Ostatnio robię sobie małe tournee po filmach S-F. Odpaliłem listę niby 100 najlepszych filmów
z tego gatunku i jak czegoś nie widziałem, to włączam. Muszę powiedzieć, że "Prometeusz" na
tle innych z tej listy wypada...całkiem dobrze.
Kiedyś go sobie odpuściłem, bo czytałem opinie i większość z nich była bardzo nieprzychylna,
ale nie taki obcy straszny jak go malują.
Film ma na pewno fajny klimat. Ostatnio oglądałem np. "Cargo", które też jest na liście i nie
wiedziałem czy śmiać się, czy płakać. W porównaniu do niego "Prometeusz" to prawdziwa
perełka. Tak jak pisałem - klimat niewątpliwie na plus. To samo ze stroną wizualną. Film jest
naprawdę świetnie pokazany. Cała historia całkiem ciekawa i choć parę dialogów nie jest
najwyższych lotów, to jakoś nie psuło mi to wrażenia. Aktorstwo pomimo krytycznych głosów też
nie jest takie najgorsze.
Jak ktoś nastawił się na film w rodzaju "Obcy", no to faktycznie mógł się przejechać. Nie ma tu
prawie w ogóle strzelanin i potworków biegających po sufitach.
Mimo to całkiem fajny film i jak ktoś nie obejrzał zniechęcony komentarzami, to polecam jednak
sprawdzić.
Dla mnie to dość słaba, ale jednak siódemka.
7/10
Mam podobne odczucie do twojego. Ten film i tak bije na łeb i szyję całą tę szmirę która jesteśmy karmieni a która lansuje nam współczesna popkultura.
ten film owszem,jest dobry ale jak na R.Scotta to trochę jakby od niechcenia nakręcony..a jak kiedyś przeczytam gdzieś że przygotowywał się do tego filmu nie wiadomo ile lat(nie mówię tu o samym zamyśle) to stracę szacunek to tegoż directora,bo wygląda jak na prędce skręcony
Jako reżyser SF się wypalił wraz z "Łowca Androidów, ale może jeszcze nakręci jakiś dobry dramat historyczny.
No to teraz wytłumacz mi swoje dwa sprzeczne posty.
"Jako reżyser SF się wypalił wraz z "Łowca Androidów"...w końcu ten film to sf.
No bo film "Obcy - 8 pasażer Nostromo" jest z 1979 roku, a "Łowca Androidów" z 1982 roku. I to były jedyne jego filmy science-fiction do czasu tego nieszczęsnego Prometeusza. Oba filmy Arcydzieła tak nawiasem mówiąc 10/10. Ale Prometeusz mu nie wyszedł więc wnioskuję w zakresie reżyserki science-fiction się wypalił. Ale kręci super arcydzieła dramaty historyczne takie jak "1492: Wyprawa do raju", "Gladiator", "Królestwo niebieskie", "Robin Hood". Arcydzieła i miód filmowy.
Nie powiedziałbym że jego filmy historyczne to arcydzieła, chociaż "Królestwo Niebieskie" w wersji reżyserskiej daje radę. "Gladiator" też swego czasu robił kolosalne wrażenie, choć to akurat zasługa rozmachu i świetnych efektów specjalnych. Fabularnie sztampa. "Robin Hood" mu nie wyszedł.
Ale i tak gość specjalizuje się bardziej w dramatach historycznych aniżeli w SF. Filmami SF zajmował się w latach swej młodości. Teraz się wypalił. To normalne. Jako "dziadek" może lepszą furorę zrobiłby w dramacie historycznym.
Po "Prometeuszu" obawiam się, że Scott się wypalił całkowicie i nawet w dramatach już tak dobrze mu nie pójdzie. Jeśli człowiek który niegdyś trzaskał arcydzieła realizuje jeden z najgłupszych sci-fi dekady, to coś jest nie w porządku.
Może to chwilowy spadek formy, a może początek końca Scotta jako twórcy dobrego kina rozrywkowego.