Po twórcy tak genialnego i klimatycznego Obcego spodziewałem się czegoś naprawdę niesamowicie wyjątkowego. I zawód był właśnie niesamowity.
Prometeusz niczym nie wyróżnia się na tle większości współczesnych, PRZECIĘTNYCH produkcji sci-fi. O ile Obcy tak trzymał napięcie i nie pozwalał odejść od ekranu, o tyle podczas Prometeusza kilka razy robiłem przerwy...żeby zapalić, zrobić herbaty...etc.
Ridley Scott osiągnąłby o wiele, wiele lepszy efekt, gdyby już sobie odpuścił ten swój "nie-prequel" i po prostu nakręcił kolejny film o Obcym. Może i to już było, może nie zaskoczyłby niczym nowym, ale to sprawdzony tytuł. A Prometeusz wg mnie jest totalną klapą - bo jak inaczej nazwać film kosztujący krocie, zachwalany od ponad roku a okazujący się być jednorazowym, przeciętnym filmikiem sci-fi...o takim na raz.
OCENA: 4/10
uważam że się wyróżnia, także sądzę że został niepotrzebnie spłycony i naładowany efektami które miały chyba nadrobić błędy w fabule
ale i tak wśród tego co wychodzi ostatnimi czasy w tym gatunku jest niezły. Na avatarze się wynudziłem niemiłosiernie.
Temat jest bardzo dobry, może nie wykorzystany tak jak powinien być, ale wolę to niż 5 część aliena.
Podstawowy problem z tym filmem jest taki, że obraża on inteligencję dorosłego widza. Film czy powieść fantastyczno-naukowa powinien bazować na dorobku naukowym/technologicznym i rozwijać go zgodnie z wyobraźnią autora (to oczywiste) - natomiast nie może urągać pewnemu podstawowemu zasobowi wiedzy, który posiada kinowa publiczność.
Chodzi mi głównie o owych nieszczęsnych "naukowców", którzy zostali wybrani do jedynej i elitarnej wyprawy za bln USD, zaś zachowują się w taki sposób, że bałbym się ich wysłać jako opiekunów wycieczki autokarowej do Lichenia :) Najbardziej chyba uderza zupełny brak procedur postępowania. Proszę przypomnieć sobie choćby film "Apollo 13" i pokazaną tam pracę astronautów: każde zadanie, czynność, sposób zachowania w różnych sytuacjach został opisany w procedurach i wielokrotnie przećwiczony. W sytuacji niestandardowej, wszelkie działanie poprzedzone jest namysłem, konsultacjami, przygotowaniami.
Jak to się ma do sytuacji przedstawionej w "Prometeuszu"? Ano, nijak - zamiast procedur mamy totalną improwizację, zamiast wykonywania poleceń jest totalne bezhołowie, zamiast profesjonalizmu i odporności psychicznej - bohaterami rządzą emocję (głównie panikowanie) i zachcianki. Ekipa tego statku - która powinna być elitą elit! - reprezentuje poziom bezmyślności i braku profesjonalizmu właściwy dla piszczących nastolatek z kiepskich horrorów.
I zanim ktoś napisze, że to była wyprawa w nieznane, więc nie mogło być procedur - niech się chwilę zastanowi. Takie działania, jak rekonesans, zwiad obcych instalacji, środki ostrożności podczas badania obcych form życia (!), jasna struktura dowodzenia (!!) i tym podobne 90% sytuacji przedstawionych we filmie, to są właśnie procedury. Tak działa wojsko, lekarze, astronauci.
Więc nie może być zwiadu obcych budowli pod wpływem zachcianki, bez przygotowania i przy zapadającym zmroku. Nie może być zdejmowania hełmu pt. "raz kozie śmierć". Nie może być powrotu do bazy, bo komuś tak się zachciało. Nie może być podłączania głowy kosmity pod 220V, podczas gdy cała gromadka tłoczy się dookoła bez zabezpieczeń. Do tego jeszcze ten biolog-kretyn... eh, już nie chce mi się pisać. Film dramatycznie niedobry, aż zęby bolą jak o nim myślę :)
Zgadzam się. Z całością. I reasumując - fabuła najgorszych części Obcego jest o wiele poziomów bardziej wciągająca niż fabuła Prometeusza. Każdą część Obcego oglądałem z 15 razy. Po Prometeusza drugi raz już nie sięgnę.
