umiera czy przeżywa , proszę o spoiler :)
oj tam oj tam :)
anatomię miałem dawno temu, ale cieszy mnie, że Kolega ciągle się uczy i jest na bieżąco z teorią i nomenklaturą.
;)
Kolega znowu się myli,powtarzając po raz kolejny ten sam błąd.
Czasem warto zapytać,cena niewielka przy perspektywie wyjścia na....tu oczywiście przy twojej sprawności sobie poradzisz.
"Kolega" już się nie uczy,anatomie miał wieki temu,ale zasady pisowni do dzisiaj pamięta.
Czego tobie zabrakło.
Na marginesie...uwielbiam u takich typków jak ty. Nawet w pozycji horyzontalnej udają, że nic się nie stało.
Namawiam do zmiany"avatara".Byłby w tym element konsekwencji))))))))))))))))
Kolega na pewno ma "dojście" do odpowiednich środków ;) radzę się wyluzować i nie brać wszystkiego tak do serca, gdyż zacznę podejrzewać, że to zacienienie u "avatara" jest prawdziwe.....
i znowu twa biegłość mnie powala.... chylę czoła "Rydygierowi"....
może przybliżysz nam nazwy tych "środków"? tylko poproszę nazwy łacińskie substancji, nie preparatów! generyków proszę nie przytaczać!
To jest science fiction. Czyli nauka w połowie, w połowie fikcja. Więcej chyba wyjaśniać nie trzeba. Inaczej żaden film fantastyczny nie miałby prawa istnieć. Żeby ta scena z operacją trzymała się kupy, Ellie co chwilę miała skurcze, krzyczała, musiała odpoczywać i podawać sobie środek - mamy więc science i fiction. Nie wiadomo też jak długo leżała na ziemi pod tym statkiem obcych, a potem pod kapsułą Vickers. Może nazwa środka i wyjaśnienia będą w jakichś dodatkowych książkach, jak to było w przypadku albumu z gatunkami Pandory i językiem Navi w przypadku "Avatara".
Powiem jeszcze jedno. W stresie dużo człowiek może, nawet bardzo ranny człowiek. Ból i cierpienie przychodzą dopiero wtedy, jak emocje opadną (czyli poziom hormonów we krwi).
A skąd ty wiesz co sobie wstrzykiwała. Środek kurczący mięśnie?To jakiś absurd spowodowany głęboką niewiedzą.podczas operacjo dba się o to aby były wiotkie.I dlaczego nie robiła tego kabina z trylion dolarów?
Podoba mi się ta maniera...tłumaczenie niedorzeczności ich kolejna zatrważającą porcją.
" Środek kurczący mięśnie?To jakiś absurd spowodowany głęboką niewiedzą."
Po operacji, kiedy biegała. By krew nie napływała intensywnie do zoperowanych mięśni brzucha. Inaczej by się wykrwawiła.
Brniesz dalej w niewiedzę.Może tak byś zechciała pomyśleć i się zatrzymać.Mięsień aby działać musi zachować zdolność skurczu i rozkurczu.Środek o którym piszesz upośledzałby jedną z nich...więc jaki bieg?
Jest wszystko ok. Myślisz zupełnie o czymś innym. Nie pisze o mechanizmie skurcz-rozkurcz w trakcie operacji, tylko tymczasowym ograniczeniu dopływu krwi do okolic macicy (coś jak obwiązanie kończyny opaską uciskową, gdy ukąsi jadowity wąż, tyle że tym razem powoduje to środek medyczny, a nie mechaniczny), póki nie zadziałają płytki Bizzozera, by zasklepić ranę po cięciu, ale już po operacji. A temu właśnie może służyć ten środek. Może źle się wcześniej wyraziłam.
