Dopiero Ogladajac ten film drugi raz uswiadomilam sobie motyw postepowania najinteligentniejszej, (i jak na ironie) najbardziej niedocenianej postaci wsrod zalogi Prometeusza, czyli Davida. Robot, android, Sztuczna Inteligencja co prawda, ale jednak CHOLERNIE INTELUIGENTNA I PEWNA TEGO CO ROBI:
Niektorzy sa zdania, ze David nie zazazilby Hollowaya gdyby znal ryzyko – blad, uwazam ze android taki jak onw ciagu tych 2 lat izolacji, gdy ogladal filmy, zglebial wiedze i jezyki, oraz ogladal wspomnienia Elizabeth wyksztalcil w sobie kilka tzw. Ludzkich cech i uczuc, ale kierowal sie na zimno chlodna kalkulacja – po trupach do celu , co pokazal mu zreszta jego Stworca, Weyland. Uczen jednak mogl przerosnac mistrza, zwlaszcza jesli nie byl czlowiekiem, a niezwykle inteligentnym androidem. Byc moze nienawidzil swojego ojca tak bardzo ze postanowil usunac go z drogi – oraz tych, ktorzy mu beda przeszkadzac (chocby Hollowaya) – ten traktowal go jak istote nizszej kategorii i kpil z niego na oczach Elizabeth, a Davidowi BARDZO sie to nie podobalo.
Tym bardziej ze doktor Elizabeth byla jedyna osoba na pokladzie statku ktora traktowala go jak bezdusznej maszyny i byla dla niego po prostu mila. A on umial to docenic.
W moim odczuciu David mial na celu po prostu wyeliminowac tych ktorzy mu przeszkadzaja , czyli jak wczesniej Hollowaya a potem swojego „Stworce“ Weylanda, bo dopiero po jego smierci mogl stac sie naprawde wolny. Byc moze planowal to od dawna a wyprawa na obca planete Stworcow mu to umozliwila.
Ale dopiero zakazenie i smierc Hollowaya sprawila, ze postanowil doprowadzic swoj plan do konca. Chyba kazdy pamieta te scene z Elizabeth (przed spotkaniem ze Stworca), gdy David po raz pierwszy stal sie calkowicie szczery i powiedzial: „Czyz nie kazdy pragnie zobaczyc smierc swoich rodzicow?“ – to bylo dokladnie to czego chcial, a gdy ona zaprzeczyla, usmiechnal sie na to.
Podczas sceny konfrontacji ze Space Jockeyem na oczach Weylanda i reszty zalogi mogl zrobic wszystko co juz sobie zaplanowal – jako ze jedyny znal ten rzadki jezyk , mogl powiedziec cos zupelnie innego Space Jockeyowi na ich temat … Mogl po prostu mu powiedziec ze Weyland i jego zaloga sa zlymi ludzmi i planuja na czele z cala Ziemia podboj innych planet, a moze i calego kosmosu, a jemu chca odebrac zycie by stac sie potezniejszymi.
Moglo przeciez tak byc, stad ta gwaltowna reakcja pana Jockeya na „nieproszonych gosci “
W kazdym razie to jest moja mala teoria co do calej fabuly filmu
Pulapka i spisek.
Pozdrawiam.
Ciekawa interpretacja. RS celowo nie wyjaśnił wielu rzeczy aby zostawić pole do interpretacji. Moim zdaniem to spory plus dla filmu. Rozstrzygnięcie pewnie nastąpi w drugiej części ale na chwilę obecną wszystko jest możliwe. Mimo, że David jest androidem, jego portret psychologiczny ( o ile można to tak nazwać), jest najlepiej przedstawiony w całym filmie. Niewątpliwie jest poruszony wątek AI, i tego kiedy zyskuje ona świadomość własnego jestestwa i tym samym wolną wolę.
