś innego...
w sumie to mi przypominasz miłośnika tasiemców, musi wszystko być takie samo lub bardzo podobne w kanonie pewnych aspektów tabu bo jeżeli wyjdziesz po za nie, to jesteś jakimś cholernym wywrotowcem z mnóstwem przede wszystkim nie potwierdzonych swych imaginacji na które nikt normalny nie przystanie...
hm.. trochę to dziwne jak na miłośnika S_F.
Kogo Ci tam przypominam niezbyt to istotne. Przecież Prometeusz jest jak tasiemcowy serial z bezlikiem nonsensów. Jeśli Scott miał braki reżyserskie, o których wspominasz - rzeczywiście obnażył to fatalnie na starość. Moim zdaniem, jest to reżyser o niezłym zmyśle plastycznym (co widać nawet w Prometeuszu), natomiast o beznadziejnym wyczuciu sensu, koherencji historii. jak ma dobry scenariusz - daje film świetny. Złego naprawić nie potrafi, a jeszcze zepsuje. W Prometeuszu podobno były niezliczone wersje scenariusza, był łatany i zmieniany - i to widać.
Nie, nie chodzi o przyzwyczajenie - w mojej palecie barw masz niezliczone kolory, czyli gatunki filmowe i reżyserów, od Bergmana po Scotta - to raczej młodzież zapatrzyła się fatalnie w pocztówkę zaserwowaną przez Scotta, bo filmem trudno to nazwać. jakie wychodzenie poza tabu - bracie, ten film to jest jedna wielka konwencja, stare klisze źle podrobione i trzeba być ślepcem, by tego nie widzieć. Nie jestem żadnym fanem sagi Obcego - nie ma też znaczenia dla mnie, że Obcy był horrorem, ważne jest, że był - podobnie jak Blade Runner - dobrym filmem. Tylko to się liczy.
"natomiast o beznadziejnym wyczuciu sensu,"
no i sam widzisz, a zapewne pamiętasz: Blade runner - praktycznie porażka, oczywiście w dniu premiery, nikt nie wiedział o co facetowi chodzi... no może nie porażka bo wąskie wtedy grona "fantastów" tylko doceniły jego film, ale dla masowego odbiorcy był to film powiedzmy "taki sobie" - dziś ołtarz kultu, podobnie z obcym, jak już wspomniałem w poście powyżej...
dziś Ty "jedziesz po Prometeuszu- i zobacz co robisz? - stare klisze, jedna wielka niekonsekwencja ect., i choć nikt na to na razie nie patrzy, że ma powstać trylogia, a Ty już zarzucasz: "scenariusz... był łatany i zmieniany - i to widać." - dokładnie tak jak było mówione o brakach w talencie Scotta w obcym, które to były tuszowane terrorem i zgrozą wiejącą z ekranu....
hm... coś mi się wydaje że Scott w dziedzinie S-F wyprzedza swą epokę o dekadę...
za dziesięć, piętnaście lat pewnie ktoś będzie pisał o jakimś Ksenofomie 2 w reż. Scotta, dokładnie tak jak Ty o Prometeuszu, a Prometeusza chwalił jak Obcego Ty dziś....
Oglądałem Blade Runnera, kiedy miałem 15 lat i od razu wiedziałem, że - głównie dzięki prozie - Dicka jest świetny film po prostu, nie potrzebowałem żadnych wykładni krytycznych. Natomiast mówienie o wyprzedzaniu epoki przez Scotta w kontekście Prometeusza jest po prostu zabawne
ale trzydzieści lat temu pisanie o tym że Blade Runner /zresztą właśnie miłośnicy prozy Dicka dali "popalić" filmowi w stylu: jak można było tak świetną książkę spartolić i spłycić do poziomu mdłej opowiastki z efektami specjalnymi, żadnej głębi, interakcji wielopoziomowej struktury.... itd. - nawet nie chce mi się tego wszystkiego wypisywać... no po prostu dno intelektualne w porównaniu z książką, film dla idiotów zacieszających się efektami specjalnymi /bo na tamten okres były one nie małe, a wręcz wizjonerskie/
ja po prostu sądzę że popadasz w tzw. "marudę pokoleniową", w sumie powinienem z racji mego wieku "stać za Tobą"...
Maruda pokoleniowa polega na narzekaniu na pokolenie, modę pokolenia młodszego:
- ach co wy za muzykę słuchacie... za moich czasów to była muzyka..
ale twoi/moi rodzice mówili dokładnie to samo do nas, a ich rodzice czyli nasi dziadkowie mówili dokładnie to samo do naszych rodziców, w skrócie - co z tą młodzieżą się dzieje, za moich czasów... itd, ect...
a teraz sobie przypomnij ale naprawdę sobie przypomnij kiedy miałeś właśnie 15 lat i co twoja mama z sąsiadkami czy twój tata ze swoimi kumplami powiedziałby o Blade Runner... zachwycałby się ? już nie mówiąc o twoich dziadkach i ich rówieśnikach...
dlatego właśnie rodzi się u Ciebie:
"Natomiast mówienie o wyprzedzaniu epoki przez Scotta w kontekście Prometeusza jest po prostu zabawne"
czyżby? czyżby na pewno?
Charlie Chaplin o filmie dźwiękowym zawyrokował: to jest tylko moda sezonowa, tak jak szybko "wybuchła" tak i przeminie
innymi słowy:
"Natomiast mówienie o wyprzedzaniu epoki przez filmy dźwiękowe w kontekście dorobku filmowego jest po prostu zabawne"