Jeśli ktoś ma oczekiwania poniżej przeciętnej to być może tak..
Dla kogoś, dla kogo Sucker Punch, Expendables, Avengers to filmy zasługujące na 10...w takim przypadku nic mnie nie zdziwi.
Ale nawet ktoś taki powinien posiadać tak podstawową wiedzę, że Prometeusz nie jest częścią serii Obcego, tylko niezależnym projektem (słowa reżysera tegoż filmu, R.Scotta).
PS. Owner...Pokusiłem się, a owszem, zajrzeć na Twój profil...i pierwsza moja myśl była "ile on ma lat ?!? 15 ?!?!" :)
Temat na blogu pt. "trolle których.." pokazuje w najzabawniejszy sposób jak prymitywnie myślącym (?) stworzeniem jesteś. Lista filmów, które wysoko oceniasz, choć w wielu przypadkach się zgodzę, zawiera całą masę chłamu, który...też wysoko oceniasz. Wspomniane wyżej Sucker Punch, Expendables i cała masa filmów, które oceniło bagatela 25 osób...
Koneser i specjalista się znalazł :) Buhaha...
Prometeusz jest częścią serii, lista jest zrobiona dla jaj, nie każda ocena jaką daję na fw pokrywa się w 100% z prawdą, czasami daję oceny za sentyment, czasami żeby podwyższyć średnią. Akurat Prometeusz to jest arcydzieło i w pełni zasługuje na 10.
Nie ma sensu sie sprzeczać z tak błachego powodu jak ocena filmu - każdy ma swój gust i swoją ocenę. Wg. mnie ta cala akcja marketingowa kreująca Prometeusza na najlepszy film sci-fi ostatnich lat odniosla porażkę, bo film nie wybił się nad inne tytuły tego gatunku.
Mamy tu rozmawiac o filmach i wymieniać opinie a nie awanturować się :) Zwracam honor, pozdr.
Owszem, nie ma sensu się kłócić, ale zaraz zaraz. Jakie ty widziałeś inne filmy sci-fi w ostatnich latach dorównujące poziomem Prometeuszowi? Podaj tytuły to z chęcią obejrzę, bo w ostatnich latach praktycznie nic ciekawego nie widziałem z tego gatunku.
Ani lepsze, ani gorsze, poziom porównywalny:
Moon, Predators, Pandorum, The Thing, Battleship (z braku laku nawet da się obejrzeć), Outlander, Cargo..może nie są to dzieła R.Scotta, ale szczerze poziom trzymają podobny. Gdyby Prometeusz nie był sygnowany nazwiskiem Ridleya przeszedłby bez echa...Taka prawda.
A co polecę, choć odbiega od tematu "kosmos, obcy etc" to film Divide (postapokaliptyczny świat, atmosfera strachu, psychoza wśród bohaterów....nie jest to arcydzieło, ale klimat ma świetny.
Naprawdę jest z tobą coś nie tak, skoro nie widzisz diametralnych różnic między tak dobrym filmem sci-fi jak Moon, a takim żałosnymi gównami jak Battleship czy Cargo. Prometeusz jest najlepszym filmem sci-fi od czasu pierwszego Aliena, ma wszystko co potrzeba dobremu filmowi - klimat, napięcie, grę aktorską, muzykę, efekty, zdjęcia, fabułę, przesłanie. A co ma do zaoferowania tak debilna papka jak Battleship prócz efektów? Co ma do zaoferowania taki bezpłciowy syf jak Cargo, który nawet nie ma tych efektów? Ty naprawdę nie widzisz tych ogromnych przepaści między filmami które podałeś? Jak możesz porównywać do Prometeusza Pandorum, film świetnie się zapowiadający który nagle z braku pomysłu zmienił się w durną nawalankę z mutantami? Naprawdę nie widzisz tych kolosalnych różnic? Jedynie Moon z filmów które tu wymieniłeś może się równać z Prometeuszem. Odpowiedz mi na proste pytanie: który z filmów wymienionych przez ciebie próbuje przekazać nam cokolwiek (tak jak Prometeusz)? Bo ja tu widzę tylko i wyłącznie filmy rozrywkowe nastawione na siekę i efekty, więc kompletnie nie rozumiem skąd te porównanie. Przecież obiektywnym okiem patrząc Prometeusz to wzór tego jak powinien wyglądać film - zawiera wszystko co ma na celu zapewnić świetną rozrywkę plus dzięki swojej fabule i przesłaniu zmusza do refleksji. Gdyby każdy obecnie wychodzący z hollywoodzkich wytwórni film wyglądałby tak jak Prometeusz to muszę przyznać, żyłbym w raju. Niestety, jak widać takie filmy trafiają się raz na kilkanaście lat. A co do Divide to zgadzam się, rewelacja.