Gdyby babcia miała wąsy to by była dziadkiem ? Teoria na zasadzie zgaduj zgadula, np. gdyby David zdradził Weylanda, to chyba ten nie urwałby mu w nagrodę głowy ? No chyba, że inteligencja robota nie bierze pod uwagę własnego bezpieczeństwa, a instynkt zabójcy tzn. SJ podpowiada żeby unieszkodliwić takiego "chytrego mądralę". David oglądał jakieś pierdoły typu "Lawrence z Arabii", zresztą praktyka pokazała, że nawet geniusz nie uniknie niespodzianki ;))
Szczerze mówiąc, "genialny" David musiał wykrakać za dużo, tzn. że jest sztuczny, stad SJ bez ceregieli urwał mu "łepek", jak by był plastikową laleczką ;)) Będąc nadal "świadomy" mógł napawać się dumą z własnego geniuszu ;)) Moim zdaniem godny litości i pożałowania, nawet "taki przygłup, jak monstrum Frankensteina" tanio by skóry nie sprzedał ;))
Inteligencja robota może chciała czegoś innego niż własne bezpieczeństwo. Ludzie mają swoje instynkty - najsilniejszy z nich - pozostać przy życiu, android może miał to głęboko w poważaniu. Jak było, nie wiadomo, dlatego można interpretować w różny sposób.
Ciekawa interpretacja. Mam podobne zdanie, chociaż raczej stawiam na zazdrość, ironizowanie i mściwość. Np. Holloway został usunięty, bo mu podpadł i nim gardził. A Weylandowi David nie zamierzał służyć, bo chciał być wolnym "człowiekiem".
Ciekawa interpretacja ;)) Tylko jakim cudem robot/android może mieć emocje ? Moim zdaniem, to był tylko program typu "zagraj z komputerem", coś w rodzaju szachów, "jaki program taka logika" ;)) Podałem chyba sporo przykładów wyższości "programów" nad ludzką logiką ;)) Z kolei David "uczył" się, fakt, ale nie było nic wiadomo czy posiada w sobie komputer neuronowy ;)) Komputery, które nie tylko szacują, analizują, dopasowują i decydują, ale są także zdolne do samodzielnej nauki. Ale nawet tu nie mamy emocji, emocje to coś naturalnego, trzeba się urodzić człowiekiem, śmiać się, płakać itp, a tych cech David nie posiadał, zarażając Hollowaya nawet nie myślał, by go poddać kwarantannie/obserwacji, tu Weyland i David popełnili błąd, jaki się w nauce i filmach nie zdarza, jeśli nie wiadomo jakie niespodzianki przyniesie zarażony, pomimo tego, że ten "tępy robot" miał dane o broni biologicznej. Fail ;))
Może mieć jak najbardziej ;) Może ewoluować. Grywasz może w gry FPP single player? Już teraz boty uczą się zachowania graczy, zapamiętują je i w kolejnych rozgrywkach coraz trudniej jest je pokonać. Zaczęło się tak od gry Quake 3 Arena i ciągle posuwa się to do przodu. Niebawem z botami będzie się grać tak jak z prawdziwymi ludźmi. Skoro teraz ewoluuje sztuczna inteligencja, to co dopiero będzie za 100 lat? Nie tylko umiejętnościami, ale też emocjonalnie.
Fakt, sztuczna inteligencja przewyższa człowieka pod wieloma względami, np. obliczeń matematycznych, ale pod innymi nigdy mu nie dorówna. Żadna maszyna nie będzie nigdy tak skomplikowana, imo, jak ludzi mózg.
Androidy z emocjami mamy chyba w każdym filmie z nimi, od replikantów po chłopca Davida od Spielberga.
Ewoluować w grach ? Raczej nie nazwałbym tego tak. Zachowanie gracza jest śledzone przez "program bota", który z kolei jest zintegrowany z grą ;)) Człowiek (gracz), nie ma ingerencji w "kod programu" nie widzi schematu postępowania bota, możemy jednie oszukać grę/bota "używając cheatów". Działanie bota nie ma w sobie inteligencji, to program, który reaguje np. na nasze ruchy, i to jest ta cała "inteligencja". To jak odpowiedź w szachach, program ma gotowe odpowiedzi na ruchy "gracza", nie musi się zastanawiać ;)) Niedoskonałość tej inteligencji/programu jest napisana w formie kodu, podobnie jak w szachach. Z drugiej beczki - Ludzki gracz przechodzi całą grę, w której przeciwników/botów różnej maści jest bez liku. Jaki wniosek ? Cała armia botów przeciwko człowiekowi ? No problem ;)) To kto jest naprawdę inteligentny ? Ludzie jako gatunek z instynktem przetrwania ;)) Adrenalina, emocje, wyobraźnia, instynkt, strach, inteligencja - cechy typowe dla drapieżnika i charakterystyczne dla "organizmów biologicznych", wyspecjalizowanych dzięki ewolucji w przystosowaniu się do coraz bardziej wyrafinowanych sposobów na przetrwanie. Tego czego brak robotom/komputerom to właśnie tej "naturalnej ewolucji gatunków", i podstawowej emocji jak strach przed śmiercią. Stwarzając bota, dajemy mu jedynie cień inteligencji, bowiem program "nie ewoluuje", nie kreuje, nie zadaje sobie pytań, jest martwy. Co innego natura i organizmy biologiczne, te owszem podlegają "prawdziwej ewolucji", ponieważ są owocem "potężnych mocy matki natury" ;))
Hal 9000 z Odysei, matryca z Solaris, cyborgi z GITS, replikanci z BR byli albo na pewnym etapie stali się życiem a David jest martwy, jest tylko rzeczą. David nigdy nie umrze bo też nigdy nie żył. Boty w Q3 są martwe tak jak i David.
