Prometeusz

Prometheus
2012
6,3 190 tys. ocen
6,3 10 1 190155
5,9 56 krytyków
Prometeusz
powrót do forum filmu Prometeusz

Po zapoznaniu się z wieloma wątkami - można odnieść dziwne wrażenie, że mnóstwo ludzi zna się lepiej na tworzeniu filmów od doświadczonego reżysera. Bez oporów prześcigujecie się w suchych i miałkich opiniach, jak: błędy w scenariuszu, źle dobrana muzyka etc. A potem obrzucacie i siebie nawzajem obelgami typu:

- Skoro Prometeusz tak bardzo ci się podobał, to znaczy, że nie zrozumiałeś filmu
- Skoro Prometeusz tak bardzo ci się nie podobał, to znaczy, że ty nie zrozumiałeś filmu

Co to, u licha, za nowoczesna, zadziwiająca plaga - "oglądanie ze zrozumieniem"?

Błędy w scenariuszu - może zostawmy do zaopiniowania scenarzystom i zawodowym krytykom. A sami lepiej podyskutujmy o fimie na stosownym poziomie. Podyskutujmy o PRZEKAZIE i WYRAZIE Prometeusza, a nie spierajmy się o to, że lepiej wiemy od Scotta, "co miał na myśli autor".

Chętnie podyskutuję, dlaczego według niektórych - Prometeusz jest niezwykle słabym filmem.

Dodam, że szczególnie płakać się chce nad tymi opiniami, które mówią, że niedobrze, że Prometeusz w ogóle powstał, ponieważ burzy pierwotną historię Obcego, niczego do niej nie wnosząc. Podczas gdy jest prawdą obiektywną, że Prometusz dopełnia wcześniejszą wizję kultowego Obcego - buduje jej tło, bazując na interesującym napięciu i mistycyzmie z przyczyny zadania przez Scotta nieśmiertelnych pytań retorycznych, egzystencjalnych...

Kto nie jest zdolny wygłaszać suwerenne, głębokie opinie, samodzielnie myśleć, konkludować i interpretować - niech opuści niniejszy wątek. Kto ma ochotę na porządną, mądrą dyskusję - zapraszam. Bowiem najwyższa już pora - takową dyskusję zacząć.

ocenił(a) film na 7
drygonfly1281

Wow. Toś pojechał po całości. Tu możesz poczytać o sobie:
http://www.filmweb.pl/film/Prometeusz-2012-523230/discussion/Wyja%C5%9Bniam+sk%C 4%85d+si%C4%99+bior%C4%85+zachwyceni+widzowie,1973738

kris kelvin

To jest bardzo dobry film pod każdym względem, a Scott po raz kolejny udowodnił że jest mistrzem - stworzył arcydzieło ze średniego scenariusza. W dodatku film jest sto razy bardziej przerażający niż pierwszy Obcy, w którym straszna była tylko jedna scena i to na zasadzie, że nagle coś wyskoczyło z ekranu. W Prometeuszu mamy bez przerwy takie napięcie, że ciężko wysiedzieć na fotelu, ostatni raz takie uczucie miałem przy Event Horizon.