Miałeś w ogóle kiedyś zakładane szwy? Są właśnie po to, by człowiek mógł funkcjonować, a rana się nie otworzyła. Tu mamy to samo + środek wstrzykiwany przez Ellie, który np. mógł "zamrażać" okolicę macicy. Zamrożenie to chyba najlepszy sposób na obniżenie krwawienia. Jak przypatrzysz się Ellie, to zauważ, że podczas czynności, które wykonuje po operacji niewiele używa mięśni brzucha, ponadto prawie ciągle się za niego trzyma, by nie nastąpiło krwawienie, garbi się.
Nie ma sensu krytykować sceny wedle posiadanej współczesnej wiedzy. To tak samo, jakby w czasach Bonapartego wyśmiewali się z tego, że kiedyś będą samochody i jeszcze będą samodzielnie jeździć. Może RS sam wyjaśni kiedyś tę scenkę z porodem.
"Mięsień aby działać musi zachować zdolność skurczu i rozkurczu."
Każdy mięsień posiada tę zdolność, o której piszesz, jednak skurcz/rozkurcz wielu zależy od woli właściciela. Inaczej nie dałoby się uprawiać dyscyplin sportowych.
Co do ośmiornicy, która urodziła Ellie, przychodzi mi jedno do głowy. Człowiek ma zapisane w DNA wszystkie etapy ewolucji życia na Ziemi. Dowodem jest tego płód ludzki, który w swoim rozwoju, w poszczególnych etapach, wykazuje cechy zwierzęce, od tych najbardziej prymitywnych, po wszystkie klasy kręgowców. Może dlatego wyszła akurat ośmiornica, zniekształcona właściwościami czarnej substancji? Charlie z kolei miał w swoim ciele jakieś larwy i płazińce. Ciekawe czy RS przypadkowy wybrał takie formy, czy czymś się kierował.
Aniu...nie obraź się.Dawno nie czytałem tylu parameducznych bzdur.
A szczytowymj ego przejawem jest:to:
"środek wstrzykiwany przez Ellie, który np. mógł "zamrażać" okolicę macicy. Zamrożenie to chyba najlepszy sposób na obniżenie krwawienia. "
Dziecko..zamrażanie tak jak gotowanie powoduje denaturację białek. Rzeczywiście można tak zatrzymać krwawienie ale niszczy się tkanki.Coś o tym wiedzą ci którzy mieli odmrożenia...to taka forma zamrożenia
Nadal bardzo mnie się podoba że medkabina nie robiła tych wszystkich iniekcji sama.
Musiał robić to operowany ...z wiedza medyczna np.geologa)))))))))))))))))))))))
Zauważ, że tam był cudzysłów, co odnosiło się do podobnych właściwości, a nie dosłownie do zamrażania. Drugi raz odebrałeś moją wypowiedź dosłownie. Tak samo jak film, w którym chciałbyś imo mieć wyjaśnione czarne na białym, dlaczego to czy tamto się dzieje. To jest dobre, ale w książkach czy późniejszych artykułach - na filmach takie rzeczy nużą.
"Rzeczywiście można tak zatrzymać krwawienie ale niszczy się tkanki."
Jeśli dasz minus dziesiątki stopni C, to faktycznie można. Chyba że jest się Rosjaninem ;)
Specjalnie dałam przykład obniżonej temperatury kurczącej naczynia krwionośne. Kiedyś na lodzie zimą rozwaliłam sobie głowę (dokładniej mięśnie pod żuchwą, od upadku). No i nic, dalej bawiłam się na jeziorze. Ale jak przyszłam do domu, to krew siknęła jak z rany postrzałowej, mimo że wcześniej wcale jej [krwi] nie było. Rana nadawała się na kilka szwów.
Z tym medpodem też mnie dziwi, że nic nie robiła. Chyba to jest największa niedorzeczność filmu.
Shaw nie była przypadkiem archeologiem?
