Mam pytanie do wszystkich piszących, że pierwszy Obcy był bardzo dobry, mroczny,
klimatyczny, ponadczasowy i kultowy podczas gdy Prometeusz jest nudny, efakciarski,
nielogiczny i nic nie wnosi. Czy macie świadomość tego, że gdy pierwszy Obcy wszedł do
kin to zebrał wiele podobnych, negatywnych not? ;)
Oczywiście do swoich opinii macie prawo, pytam jedynie z czystej ciekawości.
Bardzo trudno o coś takiego jak dobry film z gatunku s-f. To dlatego, że mało osób by go wtedy oglądało. Dlatego figuruje też takie pojęcie jak space-opera. Jest to gatunek mający zaspokajać podstawowe oczekiwania przeciętnego widza dotyczące ilości akcji i efekciarstwa do których fabułę się nagina. Czy z takiego punktu widzenia Prometeusz to space-opera? Moim zdaniem dużo tak. Większość tak zwanego s-f w produkcjach filmowych to space-opery, bo ich produkcja musi pochłonąć grube sumy pieniędzy, a producenci nie chcą ryzykować stworzenia produktu niszowego.
[cytat] "Czy macie świadomość tego, że gdy pierwszy Obcy wszedł do
kin to zebrał wiele podobnych, negatywnych not? ;)" [koniec]
Oglądałem "Alien" na nocnym seansie/pokazie premierowym w kinie "Relax" (już nie istnieje), w Warszawie. To był, bodajże 1980 r. Od tego czasu dość uważnie śledzę opinie, nowości i informacje o Obcych, "świecie Obcych" (uniwersum) itd. O ile pamiętam "Obcy" rzeczywiście miał sporo krytycznych recenzji. Lecz odnosiły się one do treści i szokujących (jak na owe czasy) obrazów. Film określano jako obrzydliwy, wstrętny, obrazoburczy, etc. Był mocno kontrowersyjny ale nikt nie zarzucał mu braku sensu i logiki. Nie przypominam sobie aby pojawiały się zarzuty co do debilności scenariusza (pomijając jakieś naprawdę błahostki). I to jeszcze głosy liczone w setki wypowiedzi. Zarzuty do "Prometeusza" (z mojej strony) dotyczą kretynizmów fabularnych. Film jest wizualnie wspaniały, pomysł/koncept wymiata, scenografia bez zarzutu. Od razu dodam: nie, nie oczekiwałem prequela Obcego. Nie, nie nastawiałem się na hordę Obcych mordujących co popadnie. Nie, nie jestem fanem "Transformers" :-) Mam więcej niż 15 lat :-) Oczekiwałem nowego otwarcia, świeżego, wizjonerskiego pomysłu pokazanego w sposób szanujący moją inteligencję i dotychczasowe doświadczenie, czekałem na film poważny, mroczny i klimatyczny, zaskakujący, stawiający odważne, niesztampowe pytania... I wszystko to dostałem ale SPOSÓB OPOWIEDZENIA historii mnie załamał. Scott ewidentnie nie udźwignął tematu. Tak jakby chciał wszystko na raz: nowy temat + nawiązanie do poprzednich części + stworzenie widowiska... a wszystko upakowane w 2 godzinach. Tak się nie da.
dodam jeszcze jedno. Zamarzyło się reżyserowi lub scenarzyście spięcie klamrą różnych filmów SF. Spodek w pierwszej scenie (oraz mutacja jednego z bohaterów - żywcem przypominają mi sceny z filmu COŚ. Bunt robota, niewykorzystywane skafandry - podpadają pod Odyseję. Wszystko jakoś jednak nie zagrało i runęło w stronę WIDOWISKA. Szkoda zmarnowanej szansy.
Tyle, że robot wcale się nie zbuntował, ponieważ on był zaprogramowany na tzkie działanie przez stwórcę - Weylanda. Ale fakt, "The Thing" mi momentami przypominał.
Dzięki za świadectwo. Właśnie szukałem kogoś, kto z pierwszej ręki powie, jaki był odbiór pierwszego "Aliena" po jego premierze. Co do "Prometeusza" mam identyczne odczucia co Ty. Wizualnie i klimatycznie film świetny, wiele kwestii otwartych i skłaniających do myślenia, ale to, w jaki sposób scenariusz steruje fabułą (absurdalne zachowania członków załogi) totalnie do bani...
SSupras
kino byłe pełne. Do ostatniego miejsca. To był nocny, premierowy pokaz. Żebyś Ty widział co się działo z ludźmi po seansie ! :-))) Szok, niedowierzanie (pamiętaj, że to było 32-33 lata temu - inne czasy). Aż huczało od komentarzy. Ja z kumplem, jak zaczęliśmy komentować film, opowiadać sobie nawzajem ("a pamiętasz jak te...", "najlepsze to było, gdy..." etc. :-))) ) to na piechotę wróciliśmy (ok. 1.30 w nocy) do domu. Ze Śródmieścia na Grochów, w Warszawie (niezła trasa). I nawet nie wiem kiedy i jak szliśmy, bo całą drogę gadaliśmy i gadaliśmy o filmie. Fajne czasy były, 17 lat wtedy miałem :-)
Dla mnie Prometeusz to po prostu fajne wprowadzenie do historii, o wiele więcej ma z filmu sf niż z horroru i pod tym względem proporcje się odwróciły. Jako film sf o kosmitach i statkach kosmicznych Prometeusz to spokojnie 8/10, jako horror maksymalnie 5. Ja oceniam go jako film sf, lubię takie filmy i jestem zadowolony, że na nim byłem. Myślę, że większość negatywnych not wynika z zawodu jaki zobaczyli w kinie - nie spodziewali się takiego przechylenia kanwy w stronę sf. Wizualnie jest po prostu niesamowity. Mimo wszystko bardzo raziły mnie role dwójki głównych bohaterów (archeologów) - ten pan nieustannie niezdrowo się ekscytował, natomiast pani uciekała przez pół statku z rozciętym brzuchem... Uczucia mam mieszane.