ocenił(a) film na 3
drygonfly1281

Hmm... ciekawy wątek. Wtrącę zatem i ja swoje trzy grosze, choć z góry mówię, że filmem jestem rozczarowany :-((( Przyznaję, że zastanawiałem się dlaczego?; czego mi zabrakło aby zachwycić się "Prometeuszem"? Nie będę pastwił się nad scenariuszem (zgodnie, zresztą, z Twoją sugestią), wystarczająco często, jasno i precyzyjnie napisałem na forum po wielokroć, jak ja odebrałem film i jakie mam przemyślenia po projekcji. Ale dochodzę do wniosku (z upływem czasu od premiery pojawiają się nowe), że są dwa główne powody.
Jeden, natury raczej prozaicznej: gdy dyskutowałem z córką i omawialiśmy "co to się będzie działo", powiedziałem raz: "nie spodziewam się takich emocji, takich wrażeń i takiej "korby" po "Prometeuszu" jak po "Alien". Dlaczego? Bo już nie mam 17 lat (jak wtedy, gdy oglądałem "Obcego" na nocnym, premierowym pokazie w kinie Relax), bo mam za sobą tony książek, setki filmów, których wtedy nie miałem, bo mam inne doświadczenie, bo mam za sobą konkretne przeżycia i doświadczenia... Tamten czas już nie wróci". Niemniej, oczekiwania miałem spore :-)
Drugi powód jest chyba ważniejszy: moim zdaniem, magia kina, a w szczególności kina SF, polega na tym, że ja, mimo wszystko - wierzę w to co widzę. Mimo ewidentnych, śmiesznych czasem "nieprawidłowości". Uwierzyłem w latające w próżni z gwizdem i efektem Dopplera statki w "Gwiezdnych Wojnach". W miecze świetlne. We wszystkie te bajery. Uwierzyłem, że może istnieć taki potwór jak "Obcy". Uwierzyłem, że może na nas spaść coś z kosmosu. Uwierzyłem, że tysiące lat temu mógł się rozbić na Antarktydzie latający spodek a później wylazło z niego "Coś". I tak dalej... mógłbym jeszcze długo wymieniać. Żeby była jasność: racjonalna część mojego mózgu mówi mi, że to bajki i bzdury a ja i tak w nie wierzę. Na tym polega MAGIA kina. Moim zdaniem. Wierzysz w opowiadaną historię. A wiesz co, dragofly1281? Od momentu gdy bohaterowie "Prometeusza "zdjęli hełmy, przestałem wierzyć w to co widzę. Nie wiem jak to nazwać: nie kupiłem tej historii dalej? A kropla, która przelała czarę to chaos. "Alien", "Blade Runner", wyśmiewany "AvP", gnębiony "Avatar" - one wszystkie były spójne. Jakby to powiedzieć: wewnętrznie. Na "Prometeuszu" miałem momentami wrażenie, że oglądam teledysk. Nie wiem, być może wina montażu, być może zbyt dużo cięć, zbyt dużo scen wypadło ale nie zmienia to mojej końcowej refleksji.
Ot, tyle.

mojomr_

W takim razie jak wytłumaczysz fakt, że ja w film uwierzyłem bardzo mocno, że wczułem się w los bohaterów, że raz byłem przerażony, a raz miałem łzy w oczach, że współczułem z całego serca Shaw i trzymałem kciuki za nią, byle tylko nic się jej nie stało, że wszedłem w ten film tak jak jeszcze nigdy w żadne widowisko s-f, że trzymał mnie w napięciu od początku do końca, że nie mogłem już wytrzymać krzyków bohaterów, że czułem się tak jakbym naprawdę tam z nimi był? To jest jeden z pierwszych w kolejce filmów, do których opisu mógłbym właśnie użyć zwrotu magia kina. Własnie przez tą magię, tą estetykę i wewnętrzne piękno, oraz zło które czai się gdzieś w ciemnościach tak bardzo pokochałem ten film, że przymknąłem oko na wszystkie niedoróbki i w niczym nie przeszkadzało mi to, że ściągnęli hełmy. Niby dlaczego mieliby tego nie robić, skoro wyraźnie wszystko zostało przeskanowane i nie wykryto żadnego zagrożenia, ba, było nawet powiedziane, że powietrze jest bardziej czyste niż na ziemi? Taa, środki bezpieczeństwa. Super, tylko, że to jest film, a nie dokument o prawdziwej pracy astronautów.

ocenił(a) film na 4
0wner2

Skoro uwierzyłeś mocno, wczułeś się w losy bohaterów - bardzo dobrze :). Jesteś wrażliwszy akurat na tę stylistykę, w jakiej ujęty został Prometeusz. Mnie Prometeusz - bardzo się podobał, mimo że pozostawałem w pewnym dystansie do losów bohaterów, nie byłem w tym obrazie do końca - pochłonięty, tożsamy z tym, co dzieje się na ekranie.

Dla mnie - to lepiej :). Nie oczekiwałem po Prometeuszu, że wchłonie mnie w siebie swoją magią - analogicznie na przykład do Obcego. Nawet bym nie chciał odbierać obecnie identycznie silnych emocji. Teraz chcę nowych filmów, nowego spojrzenia. I Prometeusz tego właśnie mi dostarczył :).

ocenił(a) film na 4
mojomr_

Ciekawa opinia - z przyjemnością się czytało :). O to mi właśnie chodziło: jeżeli w Prometeuszu są pewne niedostatki, naprawdę nie wiemy, z której dokładnie sfery się one wzięły - ze scenariusza, z montażu...? Nie o tym chcę dyskutować :).

