W pewnej scenie w filmie Prometeusz na jednym z bohaterów (Janku) widać trzy dziwne świecące kropki, przypominają one lasery celownicze ze "Shoulder Cannon" Predatora.
Czyżby Yautja śledzili bohaterów z wyżej wymienionego filmu...? Myślę, że to raczej niemożliwe bo Ridley miał bardzo krytyczne (i słusznie) zdanie na temat AVP. Jenak ciekawym jest, co to za kropeczki:) Oglądając Prometeusza pierwszy raz w kinie "rzuciły mi się one w oczy" pomyślałem predator hehe ale byłem niemal pewien, że to jakieś niezamierzone refleksy i potem o tym zapomniałem. Przeglądając ostatnio youtube zauważyłem, że to "zjawisko" nie tylko mi się skojarzyło z predatorem.
http://www.youtube.com/watch?v=FvUdzJyC_ZQ
Ja nie przywiązałem do tego uwagi. Pomyślałem sobie po prostu, że to jakieś odbicie światła, załamanie itd, ale faktycznie uderzające podobieństwo. Nie widzę jednak sensu "celowania"- jeżeli predatorzy by się ukrywali, obserwowali ludzi, to po co włączali by swoje celowniki laserowe? Nawet w grach takie postępowanie było karalne zdemaskowaniem swojej pozycji. Wiem jaki był (i pewnie nadal jest) stosunek Scotta do AvP, no ale być może zmienił zdanie? Weaver też przez wiele lat zapewniała, że nigdy nie zagra więcej w Obcym. Długo trzeba było ją namawiać do dwójki, a do udziału w trójce zgodziła się pod warunkiem że Riplay zginie na końcu. Co o dziwo po pięciu latach nie przeszkodziło jej w zmianie zdania i wystąpieniu w czwartej części, nawet jeżeli jej postać na jej własne życzenie zginęła. To jest dopiero dziwna zmiana zdania w serii Obcy.
Osobiście jestem przeciwko umieszczania wydarzeń z serii AvP w świecie Obcego, ale jestem jak najbardziej za na umieszczanie samych predatorów w świecie Obcego (tak jak to było w grach). Uniwersum Obcego jest super, chociaż trochę ubogie, więc zawsze mnie interesują pomysły wprowadzenia nowych ras i gatunków istot pozaziemskich. AvP źle połączył Predatorów z Obcymi, mam nadzieję że ktoś zrobi to tak jak należy, czyli nie obcy w świecie predatora, ale predator w świecie obcego.
No właśnie początkowo ja także nie zwróciłem większej uwagi na te"światełka". Oczywiście skojarzyły mi się z predatorem, ale nie pomyślałem wtedy, żeby był to zabieg celowy, tylko raczej przypadkowe refleksy. Do końca filmu zupełnie o tym zapomniałem. Dopiero gdy parę dni temu przeglądałem youtube trafiłem znowu na omawianą scenę i pomyślałem, że jest to całkiem ciekawe. Pamiętam, że w filmie predator 2 w końcowych minutach przypadkowo (a raczej zamierzenie) w statku yautja, na ścianie wśród trofeów widnieje czaszka ksenomorfa. Te kilka sekund z alienią głową na ścianie sprawiło, że powstały komiksy traktujące o spotkaniu obydwu bestii, świetne gry, oraz mniej udane produkcje filmowe. Jenak należy przyznać, że niektóre pozycje stały się kultowe, a przykładowy nieudany film AVP mimo nijakości były na tyle dochodowy, że doczekał się kontynuacji. Kto wie, może coś jest na rzeczy i Ridley (w co osobiście nie wierzę) zaserwuje nam bitwę alienio-inżyniero-predatoro-ludzką.
"Nie widzę jednak sensu "celowania"- jeżeli predatorzy by się ukrywali, obserwowali ludzi, to po co włączali by swoje celowniki laserowe? Nawet w grach takie postępowanie było karalne zdemaskowaniem swojej pozycji."
Być może się mylę, ale chyba zdarzało się ze predator namierzał ofiarę nie czyniąc jej krzywdy (W predator 2 na cmentarzu łowca namierza chłopca, ale gdy zauważa, że jest on niegroźny a jego broń plastikowa, wycofuje się).