Hmmm, z tą medmaszyną, to żeby robić iniekcje, musiałaby być ona 'załadowana' tymi wszystkimi środkami, tak jak drukarka tonerami czy pralka proszkiem do prania i płynem do płukania. Po prostu może to 'cudo' było pechowo właśnie nieuzupełnione. Dziewczyna nie miała akurat czasu na zabawy w te ''uzupełnianki' i postanowiła zrobić sobie zastrzyki tradycyjną metodą...
ale czemu nie przyjąć że wzięła coś co przyspieszy regenerację? przecież to 2094 rok! skąd wiemy co w tych czasach będzie możliwe a co nie... a nawet jeśli nie będzie to możliwe to i tak to jest science FICTION.
A czy do ciebie trafia absurdalność faktu, że osoba nie będąca lekarzem jakikolwiek środek sama sobie musiała aplikować a super medkabinie...fajne no nie?))))))))Wyjąc z bólu w trakcie operacji robiła sobie "dokładki...jeszcze fajniejsze no nie?Fajowskie jest to, że ty widzisz tam sf...a ja bzdurę dla potrzeb wykreowania "mocnej i wstrząsającej" sceny.
ale ona dała sobie znieczulenie też przed operacją... poza tym myślisz że wszystkie nowoczesne urządzenia będące prototypami od razu mają wszystkie funkcje jakie sobie tylko wymarzymy? Dopóki człowiek może sam sobie dawać znieczulenie to po co na siłę pchać tą funkcję do maszyny która i tak już jest bardzo zaawansowana technologicznie...
Ty wiesz synku jakiej wiedzy wymaga anestezja...wiesz jak może się różnić w zależności od typu zabiegu?
Naprawdę jesteś przy zdrowych zmysłach aby bronić takiej bzdury?
Archeolog znieczulająca się samodzielnie?A może hydraulik?
Podczas trwającego zabiegu))))))))))))))))
"Dopóki człowiek może sam sobie dawać znieczulenie to po co na siłę pchać tą funkcję do maszyny która i tak już jest bardzo zaawansowana technologicznie..."
I właśnie dlatego z was się śmiejemy.Straciliście w obronie takich bzdur resztki zdrowego rozsądku.
Coś pisałeś o sf...tylko po drodze zgubiłeś f...albo dodałeś y.
"Ty wiesz synku jakiej wiedzy wymaga anestezja...wiesz jak może się różnić w zależności od typu zabiegu?" - i ma się rozumieć ty wiesz jak będzie to wyglądało za ponad pół wieku? fajnie... opowiedz
Ależ...oczywiście.Przecież tak jak to pokazał R.S.Wyjąca z bólu archeolog sama będzie robiła sobie zastrzyki.
Jeszcze raz sie powtórzę.
W twoim szaleństwie obrony tego filmu nie ma granicy nazwijmy rozsądku.Nie ma stop.
Nie ma:"Ok.To rzeczywiście bez sensu.Przecież taka maszyna do operacji powinna przeprowadzać ją ze znieczuleniem i sama takiego dokonywać"
Radzisz mi coś poczytać...nawet nie napiszesz co...gdzie.jakiś link.
A ja ci poradzę.Nie ciągnijmy już tej"dyskusji"
Za każdym razem mnie utwierdzasz w wiedzy z kim ją prowadzę.
dobra, nie unoś się tak honorem... ja ci przyznaję rację, że w Prometeuszu są głupoty... sceny bez sensu i luki w scenariuszy i tego nie mam zamiaru usprawiedliwiać bo to by się mijało z celem, ale ta scena na prawdę nie budzi we mnie że tak powiem podejrzeń. nie jest szczególnie niewiarygodna, no na prawdę...
a hasło "technologiczna osobliwość" wpisz w google to ci wyskoczy... w wikipedi jest wyjaśnione dokładnie.
Ty nie rozumiesz co czytasz.Pojęcie technologicznej osobliwości nijak się ma do przedmiotu tego sporu i jest pojęciem kompletnie od niego oderwanym.