Nie uważam, że Prometeusz jest arcydziełem, filmem na wskroś wybitnym. Pierwotny Obcy czy Łowca androidów - to były wydarzenia, które wgryzały się do czaszki i mrowiły. To były komercyjne sukcesy, które jednak odbieraliśmy, oglądaliśmy tak, jakby zostały stworzone specjalnie dla nas (dla jednostek). Na ich tle - Prometeusz jest "tylko" wyjątkowy, ponieważ wywołuje skrajne opinie. Można powiedzieć, że tym razem powstał film dla tłumów - ponieważ tak wielu z zapartym tchem na niego czekało - który w efekcie okaże się filmem wyłącznie dla jednostek. Czy to lepiej, czy gorzej? I właśnie tu - zdania są podzielone. Według mnie - lepiej. Wyjaśnię, dlaczego tak sądzę:

Ja, idąc do kina na Prometeusza, nie spodziewałem się emocjonalnego ataku na mnie z wysokiego C. Powiem szczerze, że nawet wolę, chcę, aby emocje wywołane niegdyś przez Obcego czy Łowcę androidów - na zawsze pozostały przyklejone do tamtych filmów. Jestem zadowolony, że Scott ukształtował Prometeusza tak, jak ukształtował - że w swojej wizji nie poszedł w roszczeniowe oczekiwania tłumów (że nawet nie spróbował odpowiedzieć na nasze oczekiwania, żądania i nie postanowił wbić nas w fotele, nie wiadomo jak silnie), tylko własne - nieco bardziej miękkie, wyciszone, spokojniejsze - przedstawienie klimatu tajemnicy i niedopowiedzenia.

Na taki klimat w pierwotnym Obcym nie było miejsca. Dopiero teraz przyszedł na te emocje moment, czas - pojawiło się stosowne miejsce.

Prometeusz to nie jest zwykła kontynuacja. To nieco zmiękczona (bardziej wyciszona, oszczędna w pozytywnym rozumieniu tego słowa), refleksyjna propozycja wplecenia do swoistego uniwersum nowych idei, głębszych rzeczy. Czy to źle?

Moim zdaniem - dobrze. Niepowtarzalne emocje (te sprzed lat) - nie mogą przecież się powtórzyć. Dlatego nie dziwi mnie wybór drogi kreacji Prometeusza, w jaką wybrał się Scott. Jest starszy, dojrzał? Na pewno. My również.

Scott nie poczynił oczywistego ani prequela, ani sequela - i bardzo dobrze. Spojrzał na historię Obcego, na swoje "dziecko" - z innej strony, z nowej perspektywny. Miał do tego prawo. To jego dziecko. Uważam, że ma prawo wychowywać je tak, jak uzna za stosowne. Szanuję jego wybór. Doceniam Prometeusza.

