Powyżej 7,5/10 - dałem więc 8/10. Kapitalnie nawiązuje do serii "Alien". Dbałość o szczegóły na wysokim poziomie. Sceneria na wysokim poziomie. Ciekawa fabuła.
Niedociągnięcia giną w tle naprawdę dobrze zrobionego filmu.
Polecam.
Raczej jeden z najgorszych filmów s-f.
Kapitalne nawiązania? Ogołocenie pierwowzoru z tajemnicy, zrobienie ze SJ łysych kulturystów którzy maczali niebieskie paluchy w powstaniu człowieka. Wprowadzenie jakiejś czarnej mazi mogącej zapłodnić kobietę głowonogiem i Alien z mordą Flippera. To mają być kapitalne nawiązania?!
Dbałość o szczegóły. Tutaj najbardziej popisali się scenarzyści dbając o to aby NIC się w filmie kupy nie trzymało.
Horrory w których wesoła gromadka naćpanych uczniaków postanawia się rozdzielić w środku nocy wiedząc że w okolicy grasuje seryjny morderca mają w sobie więcej sensu aniżeli postępowanie naukowców z "Prometeusza". Poważnie.
Chyba oglądaliśmy i omawiamy różne filmy. "Prometeusz" Scotta, tak? Może za bardzo poraził ciebie inny od oczekiwanego widok "engineers" (łysi kulturyści) - rozumiem, że spodziewałeś się, hehe, Chewbacca'i albo Klingonów . Mnie nie zaskakuje koncepcja przedstawiona w fabule. Ludzie już teraz bawią się genetyką, "poprawiając" to, co w sześć dni dał Stwórca, więc dlaczego jacyś inżynierowie nie mieliby możliwości bawić się w ten sposób tak z milion lat temu?
Co do szczegółów: wrak statku z ósmego pasażera i to, co zobaczyłem w Prometeuszu, to jak pytanie i odpowiedź. Ja czuję się po obejrzeniu tego filmu usatysfakcjonowany.
A propos wesołej gromadki: naukowcy, gdy się rozdzielali, wiedzieli tylko tyle, że w okolicy, wiele tysięcy lat wcześniej biegali trzymetrowi obcy, czego jedynym dowodem były zdekapitowane zwłoki jednego z nich oraz holograficzny obraz, który "gonił" ich korytarzem.
Ależ oczywiście że się czepiam. Film s-f powinien być realistyczny - przynajmniej jeśli chodzi o konstrukcje psychologiczne bohaterów, logikę wydarzeń i wewnętrzną spójność wykreowanego świata.
prawda jest taka, że Prometeusz to jeden z najlepszych filmów w historii kina, a ty na filmach się po prostu nie znasz. Stąd ten bełkot
Jesteś niewyrobionym widzem, niewiele ci do szczęścia potrzeba, ograniczasz się do anglojęzycznego kina komercyjnego i nie rozumiesz czym tak naprawdę jest - czy raczej powinna być - fantastyka naukowa.
Oglądałem setki filmów. Nie oglądam tylko anglojęzycznego kometcyjnego kina. Wiem czym jest fantastyka naukowa. Na koniec dodam, że twoja komentarze to zwykły bullshit i próby zwrócenia na siebie uwagi. Nie masz pojęcia do czego służy film.
Jeżeli budujesz zdania z gracją dziesięciolatka z oślej ławki to nie dziw się takim lub podobnym pytaniom.
Chciałeś mi uświadomić że "Prometeusz" jest filmem ambitnym i należy do niego inaczej podjeść czy wręcz przeciwnie - jako lekka rozrywka nie powinna być przedmiotem krytyki za fabułę? .A może mielizny tej ostatniej powinno się puszczać koło nosa, bo "saj-faj "?
Znawstwo kinematografii zostawię profesjonalnym krytykom. Nie mam ambicji być znawcą lub za takiego na filmwebie uchodzić. Ot, po prostu lubię dobre kino i drażnią mnie filmy złe, głupie, obrażające inteligencję widza, udające coś czym nie są i żerujące na popularności filmów znacznie lepszych.