Co do Sigourney to rozumiem, że dla niektórych fanów jest to główna postać sagi, stawiana nieraz na równi a czasem ponad alienem (sam kiedyś uważałem, że film ten bez niej nie ma prawa bytu) to jednak sądzę, że jej "wkład" jest przeceniany. Ze swoimi humorkami (gdy to już się stała gwiazdą światowego formatu) miała zbyt duży wpływ na scenariusze kontynuacji. W drugiej części wystąpiła pod warunkiem solidnej gaży, w trójce szantażowała producentów, że ma dość postaci Ripley i zagra ją pod warunkiem uśmiercenia, w czwórce zagrała tylko dla kasy narzucając by "grana" postać miała inny charakter. Zapomniała, że to ona zaistniała dzięki filmowi a nie odwrotnie.
Jeżeli Scott rzeczywiście chce dodać predatorów do swojej serii (bardzo ryzykowne przedsięwzięcie, jeżeli zignoruje serię AvP to jestem na tak), a wspomniana scena miała by być tego zwiastunem to szczerze mówiąc było by to świetne rozwiązanie. Jest to w takim razie bardzo sprytne i subtelne, ludzie którzy by się skarżyli że predatorzy w Prometeuszu 2 wzięli się z dupy, a potem ponownie włączyli by Prometeusza to by zdębiali.
Osobiście liczę, że jeżeli faktycznie są jacyś predatorzy w świecie Obcego wg Scotta, to zostaną oni ukazani jako następcy Inżynierów, wyznawcy, albo wyznawcy tego co mogli wyznawać Inżynierowie. To było by ciekawe gdyby te całe polowania, trofea, tradycje i zabawy z honorem były by z myślą o Inżynierach (albo z myślą o tych co mogło stworzyć Inżynierów). Ba, jeżeli Inżynierowie wyginęli to prawdopodobnie wspomniany w Prometeuszu Raj jest zamieszkiwany przez Yuatja! Tak wiem, dla wielu fanów to była by jedna wielka herezja itd, ale jeżeli twórcy mają pomysł jak to wszystko sensownie połączyć ze sobą to czemu nie. Jak pisałem, uniwersum Obcego i Predatora jest świetne, ale niestety ubogie. W Predators najbardziej podobał mi się pomysł z planetą predatorów (właściwie to taka bardziej skolonizowana przez predatorów planeta, którą wykorzystano jako jedną wielką arenę) i wprowadzenie do niej nowej rasy predatorów kilka zupełnie nowych gatunków obcych form życia.
Wracając do Weaver. Bardzo lubię jej postać w świecie Obcego i częściowo to ona wpłynęła na jakość serii. Trudno było się z nią dogadać w sprawie sequeli, może właśnie dlatego ponieważ ludzie którzy wcześniej próbowali ją namówić nie byli wystarczająco dobrzy. Gdyby od razu, hurtowo występowała w kolejnych częściach to seria na pewno była by dużo gorsza i nie doczekali byśmy takiego Decydującego starcia. Lepiej czekać dłużej na kogoś kto będzie w stanie godnie kontynuować serię Obcy, zamiast brać rolę od byle kogo. Cóż, ale nie zawsze tak było. Seria Obcy wygląda najlepiej jako trylogia, bo czwarta część jest za bardzo groteskowa, pretensjonalna i bezsensowna. Serio(?), nasza bohaterka po DWUSTU LATACH (swoją drogą, jak to możliwe, że technologia kompletnie się nie zmieniła?) została sklonowana, po to żeby korporacja mogła wyciąć z jej klatki piersiowej OBCEGO (jak to możliwe że za pomocą jednego DNA wciągnie się dwie kompletnie odmienne i samodzielne formy życia?), a później dodatkowo okazuje się, że ich DNA zostało ze sobą pomieszane co doprowadziło do serii naprawdę dziwnych scen. WTF!!! Czwórka była całkiem dobra, ale pod warunkiem że przymknie się oko na głupoty zalewające widza od samego początku. Poza tym, Weaver była już zdecydowanie za stara do tej roli. Film był by lepszy, gdyby Riplay w ogóle by nie było! W zasadzie to mógł by być film o samych piratach, którzy dostarczali ludzi dla korporacji, to by nam oszczędziło sporo głupot. Kiedyś pisałem, że nie da się kontynuować serii bez niej, ale zmieniłem zdanie. Mogli by kręcić następne części, ale pod warunkiem że znajdą godnego następcę (a właściwie zastępczynię) Riplay. Kogoś kto stanie się nową ikoną serii i będzie głównym bohaterem w kontynuacjach.