Umiejętność czytania ze zrozumieniem to istotna cecha...celują tutaj do wzmianki w nawiasie (z braku laku...). Fabuła Battleship leży i kwiczy boleśnie, ale sceny ze statkami obcych (nie z obcymi) były całkiem sympatyczne, efekciarskie. Cargo...jak wspomniałem na początku, sa filmy lepsze i gorsze...ten należy do gorszych, ale obaj wiemy że jest cała masa o wieeele gorszych tytułów.
Co do Pandorum, ponawiam wzmiankę o umiejętności czytania ze zrozumieniem. Film zapowiadał się dobrze, budowanie napięcia i atmosfery na początku było na dobrym poziomie, zanim oczywiście przekształciło się we wspomnianą nawalankę ( szczerze, to mniej więcej wtedy przestałem oglądać). Ale będę szczery, o ile w Pandorum podział filmu na "monotonny powolny początek" i "totalną roz..erduchę" był klapą, o tyle w Prometeuszu który w zasadzie w całości był "monotonną nudą niczym Dziady Mickiewicza" też nie było dobrym pomysłem. Taki jest mój punkt widzenia.
Powiedz mi CO próbuje przekazać Prometeusz, poza oczywistym "nie idzcie na kontynuację do kina" ?
Jak wspomniał ktoś wcześniej, film pretendujący super-hitu sci-fi choruje na tak głupie niedociągnięcia jak: błędy scenariusza, monotonia, bezdennie głupie pomysły scenarzysty (zbieranina uczniów na wycieczce szkolnej trzyma lepszy rygor i porządek niż grupa "naukowców" w Prometeuszu...". Takie głupie pomysły mógł zastosować w filmie amator a nie Ridley Scott. Film ma za dużo niedociągnięć, błędów i głupich rozwiązań, braków, żeby być wzorem. Niestety.
A co do Divide :) Ostatnie sceny,gdy dziewczyna wydostała się na powierzchnię wgniotły mnie w fotel..gruzy, atmosfera, walające się na ziemii ludzkie kości...to zostawia jakiś ślad w pamięci.
Szczerze mówiąc, mało jest ostatnio filmów które potrafią się tak zagnieździć w głowie.
Nie wiem czy jest sens kontynuować rozmowę z kimś kto uważa, że Prometeusz był nudnym filmem, skoro był to najlepszy, najbardziej interesujący i najbardziej trzymający w napięciu film obok Drive i Watchmenów jaki widziałem w kinie w życiu. Nie potrafię prowadzić dialogu z kimś kto zamiast przedstawiać obiektywne fakty po prostu, wybacz, pieprzy głupoty. W tym filmie wszystko było ciekawe, Ridley ma taki talent w malowaniu obrazu kinowego że bohaterowie mogliby przez 2 godziny po prostu chodzić po tym zajebistym statku i i tak świetnie bawiłbym się napawając widokiem tych sterylnych wnętrz. To był ideał filmu, produkcja jaką sam chciałbym nakręcić. Spełniał wszystkie warunki potrzebne do nazwania go genialnym obrazem - ciekawa fabuła, tajemnice i zagadki które odkrywamy razem z bohaterami, mocne przesłanie, wspaniałe efekty i zdjęcia, piękna muzyka, rewelacyjna gra aktorska, mroczny klimat i nieustanne, mistrzowsko budowane napięcie grozy, scenografia i modele potworów, wreszcie genialne, brutalne i obrzydliwe sceny akcji, perfekcyjnie zmontowane, szybkie i konkretne. Ja naprawdę nie potrafię sobie wyobrazić co w tym filmie, prócz kilku niedoróbek i absurdów które kompletnie nie wpływają na przyjemność z oglądania, może się nie podobać. To jest dla mnie największa zagadka: Czy ludzie to aż takie bezguścia, że nie dostrzegają geniuszu artystycznego tego filmu? Czy gdy otrzymają coś tylko odrobinkę bardziej skomplikowanego od Avengers już mają problem ze zrozumieniem i muszą wyśmiewać? Skąd tyle zawiści i braku wyczulenia na sztukę? Przecież gołym okiem widać, że to jest najbardziej artystyczny blockbuster w historii kina.