Rozwój tak dalece zaawansowany że oderwany od naszych dotychczasowych pojęć i doświadczeń.Przyszłość ,której nie jesteśmy w stanie przełożyć na język współczesnej cywilizacji.
To o czyn piszesz wydarza się w medkabinie w "Piątym elemencie"
Scena zlepiania głównej bohaterki technologią tak odległą i niezrozumiałą,aż wykluczającą rozmowy na temat możliwości jej istnienia i mechanizmu procesu
Marku, widzę, że jednak dałeś AP ;)
Przyznasz chyba, że przy maksymalnym poziomie adrenaliny ( a Shaw niewątpliwie miała jej sporo), człowiek jest w stanie zrobić wszystko, po prostu Shaw przejęła inicjatywę....
obejrzałem raz jeszcze i cięcie było jednak w odpowiednim miejscu, więc robot wykonał je jak do sectio caesarea
;)
A skąd wiesz, że oprócz archeologii Shaw nie studiowała medycyny i stąd wiedziała, jaki anestetyk sobie podać??? - Co to, nie można uczyć się/ukończyć dwóch kierunków??? - Umiała obsługiwać medkabinę, więc tematyka medyczna nie była jej obca... 'Prometeusz' nie jest żadnym arcydziełem, ale filmem dokumentalnym też zdecydowanie nie jest. Przy bajce o Czerwonym Kapturku też będziesz zarzucać, że to niemożliwe, żeby Babcia się cała w żołądku wilka zmieściła???? - Film Scotta to zwykła, niezobowiązująca letnia rozrywka, więc wymaganie idealnego odwzorowywania rzeczywistości jest bezzasadne.
Piszesz do Wita_Filmweb: 'W twoim szaleństwie obrony tego filmu nie ma granicy nazwijmy rozsądku. Nie ma stop.' - A co wobec tego z Twoim szaleństwem w krytykowaniu tego filmu???;-) - Jest stop???;-)
A ty jak to wymyśliłaś...kolejne rojenia.Kolejne łatanie bzdury przy pomocy teorii z d... wziętych lala.
Oczywiście nie wiem bo może Shawn była , mężczyzną, zoperowaną lesbijką,dorabiała jako sanitariusz na boku,skończyła medycynę,astrologię,psychologię.archeologię,kochanka Weylanda,wielbicielką bajki o kocie Filemonie,matką Polką z pochodzenia(wszyscy lubimy polskie watki))))))),
Z jednym sie zgodzę.Ten film osiągnął poziom bajkowy.A obrona jak twoja psychiatryczny.
Szkoda gadać))))))))
Lala nie rozumiesz jednej rzeczy...albo anestezja przypomina dzisiejszą.Czyli potrafi składać się z kilku do kilkunastu podanych środków wyliczonych do zabiegi,masy a czasem nawet do wieku pacjenta.I tu Shawn nie ma prawa tak się zachowywać.Albo mamy magiczny środek XXII wieku i wystarczy jedna iniekcja czy dwie.
Tylko w tym momencie powstaje pytanie dlaczego medkabina nie robi tego sama.