Gdyby rzeczywiście Scott umieścił predatora w uniwersum Prometeusza (pomijając AVP) to szykował by się "kawał" ciekawego kina lub totalnego "niewypału". Ze strony Ridleya byłby to ryzykowny eksperyment, aczkolwiek kto jeżeli nie on mógłby lepiej połączyć oba światy?. Jak już wcześniej gdzieś napisałeś, Yautja bardziej wpasowali by się w uniwersum alien niż odwrotnie (ten błąd popełnili twórcy AVP). Drapieżca to łowca, który wędruje i poluje na najbardziej niebezpieczne kosmiczne stworzenia, całkiem prawdopodobne jest, że w trakcie tułaczki mógłby się natknąć na gatunek ksenomofra (w końcu ludzie, na których polował w 20 wieku, po wielu latach natrafili na obcych, więc dlaczego on by nie mógł, skoro należy do rasy długowiecznej i częściowo nomadycznej).
Nawiązując do ubogości obydwu światów to myślę, że nie jest tak źle, tylko nikt nie wpadł jeszcze na pomysł, by te wątki rozbudować. W Decydującym starciu marines rozmawiają o trzystu(może się mylę) odkrytych światach (na jednym z nich jeden z nich miał kontakty intymne z czymś, co nie wiadomo czy było kobietą). Natomiast predatorzy muszą żyć w mnogim w życie wszechświecie, bo nie mieli by na co polować.
Masz rację Weaver to dobra aktorka (szkoda, że nie dostała Oskara za "Goryle we mgle". Jest ważna całej serii i łączy watek ludzki i obcy w ładna całość. Jednak jej marudzenie zmieniło bieg serii ( gdyby nie zabito Ripley w części trzeciej to może czwarta była by lepsza).
"Jak to możliwe że za pomocą jednego DNA wciągnie się dwie kompletnie odmienne i samodzielne formy życia?"
Skoro alien w trakcie pasożytniczego rozwoju "czerpie" i absorbuje częściowo DNA żywiciela, to może i w krwi zainfekowanego krąży DNA obcego(coś na zasadzie chwilowej symbiozy, jak u grzybów i glonów).
Ciekawy artykuł z portalu BioTechnolog.pl o podobnej tematyce:
"Pasożytnicze osy wszczepiają gąsienicom obce DNA
Paweł Szablewski | 2009-06-30
Jednym z bardziej znaczący osiągnięć współczesnej nauki jest umiejętność tworzenia wektorów pozwalających wprowadzać obce DNA do wnętrza komórek. Okazuje się, że umiejętność taką od kilkudziesięciu milionów lat posiadają niektóre gatunki pasożytniczych błonkówek.
Wstrzyknięcie wirusa (a dokładnie polidnawirusa) do gąsienicy przyczynia się do zwiększenia wytwarzania hormonów juwenalnych hamujących proces przepoczwarczania się owadów. Larwa motyli zarażona nawet niewielką dawka polidnawirusa pozostaje cały czas w formie gąsienicy, dłużej rosnąc i osiągając większe rozmiary. Jest to bardzo korzystne dla pasożytniczych błonkówek, które żerują w ciele gąsienicy. Działanie to jest na tyle znaczące, że nawet przy niewielkiej liczbie pasożytów i opuszczeniu przez nie gąsienicy, rośnie ona dalej ale nie może się przepoczwarzyć. Przypuszczalnie wirus wpływa na obniżenie esterazy w ciele gąsienicy. Enzym ten jest odpowiedzialny za rozkładanie hormonu juwenalnego.
Wirusy dostają się do gąsienicy z składanymi przez pasożyty jajami. W tym przypadku ich białka zwłaszcza genu EP1 odpowiedzialne są za dezaktywowanie układu odpornościowego gąsienicy. Działanie tych genów jest najsilniejsze w pierwszym okresie od wszczepienia jaj gdy układ odpornościowy najsilniej na nie reaguje i jest w stanie je zniszczyć.
Pierwsze prace potwierdzające wykorzystywanie wirusów przez błonkówki pasożytnicze do zarażania atakowanych gąsienic pojawiły się w latach siedemdziesiątych. Naukowcy badający jad pasożytów stwierdzili, że niektóre geny kodujące jego białka są bardzo podobne do DNA polidnawirusów. Ponadto przeciwciała na jad pasożytów reagowały z białkami hamującymi przepoczwarczanie gąsienic. Dało to przypuszczenie, że polidnawirusy i geny produkujące jad pasożytów musza być z sobą spokrewnione. Hipotetycznie błonkówki mogły przechwycić zdolność kopiowania niektórych genów i za pomocą wirusów przerzucać go do organizmu gąsienicy.