Według mnie David był tylko maszyną która była zaprogramowana na poszukiwanie prawdy dlatego zaprowadził Weylanda do inżyniera mimo że miał wiedzę że inżynierowie mają broń biologiczną którą chcą nas zniszczyć. To że pewnie ulegnie zniszczeniu było bez znaczenia, miał tylko wykonać polecenie, maszyna nie boi się śmierci. David słuchał się tylko Weylanda a ten kazał mu zainfekować Hollowaya ponieważ Weyland musiał mieć wiedzę od Davida na temat działania tej czarnej cieczy w zależności od ilości i sposobu użycia. Dostał polecenia przed tą sceną jak Vickers zatrzymała go na korytarzu i spytała "co ci powiedział?" Vickers wiedziała że Weyland jest na pokładzie ale nie była wtajemniczona do końca w plan ojca. Zazdrościła też Davidowi, nie miała nad nim żadnej kontroli z czego nawet sobie do końca nie zdawała sprawy. David zapytał się Hollowaya po co go stworzono ponieważ wciąż szukał prawdy (także o sobie samym) tak jak go zaprogramowano. Wybór padł na Hollowaya gdyż było wiadomo że będzie bzykał się ze swoją dziewczyną a tym samym dojdzie do zapłodnienia. Zapłodniona Shaw miała zostać zahibernowana i wrócić na ziemię. David nie budził wobec Shaw żadnych uczuć, nie dbał o to co stanie się dalej z zapłodnioną Shaw ani jaki będzie tego efekt. David nie chciał być wolnym człowiekiem, David nic nie chciał, robił tylko to na co był zaprogramowany. Weyland był starym świrem który traktował maszynę jak swojego syna ponieważ nie ulegała procesom starzenia i nie umierała ale jak sam powiedział Weyland nie miała też duszy. Weyland chciał aby David przypominał człowieka jak to jest tylko możliwe i był też tak postrzegany przez otoczenie.
Coz, jak juz napisalam powyzej - to jedynie moja wlasna interpretacja, ale pozostali widzowie moga miec inne zdanie :)
Dokładnie David to tylko android, http://w.biologia.pl/encyklopedia/wiki/Android_%28robot%29 (humanoidalna zaprogramowana maszyna) a w Blade Runner mamy "replikantów". http://w.biologia.pl/encyklopedia/wiki/Replikant Filmy Scotta nie wyjaśniają różnic, androidy i replikantów wrzucił do jednego worka ;))
Replikant czy android, w sumie to i tak A.I - Sztuczna Inteligencja, wiec ja tam wielkiej roznicy nie widze :)
"W moim odczuciu David mial na celu po prostu wyeliminowac tych ktorzy mu przeszkadzaja , czyli jak wczesniej Hollowaya a potem swojego „Stworce“ Weylanda"
Tylko, że nikt nie wiedział co ich na tej planecie czeka, Weyland stał i tak nad grobem, więc David nie musiał się zbytnio starać. I jak wskazuje film był lojalny wobec Weylanda i realizował jego, a nie swój plan.
Gwałtowna reakcja Jockeya, to raczej wynik barku pomysłu scenarzysty i reżysera, na inne, lepsze rozwiązanie fabularne (bo jakże ciekawa byłaby dłuższa i sensowna rozmowa, a nie jakaś nawalanka, do której sprowadzono cały kontakt z przedstawicielem obcej cywilizacji).
Ale interpretacja ciekawa.