Masz rację, nie ma sensu dyskutować z kimś kto ma tak mało rozwinięte funkcje poznawcze, że taki shit jak Prometeusz wychwala pod niebiosa. Oczekiwania niektórych ludzi są po prostu większe.
Idealizowanie tak przeciętnego filmu i przyrównywanie do sztuki i arcydzieł...to świadczy jedynie o braku dobrego smaku i gustu.
I niskich oczekiwaniach.
Moje oczekiwania był ogromne, bo czekałem na ten film całe życie i nie zawiodłem się. Trzeba naprawdę nie mieć pojęcia o sztuce by twierdzić, że Prometeusz to słaby film. Koniec rozmowy, nie będę dalej zniżał się do twojego poziomu.
"..czekałem na ten film całe życie i nie zawiodłem się."
:D
Przekręcę się ze śmiechu :D
Eee dla ciebie nowa Alicja to film na 8? Nie mam więcej pytań, to jeśli zwracając uwagę tylko i wyłącznie na efekty Prometeusz wychodzi zwycięsko bo ma do zaoferowania o wiele więcej w tej kwestii.
Prometeusz jest smętny, nudny, monotonny i ... itd itd.
A Alicja to zupełnie inny gatunek filmu, i wpływ na ocenę miały nie tyle efekty specjalne, co wrażenie jakie na widzu robi film - ale nie w byle jakim kinie, nie na ekranie komputera, a w Full HD na wielkim LCDku. Obraz ostry jak brzytwa a jednocześnie tak żywy i kolorowy..
Co ciekawe, spośród znajomych, którzy obejrzeli Prometeusza, poza małymi wyjątkami większość była bardzo zawiedziona.
Alicja nie robi żadnego wrażenia i nie ma żadnej fabuły. Prometeusz efektami powala na kolana, fabułę ma świetną, a określenia które tu wymieniłeś kompletnie do tego filmu nie pasują.
:D
Wg. Ciebie lepsza jest fabuła Prometeusza, napisana chyba w autobusie na kolanie....od powieści napisanej i cenionej na całym świecie ?:) Lewis Caroll...mówi Ci to coś...? :D
No cóż, przynajmniej widzowie po wyjściu z kina mieli zadowolone miny.
Ja wychodząc z sali po Prometeuszu nie słysząłem okrzyków zachwytu, raczej dużo osób się zawiodło.
Ae komu ja to mówie...kolesiowi, który mi zaraz zacznie prawić o tym jaki przekaz intelektualny niesie Sucker Punch ? :D
:] Sucker Punch obejrzałem tylko z 2 powodów:
1. Emily Browning w kusych ciuszkach
2. Carla Gugino w obcisłych ciuszkach..
Fabuła może i dobra jeśli ma się 14 lat, efekty na efektach tego nie zmienią. Ale plejada uroczych pań... :)
Jesteś takim znawcą powieści Carrola i naprawdę nie dostrzegasz tak dosłownych odwołań do jego dzieła w SP? Emily w kusych ciuszkach to jest przecież dosłowna Alicja, a sam film jest sto razy lepszy niż ekranizacja Burtona, która prócz jednego fajnego cytatu, zajebistej Anne Hathaway i paru ładnych efektów nie ma nic do zaoferowania. Sucker Punch przynajmniej odrobinę skłania do myślenia i wyobrażania sobie pewnych niedopowiedzianych scen, będąc przy okazji lepszym widowiskiem (chociażby ze względu na obecność tylu ładnych pań), w dodatku mamy genialną muzykę. Nie bez powodu na soundtracku SP znalazł się White Rabbit. Troszkę myślenia proszę, dostałeś bardziej skomplikowaną i mniej dosłowną ekranizację i już się plączesz.
witam:) mnie zastanawia czemu ludzie posługują się zwykłą strzelbą, pistoletami i miotaczem ognia w roku 2094 ;) moim zdaniem w roku 2094 ludzkość będzie w posiadaniu zupełnie nowej broni ręcznej i nad tym twórcy takich filmów jak Prometeusz powinni się nieco zastanowić:) Film nienajgorszy ale rzeczywiście do klimatu 8 pasażer Nostromo droga daleka...