Odpowiem Ci zbiorczo... Ale żeś sobie sposób na zaistnienie w internecie znalazł... :-}... Skoro moja obrona, wcale znowu nie taka 'na noże' ma, według Ciebie, poziom psychiatryczny, to co powiesz o swoim permanentnym gnojeniu tego filmu, no:-)???? Przyganiał kocioł garnkowi... :-}... Cały czas z uporem maniaka nie przyjmujesz do wiadomości, że film to nie rzeczywistość ani dokument, więc Twoje kontrargumenty, że anestetyki się wylicza w zalezności od masy ciała i że ich jest czasem kilka w prawdziwych operacjach... No i co z tego??? - Shawn nie miała czasu i wzięła po prostu środki, jakie miała pod ręką, o których wiedziała, że w miarę zadziałają, i to wszystko. Nie była zbyt dobrze znieczulona, bo było wyraźnie widać, że słaniała się na nogach i jęczała z bólu. Te jej akrobacje to raczej zwykła adrenalina, niż działanie anestetyków... Jak już pisałam wcześniej, może i maszyna sama by ją znieczuliła, ale mogła akurat nie być 'uzupełniona' lekami - Takie to nierealne??? - Poza tym, nawet, gdyby było tak, jak Ty chcesz i medkabina sama wszystko by zrobiła, to znowu by Ci się nie podobało, iż nie taka wielkość igły, że nie taka dawka leku w strzykawce, iż wstrzykuje sobie dany preparat dożylnie, a powinna domięśniowo... itp...itd... Człowieku, tak nie można oglądać filmów, bo tak, to zawsze się można czegoś w każdym filmie czepnąć... Po prostu, pewnie wyrosłeś z rozrywki, jaką jest kino, zdarza się...
Zrozum...adrenalina nie spowoduje że rozcięty mięsień prosty brzucha zadziała.
Maszyna nie była uzupełniona lekami jak to piszesz i pytasz czy to nierealne.
No to już odpowiadam.Realne gdyby na wyprawę lecieli sami idioci i idioci ją organizowali.
I teraz odpowiedz sobie sama czy ta opcja jest realna.
Łoooooo matko, a Ty swoje... :-)... :-)... Grasz w 'pomidora'???;-) - Cokolwiek ktokolwiek Tobie napisze, to Ty - 'Pomidor'!:-) - Film to film, fikcja to nie rzeczywistość... Przy '300' też będziesz narzekać, że prawdziwi antyczni Spartanie w samych kąpielówkach nie walczyli, a w przypadku 'Indiany Jonesa' skomentujesz, iż przecież tak naprawdę żaden archeolog nie lata po zabytkowych budowlach z kowbojską swadą i pejczem u boku, robiąc przy okazji totalną 'demolkę' kulturowego dziedzictwa ludzkości??????? - Powtórzę. Patrzenie na to, czy Elisabeth ma odpowiednio zrośnięte mięśnie do biegania, nie jest dobrym sposobem na oglądanie jakiegokolwiek filmu, bo co wobec tego powiedzieć o scenie w 'Aliens', gdzie Ripley wisi na drabince z matką Obcych u nogi, przy otwartym na przestrzeń kosmiczną luku statku, i jej nie wywiewa na zewnatrz, i nie zamarza, chociaż jest ubrana tylko w cieńki T-shircik i letnie, płócienne spodnie.
Medmaszyna mogła nie być jeszcze uzupełniona lekami, bo była przeznaczona dla Weylanda, a ten, jak wiadomo, miał zostać wybudzony z hibernacji dużo póxniej... Wyprawę organizował zdesperowany i uciekający prrzed śmiercią staruszek, który potrzebował niczego nieświadomych naiwniaków, którzy utorują mu drogę do zdrowia i młodości... A że 'popaprańcy' najlepiej do bycia 'crash test dummies' się nadają, to już inna sprawa... A tak na marginesie: wielu było w historii ludzkości idiotów, którzy 'prowadzili' równych sobie 'mądrych inaczej', co w tym nierealnego???
A ty znowu swoje))))))))))))))))))))))))Zdecyduj się.Mnie odmawiasz możliwości oceny w realiach wiedzy i fizyki,kiedy sama wymyślasz niedorzeczne tłumaczenia.
Albo przyjmujesz że to sf z naciskiem na f,albo piszesz:
"Medmaszyna mogła nie być jeszcze uzupełniona lekami, bo była przeznaczona dla Weylanda, a ten, jak wiadomo, miał zostać wybudzony z hibernacji dużo póxniej... Wyprawę organizował zdesperowany i uciekający prrzed śmiercią staruszek, który potrzebował niczego nieświadomych naiwniaków, którzy utorują mu drogę do zdrowia i młodości."