ocenił(a) film na 7
mojomr_

Przez kilka dni nie brałem udziału w dyskusji, krótkie wakacje należą się nawet "małpie". Teraz, "nawdychany" jodem, po kilu dniach rozłąki z klawiaturą, "wybyczony" na plaży siadam, patrzę i oczom nie wierzę - jak wrzało, tak wrze dalej. ! Zgadzam się, nie mamy już po "naście" lat - ale jest grono odbiorców filmu, które właśnie tyle ma! Siłą "Alien - 8pN", był klimat i inne spojrzenie na przyszłą rzeczywistość, niż ta którą dawały "Gwiezdne Wojny", "Startreak" czy "Space 1999" (zakładam że wiele osób aktywnych na tym forum nawet nie widziało tego serialu). Żyjemy w czasach "Avatara", "Spidermana", "Batmana", "Full - mana" i nie wiadomo jeszcze jakiego "mana". Nie można przyrównywać tych produkcji do siebie - zauważcie "moi kochani dyskutanci", że cała ta seria (łącznie z "Prometeuszem") ma pewne przesłanie - nie ruszaj nie znanego bo się sparzysz, pod tym względem "Prometeusz" nie odbiega od "Alien-8pN". Tutaj nie nie pomoże żaden "wyglancowany" kapitan Pickard, nie przyleci wyposażony w gadżety Batman, a Supermen nie "przywali" inżynierowi tak, aby ten w powietrzu zaliczył kilometr. Obi-Wan-Kenobi nie rozwali łba "Obcemu" świetlnym mieczem! Można przyjąć, że pewne przesłanie pozostało! Napisałem wcześniej że "klimatycznie" "Prometeusz" ma coś z Lema, czy A.C. Ckarcke'a. Może ten sposób "przedstawienia" nie wszystkim przypada do gustu! Błędy scenariusza? Jest ich "na kilometr"! Ale trochę tolerancji "Mościpanowie" i Panie! I tak, ten film różni się bardzo od "tradycyjnych", dzisiejszych produkcji! Można "utyskiwać", "biadolić", "inwektować", ale pomyślcie - ten film coś Nam dał, choćby powód do dyskusji!. Pytanie? A gdyby "Prometeusz" nigdy się "nie narodził"? - Teraz jest! Prawdziwi fani przyjmują film z pewną pokorą (czekali 15 lat na "drgnięcie" w temacie). R. Scott - jak zwykle trochę sprowokował i wygrał! Tu nie musi być "Oscar" - ale przyrównajcie ten "temat" do kasowych przebojów - "Harry Potter", "Avatar", "Władca pierścieni", gdzie jest kino "dla oka", a gdzie "dla mózgu"! Mimo "kolosalnych" błędów ten film ma w sobie "coś". I trzymajmy się tego, bo może za jakiś czas nie powstanie nic innego jak "Dzień Niepodległości" czy "Faceci w czerni"! Amerykanie ze względu na kasę "rozpieprzą" każdy temat - przykład "Solaris". Może wiecie a może nie - "Fox" ma prawa do nakręcenia wszystkich dzieł S Lema - ciekawe, dla czego nie wezmą się za "Niezwyciężonego" - przecież nawet nie trzeba "walczyć" ze scenariuszem - po prostu "zbyt głębokie"!.

ocenił(a) film na 2
Bishop_filmweb

Błagam, nie przywołuj Lema w kontekście tego potworka - bo się Stanisław w grobie przewraca. Gdyby zobaczył ten film, nie zostawiłby na nim suchej nitki, bo był perfekcjonistą. (nawiasem mówiąc, zarywałem lekcje, by obejrzeć w studio 2 "Kosmos 1999).

ocenił(a) film na 7
jos_fw

Ależ ja nie chciałem nikogo urazić!!!! S. Lem nigdy nie oglądał filmów, które powstały na podstawie jego twórczości (np. całkiem nie zła "Milcząca gwiazda" na podstawie "Astronautów"). Chciałem tylko "zaznaczyć"(!),. że za chwileczkę na rynku filmowym pozostaną tylko całkowicie "odmóżdżone" pozycje! Oczywiście - masz rację, to porównanie może nie jest zbyt trafne! A tak na marginesie, ciekawe, co Pan Stanisław powiedziałby na temat "Prometeusza"?!

ocenił(a) film na 2
Bishop_filmweb

Oglądał "Solaris", nawet pokłócił się z Tarkowskim i zwyzywał go od "duraków". Więc wyobraź sobie, skoro świetne Solaris go nie zadowoliło, co mógłby powiedzieć o takim "Prometeuszu"?

ocenił(a) film na 7
jos_fw

Zakładam - że absolutną prawdę! Ale też przypominam - nie piszę o wersji Tarkowskiego, tylko o amerykańskiej (tej z Cloney'yem). Lem - zaraz po otrzymaniu "Nebula" - dostał fajną opinię: jedyny, niepowtarzalny, ogólnoświatowy - sama prawda! Ja tylko chciałem zaznaczyć, że dla mnie (i wyłącznie) w "Prometeuszu" wyczułem zbliżoną atmosferę do tej z "Solaris". Tam "guano" wyszło z interpretacji. A tutaj.... może być podobnie! CHCIAŁBYM ZOBACZYĆ NA WIELKIM EKRANIE "ANANKE".!!!!!!!!

ocenił(a) film na 2
Bishop_filmweb

kiedy Lem dostał Nebulę (pierwszy raz o tym słyszę)? Z tego, co wiem, został pozbawiony honorowego członkostwa w Amerykańskim Związku Pisarzy SF (który m.in. decyduje o przyznawaniu Nebuli - to nagroda profesjonalistów) za to, że miażdżył krytycznie nieudolność amerykańskich twórców SF (vide "Fantastyka i futurologia). Najchętniej obejrzałbym ekranizację "Niezwyciężonego".

