Film jako dzieło jest kompletny. Ujadacze umilkną i za kilka lat będzie klasyką.
Zasadnicza różnica polega na tym, ze w przypadku takich filmów jak Alien, Blade Runner czy Coś nie było przed nimi takich produkcji lub ledwie kilka. Dopiero na tle powstając po nich gniotów doceniono jak wielką miały siłę.
Prometeusz nie ma jednak tego czegoś najważniejszego do uznania go klasyką po czasie - ani koszty oryginalności. Jest jedynie zlepkiem wszelkich pospolitych znanych wszystkim motywów kina SF, jedynie w wydaniu większym i bardziej kolorowym. Zresztą ten miszmasz wszystkiego wyszedł filmowi jak najgorzej, bo starano się ucisnąć tyle sztampowych motywów SF że zabrakło miejsca na jakiś naprawdę dopracowany wątek.
A już najlepszym przykładem na tę kakofonie jest motyw "zombie" Fiflya. Co on wniósł do filmu - bladego pojęcia nie mam, poza tym ze trzeba było jakoś zabić sporą cześć załogi Prometeusza. Wątek nie wnoszący nic na kanwie medycznej, filozoficznej, jakiejkolwiek do filmu. Po prostu Zombie są takie fajne i modne teraz.
temat tego watku nie ma sensu podobnie jak nowy film Scotta. jestem fanem calej starej serii 'Obcego', ale to co pokazal Scott w Prometeuszu jest tak niedorzeczne, glupie i nielogiczne ze wymieklem. specjalnie wybralem sie do Imaxa zeby podziwiac film w pelnej krasie i tak w 1/3 jeszcze mie sie podobalo - tajemniczy klimat, obca planeta, obca cywilizacja, jakas zagadka. pozniej jakbym zmienil kanal, zaczela sie istna feeria glupoty, poczawszy od wyjscia ze statku ktore odbywalo sie na zasadzie wycieczki z miasta pod miasto na grzyby, przez operacje wyjecia plodu wykonywana wlasnorecznie i zakonczona spektakularnym sprintem po statku, skonczywszy na koncowych scenach w ktorych widzimy jak to sredniej wielkosci kamien jest w stanie zatrzymac potezny, wazacy dziesiatki tysiecy ton statek kosmiczny i ochronic glowna bohaterke przez smiercia przez przygniecenie. takiego idiotyzmu dawno nie widzialem - wyszedlem zniesmaczony i zalowalem tych zlotowek ktore poszly na ten film oraz straconego czasu. nawet Avatar po ktorym wielu sie przejechalo jest lepszy od tego gniota po tysiackroc, bo jest przede wszystkim logiczny. jesli Scott chce krecic dalej, a wskazuje na to zakonczenie Prometeusza, to niech przemysli czy warto niszczyc caly swoj dorobek produkujac takie syfy. nikomu nie polecam.
Mimo wszystko cieszę się, iż w nawale niezaspokojonych widzów, niedoszłych reżyserów i komentatorów, ja, szaraczek, odbiorca, widz, fan Ridleya, dostrzegłem w tym filmie coś, czego nie widziałem od dawna i za czym tęskniłem. Cieszę się że jestem szczęśliwym widzem, a opinię o zawartości mojej czaszki pozostawiam licznym tu psychiatrom i psychologom. Życzę wam obejrzenia filmu idealnego, przykrojonego do waszych oczekiwań. Bardziej wierzę w Inżynierów niż w nic.
Ja jestem zadowolony. Tylko po tym filmie roją mi się kiełbie we łbie - dlaczego, poco, na co etc. To trochę psuje zabawę.