Moja koncepcja:
W przestrzeni kosmicznej rasa SpaceJokey modyfikuje własne DNA i nikt nie zauważa małego błędu i dochodzi do mutacji. Z jednego SJ wydostaje się nowy pierwszy Xenomorph nazwijmy to PreALienQueen i SJ ginie już na krześle przyklejony. Ten PreAlienQueen zabija całą załogę i zaraz po rozbiciu na planecie składa jaja gdzieś na dolnym pokładzie i z wycieńczenia ginie. Sygnał ze statku zostaje wysłany w kosmos do innych SpaceJokey's.
Potem zaczyna się film Obcy - ósmy pasażer Nostromo.
Na pewno musi się kończyć rozbiciem statku na planecie, na którą Trafia Ripley :P
No mam nadzieje że coś w tym stylu właśnie powstanie bo inaczej sobie tego nie wyobrażam :)
Ja też sobie inaczej prequela nie wyobrażam, ale "Obcy" bez ludzkich bohaterów będzie u mnie budził mieszane uczucia.
Ja wolałbym gdyby nie było żadnej mutacji, xenomorphy były by po prostu rasą istniejącą już od jakiegoś czasu w kosmosie, tyle. Chciałbym, żeby wyjaśnienie było bardziej takie... lovecraftovskie, if you know, what I mean. I mam nadzieję, że Ridley nie odkryje wszystkich kart w tym filmie i pozostawi trochę miejsca na domysły. Gdyby wyjaśnieniem byłaby mutacja czy coś w tym stylu, obcy straciliby, według mnie, całą swoją tajemniczość.
Być może to będzie pierwszy kontakt Weyland-Yutani z ksenomorfami kilkanaście lat przed wydarzeniami z pierwszego Aliena. Czytałem wypowiedź Scotta w której mówił, że akcja ma się dziać 30 lat przed. Obcy jest tak tajemniczy, że wszystko może się zdarzyć :)