DNA wirusa lokuje się w różnych chromosomach zarówno samców jak i samic błonkówki. Następnie jest przekazywany do kolejnych pokoleń przez dziedziczenie Mendlowskie. U gatunków korzystających z wirusa zakażenie nim występuje powszechnie u wszystkich osobników. Polidnawirusy znane są z dużego jak na wirusy DNA. Zbudowane jest ono z 28, kolistych dwuniciowych cząstek. To co zdziwiło naukowców to brak genów pozwalających tworzyć białkowy płaszcz, który pozwala wirusom przemieszczać się i atakować inne komórki. Brak tego białka nie pozwala polidnawirusom namnażać się w ciele gospodarzy czy gąsienicy. Jedynym miejscem gdzie mogą być powielane to jaj błonówek. Tym samym wirus stracił swoją zjadliwość, a stał się częścią komórki, podobnie jak organelle np. mitochondria. Rozumując dalej należałoby się zastanowić czy polidnawirusom można nazwać wirusem czy jest już częścią owada jak inne geny i białka. Wyjaśnieniem mogło być pochodzenie.
Zagadką pozostawało jednak skąd polidnawirusy wzięły się w błonkówkach. Prace przeprowadził międzynarodowy zespół z Whitfield James’em z University of Illinois w Urbana-Champaign i Drezen Jean-Michel’em z University of Tours w Francji.
Badając dwa pokrewne gatunki os pasożytniczych (Chelonus inanitus i Cotesia congregata) znaleźli w ich DNA 22 geny innych wirusów wykorzystywanych w tym samym celu - nudivirusy. Geny te były zdolne do kodowania kluczowych białek polidnawirusów. Dalsze badania Cotesia congregata wykazały, że 5 części DNA nudivirusa występuje zaraz koło siebie. Sugeruje to przejęcie na raz całego DNA wirusa, a nie jego poszczególnych genów. Dwa z 22 genów zostały także znalezione u czterech pokrewnych gatunków os. Oznacza to, że do przejęcia DNA wirusa doszło jeszcze przed ewolucyjnym rozdzieleniem się gatunków. Ponieważ nudivirusy powszechnie atakują drogi rodne różnych owadów mogły być także przodkami polidnawirusów.
Dla naukowców ważna jest zdolność polidnawirusów do przenoszenia duży fragmentów DNA, dużo większych niż potrafią to obecnie wykorzystywane w biotechnologi wektory (560 kb – 560 tysięcy par zasad). W badaniach ujawniono także, że rolę wektorów mogą pełnić inne przejęte wirusy – nudivirusy. Znane są także, blisko spokrewnione gatunki os stosujące te same rozwiązania ataku na gąsienice co badane osobniki, a nie znaleziono u nich ani polidnawirusów, ani nudivirusy. Sugeruje to, ze mogą one korzystać z pomocy jeszcze innego grupy wirusów.
Źródło:
- nature.com, 12.02.2009r., Viral DNA delivers wasp*s sting,
- Science Now Daily News, 12.02.2009r., Ancient Virus Gave Wasps Their Sting."
Ciekawy artykuł, jednak wciąż tytułowe Przebudzenie Riplay w czwórce wydaje się być wciśnięte na siłę. Riplay w czwórce jest tego samego wieku co w pierwszej części, ale widać prawie 20 lat różnicy. Riplay jako ludzki klon z DNA obcego też wypada kiepsko- jej postać jest irytująca, a te całe super-właściwości prędzej nadawały by się do jakiegoś filmu o superbohaterach (super-siła, super-wytrzymałość, super-zmysły i do tego krwawi kwasem) niż filmu o Obcych. Po tych 200 latach w ogóle się nie zmieniła technologia, wg mnie już w tamtych czasach można było wymyśleć bardziej futurystyczną wizję jeszcze dalszej przyszłości. Moja wizja: technologia, wystrój, design mogły by być wizualnie zbliżone do tych z Gwiezdnych Wojen, lub Star Trek'a. Wszystko było by czyste, eleganckie, mocno oświetlone (jednak to wszystko powinno też być przy tym zimne i surowe, żeby nie było dziecinnie), ubiory bardziej "kosmiczne" (ale mniej kolorowe), hologramy, teleportacja i laserowa broń. Taka sceneria tworzyła by dobry kontrast do rzezi jaką przygotują xenomorphy, wszystko by się psuło, brudziło się od krwi i zakłócenia w zasilaniu (teleporter uszkodzony, a późniejsze efekty teleportacji przypominały by te z Muchy z 1986). Nie rozumiem też dlaczego po tych dwustu latach babrali się tym całym klonowaniem, przecież na LV 426 było mnóstwo jaj obcych (nie wydaje mi się, aby eksplozja jądrowa dosięgła by statek Inżynierów i wszystko usunęła), i pewnie na innych planetach też by się znalazły.