Twierdzenie, że Wayland był tak zdesperowany przy swoich pieniądzach że szukał nieświadomych naiwniaków mogła tylko postawić naiwna kotka.
Nie odmawiam Ci oceny w realiach wiedzy i fizyki, tylko twierdzę, że ocenianie w ten sposób filmów jest bez sensu, bo to prowadzi do odrzucenia właściwie całej sztuki filmowej... Z takim podejściem, po co w ogóle sobie zawracać głowę oglądaniem czegokolwiek poza dokumentem??? - Żeby wyjść z kina wściekłym, że Spartanie w kąpielówkach ruszają na Persów???? - Wymyślam tłumacznia, bo Ty się ich na siłę od wszystkich domagasz, szukając iście desperacko logicznego i naukowego uzasadnienia dla każdego kadru i miny aktora w tym filmie. Sam najpierw chcesz tłumaczeń, a potem zarzucasz, że ktoś tłumaczy???? - To taki
Twój sposób na wkręcanie rozmówców????:-) - Zresztą, w wielu przypadkach szukasz niedorzeczności akurat tam, gdzie ich nie ma. Co jest bowiem takiego nierealnego w nieuzupełnionej lekami maszynie??? - A gdyby nawet i było, to właśnie, co z tego, to jest film i szukanie w fikcji 'reala' jest niemądre... To samo z Weylandem - Wybrał sobie naiwniaków, bo takich jest łatwiej wykorzystać do swoich celów - Nigdy się z czymś takim nie spotkałeś, że cwaniak realizuje własne cele kosztem łatwowiernych??? - Teza naiwnej kotki:-) - Być może, ale nawet jeśli, to jest to film, nie rzeczywistość...
Bzdury...sf dotyczy też nauki a nie tylko fantazji pozbawionej dyscyplinydla wielu widzów to s ma znaczenie..w przeciwieństwie do fantasy i twoich tłumaczeń w stylu:maszyna była niezaładowana,zepsuta, niepodłączona do prądu.Albo taka maszyna jest dedykowana i zaprogramowana pod jednego użytkownika albo może operować wielu bez różnicy czy to kobieta czy mężczyzna z wyjątkiem różnic nazwijmy je "ginekologicznymi".Budowa anatomiczna zarówno kobiety jak i mężczyzny w innych obszarach jest oparta na tym samym planie.
Co do naiwniaków...on wybrał idiotów a tacy czasem komplikują realizacje tak ważnych planów,w tak nieznanych warunkach.Weylanda stać chyba było na specjalistów.I na tym kończę.Dyskusja stała się jałowa.
Czego właściwie oczekiwaleś idąc do kina???? - Zwłaszcza, biorąc pod uwagę, że poprzednicy 'Prometeusza' także zbytnio z tą 'dyscypliną naukową' za pan brat nie byli???? - Tego, że Scott nagle, ni stad, ni z owąd zafunduje Ci pokaz monitoringu z sali operacyjnej albo nagrania ochrony z jakiegoś instytutu badawczego?????? - Fakt, taki film byłby zgodny z rzeczywistością, tylko nieoglądalny... Nazwa 'science fiction' oznacza FIKCJĘ z elementami naukowymi, nie dokument...
Ci specjaliści, o których piszesz, w życiu by się nie zgodzili jechać na taką straceńczą misję, nawet nie znając celu podróży przed jej rozpoczęciem. A nawet gdyby, to szybko by się domyślili, w czym rzecz, że są oszukiwan i wykorzystywani, zaraz zrobiliby Weylandowi strajk, albo trzasnęli go czymś ciężkim w głowę i tyle staruszek by miał ze swojej wyprawy. A naiwniaki i 'popaprańce' są idealni do zadań, w których biorący w nich udział mogą bardzo kiepsko skończyć, ale mają sobie jak najdłużej kompletnie z tego nie zdawać sprawy... Do trzymania tych 'dziwolagów' w ryzach, żeby za wcześnie nie wywinęli jakiegoś numeru, byli Vickers i David. To, iż ta pierwsza olewała momentami swoje obowiązki, bo była zazdrosna o robota, to już inna sprawa. Zauważ, że na statku nikt ekipy samopas nie puszczał. No i było jeszcze zabezpieczenie w postaci tego dodatkowego modułu... Pewnie, że dyskusja stała się jałowa, skori Ty bawisz się w 'pomidora' i na wszystkie argumenty odpowiadasz...
