Nie oszukujmy się, Ridley, najlepsze lata ma już za sobą - kto się nie zgadza? Obecnie jest,
mówiąc delikatnie, dziadkiem. Pamiętam jego pierwsze dokonania. Już jako debiutant okazał
się przebojowy. Scott będąc w podeszłym wieku musi pewnie czuć nadchodzący zmierzch jego
działalności.
Nie dziwi więc fakt, że postarał się zrobić film, który obala tajemnicę narodzin Obcego. Szkoda
tylko, że trudno mi uwierzyć w ową wizję (ośmiornica nadaje życie obcej istocie?) Co to ma
być? Czy on jest wielkim przedwiecznym z prozy Lovercrafta?!
Wizualnie to majstersztyk, mistrz nadal w formie, ale dlaczego przekazano scenariusz w
niepowołane ręce? Czy Scott nie miał możliwości ingerencji w tą historię. Nie zauważył, że w
ten sposób marnuje materiał na kolejne arcydzieło?
Oś fabularna kuleje, a film, mam wrażenie został urwany, bo spece od marketingu pomyśleli
,,Mam chytry pomysł na szybki zarobek. Wmówmy widzom, że odtwarzamy autentyczny przebieg
przeszłości, nim narodził się ,,kwasiciel'', a żeby historia nie była za krótka, podzielmy ją na
dwie części!'' I tak przez to rujnuje się nie tylko tajemnicę pozaziemskiej istoty, ale także
zaprzepaszczono zamieszczenie odpowiedzi na pytania, które padły podczas seansu. Mam
wrażenie, że niedopowiedzenia zostaną wyjaśnione podczas premiery Prometeusza 2.
Bohaterowie w tym filmie też są jacyś nierozgarnięci (niemniej niż scenarzysta). Są jak
niedoświadczeni gamonie, którzy chyba pierwszy raz znaleźli się w kosmosie. Jak to możliwe,
że tak ważną misję powierzono tak nieudolnym pracownikom (co to za pomysł był z tym
,,zaprzyjaźnieniem'' się z tym przypominającym głowę węża?! Kto normalny by dotykał
niezbadanej istoty. Ja rozumiem ciekawość światem, ale do licha, powinni być przerażeni!). Ich
myślenie pozostawia wiele do życzenia.
Film bezczelnie próbuje nawiązać do kultowej pierwszej części, ale wychodzi mu tylko w sferze
,,dekoracyjnej''. Pozostałe elementy są wątpliwej jakości (grozy też niewiele, ale raczej ten
zabieg był celowy). Pora na emeryturę, panie Scott.