I fani kiepskich filmów mnie drażnią, bo z reguły to mało rozgarnięte i przy tym pyskate istoty.
Udzieliłeś odpowiedzi na mój post zupełnie się do jego treści nie odnosząc. Nadal nie wiem o co ci chodzi z tym "brakiem pojęcia do czego służy film". Czyżbyś nie potrafił nic więcej napisać poza rzucaniem takimi hasełkami, które nic konkretnego nie znaczą? Albo, co dość prawdopodobne, masz mały zasób słownictwa i zwyczajnie nie potrafisz obronić filmu przed krytyką.
Spojrzałem na twoje oceny i stwierdzam, że masz jakiś uraz chyba, który nie pozwala Ci docenić nowych filmów, bo żadnemu nie wystawiasz dobrych not.
"I fani kiepskich filmów mnie drażnią, bo z reguły to mało rozgarnięte i przy tym pyskate istoty." jeśli chodziło Ci tu o mnie, to nie rozumiem czemu ze mną rozmawiasz. Ja nie rozmawiam z ludźmi, których nie lubie, drażnią mnie i są w stosunku do mnie "pyskate".
Rzucam takimi hasełkami, bo moge, chyba tylko dlatego :D Jeśli chodzi o mój zasób słownictwa, to pani od polskiego mówi co innego. Czy nie potrafie obronić filmu przed krytyką- to tego nie wiesz, bo jak mówiłem wcześniej, to co tu przedstawiłeś nie jest krytyką.
daj spokój, facet prowokuje... a jak filmy są tylko "do oglądania" to ja lubię pornosy - to są filmy do oglądania he, he ... podobno bywają filmy z logiczną fabułą, wspaniałą muzyką, świetną grą aktorów, itp.
Prometeusz jest filmem co najwyżej średnim, nawet jako film "do oglądania" i to dlatego, że są KOSMICZNE nielogiczności w narracji i fabule. Szkoda bo czekałem na ten film od 1979 r.
po prostu pytam - to ciekawe stwierdzenie - 'do czego służy film. Uważasz film za rodzaj wykałaczki, kombinerek, młotka? No to do czego służy np. tobie film?
Czerpiesz przyjemność oglądając chłam i nie potrafisz tego chłamu w sensowny sposób obronić. ;)
Rewelacyjny nie był, bardzo dobry też nie, zdecydowanie nie nieporozumienie (1). Po obejrzeniu poczułem niedosyt, bo nic nowego nie zobaczyłem. Ot, standardowy film z gatunku horror sci-fi. Załoga najpierw naraża ludzkość na niebezpieczeństwo, potem niebezpieczeństwo zostaje zażegnane, przeżywa jedna osoba (prędzej kobieta niż mężczyzna), ewentualnie dwie (wówczas koniecznie kobieta i mężczyzna, których łączy miłość). Potwory, oślizłe, zębate wystrzeliwują z głowy, zainfekowani ludzie zamieniają się w zoombie... Oby nasza cywilizacja nie doszła do takiego poziomu zaawansowania technologicznego, żebyśmy tworzyli jakieś okropne poczwary.
Fajna dyskusja, ale jak zawsze w internetowych forach kończy się na obrażaniu siebie nawzajem.
Pozdrawiam tych co dali 1 i tych co dali 9 i więcej.
niby czemu mam go bronić ? Ty swojej tezy nie potrafisz poprzeć sensownymi argumentami, albo przynajmniej takimi, które ja uważam za sensowne. Gdybym miał bronić wszystkie filmy, które lubie, gdy ktoś powie tylko: chłam, g*wn, słaby film - to chyba nie wychodziłbym z domu
Wielokrotnie się ze swojej oceny tutaj tłumaczyłem i nie mam zamiaru robić tego ponownie.
Film cienki jak barszcz, z durną fabułą, który psuje uniwersum Obcego. Jak inaczej to cholerstwo oceniać?
Gdybym się bawił w sumowanie elementów które twórcom wyszły to może by się do tej szóstki uzbierało (Fassbender, zdjęcia, w paru miejscach muzyka, efekty animatroniczne, animacja komputerowa, efekty dźwiękowe).