ocenił(a) film na 7
jos_fw

Przepraszam. oczywiście masz rację - to była "tylko" nominacja!!!
1955 – odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi[205]
1957 – laureat Nagrody Literackiej Miasta Krakowa za całokształt twórczości ze szczególnym uwzględnieniem Czasu nietraconego[206]
1959 – odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski[207]
1965 – Nagroda Ministra Kultury i Sztuki II stopnia[208]
1968 – Nagroda miesięcznika „Problemy”[76]
1970
odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski[77]
Nagroda Ministra Spraw Zagranicznych za popularyzację polskiej kultury za granicą[77]
1971
Członkostwo w Science Fiction Research Association[77]
Nagroda „Miesięcznika Literackiego”[77]
1972 – członkostwo Komisji Polskiej Akademii Nauk „Polska 2000”[77]
1973 – Nagroda Literacka Ministra Kultury i Sztuki I stopnia[91]
1976
Nagroda Państwowa I stopnia w dziedzinie literatury[91]
Nagroda Europejskiego Kongresu Science Fiction EUROCON[91]
1979
odznaczony Orderem Sztandaru Pracy II klasy[100]
nagroda Przewodniczącego Komitetu do spraw Radia i Telewizji za całokształt współpracy artystycznej[100]
Wielka Nagroda Literatury Detektywistycznej[100]
1980
Nagroda miesięcznika „Odra”[100]
Nagroda Europejskiego Kongresu Science Fiction EUROCON[91]
1981 – doktorat honoris causa Politechniki Wrocławskiej[100]
1986
Austriacka nagroda państwowa w dziedzinie kultury europejskiej za rok 1985[209]
Nagroda Fundacji im. Jurzykowskiego w Nowym Jorku[209]
1991 – austriacka nagroda państwowa im. Franza Kafki w dziedzinie literatury[112]
1994 – członkostwo Polskiej Akademii Umiejętności[112]
1995
Nagroda Polskiego PEN Clubu im. Jana Parandowskiego[112]
Medal międzynarodowego Stowarzyszenia Uczestników Lotów Kosmicznych[112]
1996
odznaczony Orderem Orła Białego[116]
Nagroda Wielkiej Fundacji Kultury[116]
1997
honorowe obywatelstwo Krakowa[116]
doktorat honoris causa Uniwersytetu Opolskiego (8 grudnia)[210]
1998 – doktoraty honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego[116], Lwowskiego Państwowego Uniwersytetu Medycznego[116]
2001 – Złote Berło – nagroda Fundacji Kultury Polskiej za "wyprzedzanie myślą swojego czasu"[211]
2003 – doktorat honoris causa (Dr. rer. nat. h.c.) Uniwersytetu Bielefeld (13 listopada)[212]
2005 – złoty Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis,
ale reszta, chyba to rekompensuje?

ocenił(a) film na 7
jos_fw

Wiesz co? To napisz scenariusz, mój syn to zawodowy fotografik - zdjęcia zrobi, kamera w domu się też znajdzie, dobre plenery gdzieś na mierzei wiślanej (na Saharę mnie nie stać). Może doczekamy się w końcu tej ekranizacji. Bo inaczej, ja już w nią nie wierzę. Nawet nie widzę reżysera, który dałby radę "udźwignąć" ten temat i nie "spieprzyć".

Bishop_filmweb

Też mi Prometeusz miejscami przypominał Solaris Tarkowskiego.

jos_fw

Prometeusz był reżysersko perfekcyjny i każdy kto ma pojęcie o sztuce filmowej i ogólnym procesie powstawania filmu to przyzna.

ocenił(a) film na 6
Bishop_filmweb

przegiąłeś z cudzysłowami

ocenił(a) film na 2
drygonfly1281

Hm. Scenariusze powinni oceniać scenarzyści, reżyserię - reżyserzy. To chyba jedna z najbardziej - ujmę to delikatnie - niemądrych opinii, jakie zostały wygłoszone na tym forum. Domy powinni oceniać budowniczy czy domownicy? Rura Ci przecieka w mieszkaniu - powstrzymujesz się od oceny, ponieważ nie jesteś znawcą tematu; ergo - przez szacunek dla pracy hydraulika - nie krytykujesz jego dzieła i nie wzywasz go, by zreperował wyrwę, bo by się obraził. Zastanów się nieco, ok?

użytkownik usunięty
jos_fw

Ateiści nie takie kwiatki tworzyli, proszę Pana. Pozdrawiam serdecznie.

drygonfly1281

Witam, IMHO ten film zabił to co jest najważniejsze w sci-fi - WYOBRAŹNIĘ ..... zabrakło tu tego elementu.
Alien - nadal nr 1.....

szudas

dodam jeszcze, że "Solaris" zarówno Tarkowskiego jak i Soderbergha nr 2
;)

ocenił(a) film na 6
drygonfly1281

Tak tak tak. Doszukujmy się na siłę czterdziestego dna i zastanawiajmy się do zadania jakich pytań samym sobie zmusza nas film.
Ten film który niczego nie wnosi, niczego nie zmienia i jest powodem mojego wku*******.