Masz rację alien 4 ma wiele wad, jednak mi przypadł do gustu(zaznaczam, że dużo mu brakuje do pierwowzoru). Twórcy chcieli zrobić starego obcego a jednocześnie coś nowego. Pozostawiono oldskulowe mroczne dekoracje i wnętrza, dodano szczyptę groteski i niespotykanego wcześniej czarnego humoru. Niestety ogłupiono i zezwierzęcono obcego, ale za to dodano dodatkowy cykl rozwojowy i hybrydę(nie wiem czy to dobrze czy źle). W stosunku do jedynki dodano więcej akcji, dekoracjami nawiązano do trójki, zatrudniono ciekawych charakterystycznych aktorów (twardzieli). To co powstało jednym się podoba, innym nie. Dodam jeszcze, że alien 4 ma bardzo dobrą muzykę.Osobiście myślę,że lepiej, że ten film powstał, niż gdyby go w ogóle nie było( jednak ty tylko moje zdanie, każdy może mieć inne).
Co do tego klonowania to myślę, że to przez Weaver, którą to na siłę chciano ożywić. Pamiętam artykuły prasowe, gdy to zastanawiano się, jakby to w miarę wiarygodny sposób wskrzesić postać Ripley.( myślę, że gdyby nie to, to fabuła "poszła" by w całkiem innym kierunku)
He he Taka dyskusja a daliśmy obcemu 4 dokładnie te same oceny. Chyba jesteśmy przykładem, że dla jednego szklanka może być do połowy pusta a dla drugiego do połowy pełna:)
Dokładnie tak samo uważam o czwartym Obcym. Film jest całkiem dobry, miło się go ogląda, jest dużo dobrej akcji, fajna obsada, a technicznie jest bez zarzutu. Piszę tylko, że ten Obcy ma głupią i pretensjonalną fabułę, i do tego przepadł klimat pierwowzoru. Jeżeli znasz w miarę nieźle angielski to polecam recenzję Nostalgia Critic'a. Jedzie po czwartym Obcym jak popadnie. W sumie lubię ten film, ale trudno się z nim nie zgodzić XD:
http://www.youtube.com/watch?v=dvqcVq3CG3M
Zacznę od tego, że "gość" ma bardzo irytujący głos, aczkolwiek w swej analizie filmu alien 4 słusznie wytyka wiele nielogiczności i głupich zachowań bohaterów. Chwilami jest naprawdę zabawny a niektóre z jego zarzutów odnoście filmu sam zauważyłem w trakcie seansu (bilardowe zdolności strzeleckie, włosy na barkach trepa, robot jako zakładnik, głupie zachowanie obcych itd.). Moim zdaniem poniektóre "głupoty" ukazane w filmie to zamierzone efekciarstwo ze strony twórców. Myślę też, że autor krytyki chwilami "czepia" się tylko dla zasady, by "zjechać" produkcję dla szydery np. rzut do kosza wykonany przez Ripley (czytałem wywiad z Weaver, w którym opisywała jak godzinami ćwiczyła takowy rzut ze znanym amerykańskim koszykarzem). Nie "razi" mnie też to, że złapała piłkę jak spiderman, w końcu zyskując pewne cechy aliena możliwe, że uzyskała jego "gekonie" zdolności (dlaczego mutacja musi mieć tylko negatywne skutki?). Behawioryzm Ripley nie dziwi, gdy przyjmie się, że wykazywała cechy autystyczne (inaczej postrzegała świat). Co do wątku lesbijskiego, zostawię to bez komentarza. Dodam na koniec, że film nie niszczy uniwersum, jest po prostu trochę inny niż poprzednie części (może gorszy, może nie, kwestia podejścia i gustu).
No chyba, że Space Jockey (inżynierowie) posiadają w swoim arsenale broń zbliżoną budową do tej predatora (grafika w linku poniżej). Gdyby tak było to w filmie Prometeusz w statku SJ musiał znajdować się jeszcze jeden żywy, obudzony inżynier.
http://zapodaj.net/ee0f72926afe1.jpg.html