Ja jednak widzę tutaj także zmarnowany potencjał, fatalny scenariusz ( o tym już się setki osób produkowały; wystarczy przejrzeć forum). Do tego dochodzi rozczarowanie i zażenowanie, które towarzyszyło mi zarówno podczas seansu jak i później.
Wiedziałem że Scott ma obecnie słabszy okres i już nie trzaska arcydzieł kina komercyjnego ale to co zaserwował w "Prometeuszu" to jest poniżej krytyki. Facet przeczytał scenariusz, zaakceptował go a później przez kilka miesięcy kręcił film... Nie pojmuję jak ten stary wyjadacz mógł bezrefleksyjnie przenieść na ekran taki szajs i jeszcze być z niego dumnym (wieść niesie że z Lindelofem chciał współpracować przy kolejnym filmie).
syf to syf ... przeczytałem wiele postów - film ogólnie dla fanów się nie udał ale mi się podobał bo to nie jest shit typu " stary gdzie jest moja bryka "
Poza tym reżyser otwarcie przyznaje, że wszystkie niedopowiedzenia (czyt. dziury) w treści jego najnowszego filmu, będą wyjaśnione w sequelu .
Nie będę oceniać filmu po jego sequelu. Jeśli uda sie Scottowi wyjść z tego obronną ręką to będę wielce zaskoczony i może nawet podwyższę ocenę. Obawiam się jednak, ze wielu elementów naprawić się nie da.
1. Wygląd inżynierów.
Tutaj Scott musiałby uczynić go rodzajem symulacji. Projekcją przygotowaną dla ludzi - aby nie przerazili się obcością fizjonomii kosmitów.. Coś takiego mieliśmy w "Kontakcie" Zemeckisa (obcy wykorzystali obraz ojca bohaterki). Albo -niczym w Lemowskim Solaris - odpowiedzią Obcych na przybycie ludzi, nieudaną próbę dialogu.
Wtedy jednak pojawia się kilka sprzeczności (układ gwiazd w jaskini, zamiary zniszczenia życia na Ziemi).
Jedynym sensownym wyjściem byłoby całkowite odcięcie się od "Prometeusza" . Można zrobić z tego quasi-matrixa. Bohaterowie pierwszej części przez większość czasu byli podłączeni do komputera symulującego warunki panujące na obcej planecie. Badane były ich reakcje na stres, zdolność logicznego myślenia.
Blond włosa panna uciekająca przed statkiem w linii prostej, kretyni próbujący nawiązać kontakt z kobrą i rudy punk niepotrafiący odnaleźć drogi w zeskanowanym chwilę wcześniej w 3D tunelu nie mieliby szans załapać się na odyseję kosmiczną. :)
2 .Motywacje Davida.
Dlaczego zaraził członka załogi? Nie znał konsekwencji zatrucia wody. Nie dbał o procedury bezpieczeństwa. Jeśli miał wytyczne od Weylanda to dlaczego Weyland narażałby powodzenie misji którą samemu sfinansował? Jakby tego nie tłumaczyć - pojawią się jakieś sprzeczności.
3. Postarzony Guy Pearce.
Po cholerę przerabiać go na starca skoro ani razu nie pojawia się w filmie jako młody mężczyzna? ;)
Z Guy Pearcem dobrze wyszło nie czepiaj się
Z pewnością napisałbyś lepszy scenariusz od Scotta do P2
Wiesz, to można odwrócić: jesteś chyba trollem dając temu filmowi 8. żałosny jesteś. Uważasz, że to sa jakieś argumenty? Dyskusja? Odmawiasz innym prawa oceniania filmów, bo co? Bo masz rację i koniec? Tak to się dzieci w piaskownicy zabawiają. Przemyśl to.
tak, scenariusz jest dla mnie kinem klasy z. Tym bardziej jest to bolesne, że zrobił to Scott, którego cenię za poprzedni dorobek i oceniam surowiej niż byle rzemiechę. Punkt dołożyłem za stronę techniczną obrazu - rzeczywiście nienaganną.