Po wyjściu z seansu, pewnie będziesz zły, ale i tak naświetle to przez co nie zasnę jeszcze przez następnych godzin kilka.
Więc od początku:

1. Dlaczego kosmita zaawansowany technologicznie by stworzyć życie musi się zabić?
Nie może po prostu zaaplikować swojego DNA? Czy może ma to znaczenie symboliczne?
2. David chodzi sobie gdzie chce jak chce i robi co chce i jak chce, nikt nie spytał go nawet jak otwarł pierwsze drzwi.
Wszyscy za nim łażą i nie czują żadnego dyskomfortu z tytułu tego że dzieją się różne dziwne rzeczy.
3. Zgrana ekipa, ale dwóch mutantów popromiennych w tym GEOLOG który kocha skały gubią się w (powiedzmy sobie szczerze) żadnym labiryncie, skręcali może z 4x.
4. Kapitan zauważa że czujnik MUTANTA GEOLOGA zatrzymuje się i pozostaje w spoczynku co oznacza że odnalazł COŚ ŻYWEGO, potem sygnał znika i kapitan z cała pewnością stwierdza że jest to usterka i idzie na numerek z córką chorego tatusia i zarazem przyrodnią siostrą cyborga.
5. Podczas numerku ginie geolog i bIOLOG, nikt nie zwraca na to uwagi że wzywają pomocy (nie bez powodu tak a nie inaczej)
Później nikt nie sprawdza nagrań z kamer (było mówione że wszystko się nagrywa) tylko od razu na poszukiwania matołów!
6. Mega inteligentny biolog zauważa nową formę życia po czym stwierdza że jest śliczna i chce jej dotknąć, nawet po tym jak rozkłada swoje piórka, należy napomknąć że wcześniej walił w portki przy każdej okazji.
7. Elizabeth zauważa że Charlee jest mega chory jednak olewa to i dopiero gdy się przewraca zaczyna reagować.
7a. On sam zauważając cało obce w swoim oku niczego sobie z tego nie robi.
8. David stara się odizolować Elizabeth i mówi jej że wysyła ją na ziemię z bachorem, tutaj można powiedzieć walił ściemę, a tak naprawdę szukał obcego dla chorego WEYLANDA jednak już wtedy wiedział że jeden obcy żyje więc po cholerę to wszytko?

To tyle na razie, do rana pewnie jeszcze z 5x więcej byłbym w stanie wypłodzić.
Pozdrawiam wszystkich uważających film za arcydzieło.

szkuciok91

zgadzam się. nielogiczność goni nielogiczność.
Dlaczego David otruł Charliego? Po co?
Nikt nie zauważył że David wniósł coś na pokład?
O co właściwie chodziło Charlize Theron? Po co tam pojechała? Jako kto? Nic jej nie pasowało i chciała tylko wracać.

ocenił(a) film na 6
Jegor

a po wszystkim Elizabeth leci sobie w nieznane z Davidem który otruł, a w konsekwencji doprowadził do śmierci jej chłopaka...koszmar

drygonfly1281

Przekaz i wyraz? Przerost formy nad treścią. Film jest fajny, ładny, trzyma w napięciu, strzelają i biegają.
Przekazu to tu nie ma żadnego. To wszystko już było, u Danikena, w Odysei Kosmicznej, w Kontakcie. Powtarzane do znudzenia pytanie "skąd jesteśmy" nic absolutnie nie wnosi, nie zmienia. Ten film nie zmienia nic w gatunku, nie wprowadza żadnych nowych idei i pomysłów. Tu cechą dominującą jest prostota, a owe pytania powtarzane tak często w miernych dialogach nie mają absolutnie żadnego znaczenia.

ocenił(a) film na 6
drygonfly1281

Ten wątek to hipokryzyjny bełkot założyciela i jego niespełnione oczekiwanie na poklask. Zarzucasz innym krytykowanie tego filmu bez podawania argumentów, a sam krytykujesz negatywne opinie nie podając żadnych sensownych argumentów nadając swoim twierdzeniom autorytarnie pejoratywnego znaczenia i obrażając w dziecinnym stylu ludzi myślących inaczej niż Ty.