... SkorO Ty bawisz się w 'pomidora' i na wszystkie argumenty odpowiadasz: ''No bo Spartanie w kąpielówkach nie walczyli'... Dobra, '300' to Fantasy. To co wobec tego z Ripley na drabince z potworem u nogi??? - To już niby SF, chę?????? - Ale Ty i tak powiesz 'pomidor'...
a ja wierzę, że gdyby Marekgdapl przespałby się z Charlim, to do cięcia nie potrzebowałby ani medkabiny, ani anestezji....ciąłby powłoki brzuszne na żywca.... chyba, że "kropelka" by się zagnieździła w III komorze, to będzie wtedy problem..... takich brzeszczotów w Polsce ni ma...
;)
Jeśli chodzi o sprzęt z filmu (medpod), to bez problemu każdy umiałby go obsłużyć. Działało to na zasadzie krok po kroku, jak z instalacją programu na komputerze czy kupnem biletu w automacie autobusu. Jeszcze były komunikaty słowne i identyfikacja zabiegu na podstawie słownego opisu. Wstrzykiwanie środka to też nie była filozofia, wystarczyło tylko przyłożyć ten plastik do ciała (nawet byle gdzie, David np. nakłuwał Shaw przez ubranie na ręce, a bóle maciczne ustąpiły lada chwila), a iniekcja robiła się sama. Zresztą Ellie wcześniej pokazał David, jak się nim posługiwać.
Ellie mogła jak najbardziej być biologiem, bo znała się na DNA i materiale biologicznym. Instruowała Ford, co ma po kolei robić przy czerepie.
Anno, ale mi nie chodziło o łatwość robienia iniekcji, tylko o to, skąd Eljsabeth miała wiedzę, co sobie wstrzyknąć, żeby nie czuć bólu...
Sądzę, że cała załoga przeszła szkolenie BHP, jak i udzielania sobie i innym pierwszej pomocy. Będąca w kosmosie grupa ludzi, która może liczyć tylko na siebie, powinna radzić sobie w sytuacjach, kiedy sąsiad potrzebuje pomocy, jak i sama osoba w przypadku, gdy nikt nie będzie jej w stanie udzielić. W zakładach pracy, gdzie ma się do czynienia z trującymi środkami, na przykład laboratoria chemiczne, w pierwszym dniu po przyjęciu pokazuje się nowym pracownikom, co trzeba robić, jak się poleje kwasem czy wrzątkiem, co dopiero na statku kosmicznym.
Jeśli chodzi o film, wcześniej David się nią zajmował i Ellie mogła zapamiętać, co jej podawał, jak miała skurcze. Środek przeciwbólowy stosowany przez kobietę był taki sam, jak wcześniej ten androida.
Masz rację, na pewno fakt, że David wcześniej ją leczył i aplikował jakieś środki znieczulające, pomógł dodatkowo Elisabeth w uporaniu się z 'niechciana ciążą'...
"Sam fakt istnienia Inżynierów i Alienów jest już przecież absurdalny" - oj nie bądź taka pewna... ;)
Ty mnie tu nie strasz :p Lepiej żyć ze świadomością, że jesteśmy sami we wszechświecie, jeśli obcy istnieją faktycznie i wyglądają tak, jak są przedstawiani w filmach sf.
a ja tam bym chciał wiedzie czy oni istnieją... w sumie co ma być to będzie. pożyjemy zobaczymy ;)