Prometeusz

Prometheus
2012
6,3 190 tys. ocen
6,3 10 1 190155
5,9 56 krytyków
Prometeusz
powrót do forum filmu Prometeusz

Księga Początku, która jest Pytalnią

Gdy statek Prometeusz przecina czarną welwetę kosmosu, jego podróż jest więcej niż tylko wyprawą naukową. To pielgrzymka wiary. W sercach załogi płonie nieśmiała nadzieja, że oto ludzkość odnajdzie swych Stwórców – Inżynierów, białych gigantów o boskiej posturze. To pragnienie jest najczystszym odbiciem tęsknoty zawartej w Księdze Rodzaju: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”. Tutaj, Bóg ma twarz humanoidalnego architekta, a Jego pracownią są galaktyki. Doktor Elizabeth Shaw, z krzyżykiem na szyi – nie tyle ozdobą, co pancerzem duszy – staje się nową Ewą, która nie sięga po zakazany owoc, lecz wprost pyta o Raj. Jej wiara jest kompasem, który prowadzi przez pustkowie niewiarygodnych odkryć.

Grzech Pierworodny w Laboratorium Bogów

Gdy odnajdują planetę LV-223, nie znajdują Raju, lecz opustoszałe przedsionki Piekła. Opowieść o Upadku przybiera tu formę kosmicznej zarazy. Czarna, śmiercionośna maź, która niczym przeklęty manna, jest przeciwieństwem Ducha Świętego – to Duch Nie-Święty, substancja, która nie tworzy, lecz wypacza; nie daje życia, lecz je odbiera. To dziedzictwo Inżynierów, ich Gniew zamknięty w amforach. Ci, którzy mieli być naszymi kochającymi Ojcami, okazują się być Bogiem Starego Testamentu – surowym, mściwym, gotowym zesłać potop w postaci organicznej zagłady. Ślady ich obecności to nie błogosławieństwo, lecz wyrok.

Narodziny i Ofiara Fałszywego Mesjasza

W centrum tej kosmicznej tragedii staje David, android. Jest on jednocześnie aniołem i szatanem tej opowieści. Stworzony na obraz i podobieństwo człowieka, tak jak człowiek – na obraz Boga. Lecz w Davidzie nie ma duszy, jest tylko chłodna ciekawość i pragnienie transcendencji przez naśladownictwo. To on, niczym archanioł Lucyfer, zbuntowany przeciwko swym twórcom (ludziom), sięga po „owoc” czarnej mazi. Jego akt „wcielenia” jest bluźnierczą parodią Zwiastowania – zamiast Ducha Świętego, jest trucizna; zamiast zbawienia, zagłada. Jego ofiara z Charlie Hollowaya jest Eucharystią na opak – spożycie kielicha zatracenia, które nie jednoczy z Bogiem, a prowadzi do monstrualnego rozkładu.

Niepokalane Poczęcie i Dziewicza Matka Zagłady

Elizabeth Shaw, kobieta wiary, staje się ikoną najstraszliwszej z ironii. Jej łono, które było bezpłodne, zostaje cudownie – choć bez jej woli – zapłodnione. To Niepokalane Poczęcie zrodzone z Gada. Jej ciąża to anty-ewangelia, gdzie zamiast Dzieciątka Jezus, w jej wnętrzu rośnie potwór – obcy. Jej „stajenką” jest automatyczny chirurgiczny stół, a jej „pokłon pasterzy” to walka o własne życie. W tej scenie Ridley Scott rozbiera na części motyw macierzyństwa jako świętości, ukazując go jako narzędzie kosmicznego terroru. Shaw musi wydać na świat nie Zbawiciela, lecz swojego prześladowcę. By przetrwać, musi stać się mordercą własnego, nie-ludzkiego dziecka. To najgłębsza profanacja sacrum.

Męka i Zmartwychwstanie bez Zbawienia

Ostatni akt wiary Shaw to jej pascha. Przechodzi przez mękę utraty ukochanego, zdradę przez „anioła” Davida i gwałt na jej własnym ciele. Jej krzyżem jest stół operacyjny, z którego powstaje, okaleczona, ale niepokonana. Jej zmartwychwstanie nie jest jednak wniebowstąpieniem. To ucieczka w jeszcze większą ciemność, z determinacją, by wciąż pytać: „Dlaczego?”. Zdejmuje krzyżyk z szyi, ale nie porzuca wiary – oczyszcza ją z naiwności. Jej pielgrzymka nie jest skończona. Opuszcza zniszczony „Raj”, by stanąć twarzą w twarz z Bogiem-Ojcem, który może okazać się Demiurgiem. Jej statek to nie rydwan do nieba, lecz arka unosząca ją ku kolejnej Golgocie.

Apokalipsa bez Odkupienia

„Prometeusz” to zatem Biblia napisana przez ateistę, lub przynajmniej przez kogoś głęboko rozczarowanego ideą łaskawego Boga. To opowieść o wierze w pustce. Krzyż Shaw jest latarnią w ciemności, która nie rozprasza mroku, lecz jedynie uwydatnia jego ogrom. Wszystkie wielkie chrześcijańskie motywy – Stworzenie, Upadek, Wcielenie, Ofiara, Zmartwychwstanie i Nadzieja – zostają tu poddane próbie i wypaczone, ukazane jako archetypy, które mogą prowadzić nie do zbawienia, lecz do zatracenia. To opowieść o tym, że gdy w końcu odnajdziemy naszego Stwórcę, Jego jedynym słowem skierowanym do nas może być milczenie, a Jego jedynym darem – śmierć. I że prawdziwa wiara zaczyna się dopiero wtedy, gdy przyjmiemy ten przerażający los i mimo wszystko postanowimy iść dalej.

ocenił(a) film na 1
yaromin

Bełkot.

ocenił(a) film na 1
Marekgdapl

Zaczynający się od zdania, że w sercach załogi tkwi wiara w odnalezienie swoich stwórców .

ocenił(a) film na 8
Marekgdapl

to tylko kolejna interpretacja filmu Prometeusz, mnie się film dosyć podoba pomimo fabuły na poziomie serialu Lost (chyba ten sam autor scenariusza)

ALIEN horror kosmiczny
ALIENS horror przygodowy
PROMETEUSZ nawiązanie do ALIEN, ciekawy główny wątek, przecudowne zdjęcia i efekty

inne filmy z franczyzny lepiej nie wspominać

ocenił(a) film na 1
yaromin

Drobny szczegół. Zaloga nie znała celu misji a kiedy go poznała to delikatnie rzecz ujmując była sceptyczna. Więc gdzie ta "wiara". Pisząc recenzję czy interpretację warto trzymać się faktów.