Gdy znalazła się osoba, która chciała podyskutować na argumenty (Dzibrill) to już nie miałeś zbyt wiele do powiedzenia. Zresztą to akurat in plus dla Ciebie, bo chociaż nie szedłeś w zaparte widząc, że wszystkie Twoje argumenty zostały zbite, a Dzibrilla stanowią precyzyjną i przemyślaną analizę filmu. Potem sam założyłeś sobie sznur na szyję pisząc, że chodziło Ci o osobiste odczucia ludzi po filmie - czy to czasem nie są te krytyczne odczucia wyrażane w afekcie przez ludzi wychodzących z kina, którymi to tak bardzo gardzisz? Nie liczę, że odpowiesz w jakikolwiek sensowny sposób skoro żaden Twój dotychczasowy post się nie klei.

Grafomaństwo, bezpodstawne poczucie wyższości, obrażanie innych użytkowników, osobiste wycieczki, posługiwanie się pustymi sloganami, brak argumentacji czy brak logiki wypowiedzi to tylko pierwsze z brzegu Twoje "grzechy" jakie mi przychodzą na myśl po przeczytaniu zaledwie kilku Twoich postów drygonfly1281.

Schodząc na temat filmu - wypisane przez Ciebie atuty tego filmu nimi nie są i nie będę się powtarzał po Dzibrillu, bo szkoda czasu. Żeby nie było - Prometeusz mi się względnie podobał. Żeby ocenić go pozytywnie należy jednak oderwać go od serii Obcy o co zresztą zdaje się apelował sam Ridley Scott), zwłaszcza od pierwszej części, którą uważam za arcydzieło kinematografii i jeden z najlepszych filmów w historii. Po prostu, na tle aktualnie powstających filmów sci-fi (avatary, terminatory, transformersy) to całkiem przyzwoita propozycja rozrywkowa. Ma kilka fajnych momentów, ale też sporą dawkę żenujących. Film jest płytki, a o oryginalności może być mowa jedynie jeśli oprócz niego weźmiemy pod uwagę inne części Obcego - względem nich jest czymś nowym. Jeśli spojrzeć choćby trochę szerzej, uwzględniając tylko bardzo popularne pozycje, do tego tylko w dziedzinie filmu, to jest tak oryginalny jak amerykańska wersja "Funny Games". Naładowany (w zasadzie to przeładowany) oklepanymi motywami i wątkami, które mogą się wydawać "głębokie" i oryginalne tylko komuś kto dopiero rozpoczyna swoją przygodę z kinem bądź ze względu na szybkie tempo akcji, które niektórym może uniemożliwić dostrzeżenie banalności prezentowanych problemów, rozwiązań czy zachowań bohaterów. O ograniczeniach umysłowych przez grzeczność nie wspomnę (a może właśnie wspomniałem?). Zasadniczo z marszu można wymienić lepszy film lub scenę będące odpowiednikami elementów Prometeusza, nie wspominając już o obrzygującym nas z ekranu patosie czy filozoficznych dyskusjach na poziomie mtv.

Niestety po raz kolejny, kiedy wydaje się, że Hollywood już niżej upaść nie może i że wypada chociaż raz na jakiś czas wypuścić jakieś dzieło sztuki, a nie tylko popkulturową i komercyjną papkę to fabryka snów znów wypuszcza tandetę obliczoną na zysk. Zresztą wychowują sobie widownię niczym mcdonalds klientów - od dziecka zatruwają umysły kolorową tandetą tak, że gdy dojrzały człowiek dostaje w ręce jakimś cudem dobry film to nie wie jak się za niego zabrać i po prostu rezygnuje z poznania. Lata 80-te czy nawet 90-te to były ostatnie przyzwoite lata amerykańskiego ambitnego kina. Od początku wieku jest już równia pochyła niestety.

ocenił(a) film na 7
g4lu84

Ooooooh - w końcu ktoś umieścił najlepszy post na tym forum. Myślałem że nie to się już nie zdarzy!!! Brawo!!