czemu david zabrał ten wazon na prometeusza? i dlaczego otruł tego gościa?
Wg. mojej teorii David miał za zadanie unieszkodliwić Shaw i Hollowaya ponieważ byli jedynymi osobami które w jakiś sposób mogły przeszkodzić Weylandowi. Reszta załogi albo wiedziała o obecności Weylanda albo po prostu była mu potrzebna (np. piloci).
Być może android chciał przetestować działanie mutagenu na człowieku i w przypadku pozytywnych zmian zaaplikować go starcu.
P.S.
Android jako jedyna postać w filmie potrafiła racjonalnie oceniać rzeczywistość, bez emocji. Jest niestety w pełni sterowalny i zaprogramowany przez swojego stwórcę (starca).
Ludzie tego nie potrafią, świetnie ukazał to Scott w tym filmie. Wystarczy, że człowiek zobaczy coś zagadkowego, wmówi sobie, że to broń, która go pewnie zabije itp. , tak samo jak wiara, że obcy usiądzie, wypije nimi kawę i rozwiąże ich problemy…
Takie atawizmy wynieśliśmy od naszych przodków, którym strach ratował po prostu życie w walce w "dżungli" pełnej ogromnych dzikich zwierząt.
Film pod tym względem jest bardzo wymagający i wielu ludzi po prostu nigdy go nie ogarnie.
No to ogarnąłeś temat)))))))
Szczególne wątek o atawizmach...strachu i wmawianiu sobie podobnych bzdur.
Nasi przodkowie wbrew temu co sobie wmawiasz,byli bardzo skutecznymi myśliwymi,gdzie sukces ewolucyjny nie opierał się na strachu,jak to próbujesz "propagować",tylko na doskonałej wiedzy na temat wspomnianej przez ciebie "dżungli".
Jedyny przykładem "atawistycznych" i irracjonalnych poglądów, paradoksalnie jest twój nieprzemyślany wywód))))))))))
Z tym wymaganiem to nie przesadzaj.Ty go,jak tu się upierasz.zrozumiałeś.Każdy jołop już może))))))
Tym właśnie się różnimy, Ty myślisz, że jesteśmy chodzącymi po galaktyce Bogami. Ludzie pierwotni byli zwykłym pożywieniem dla wielkich drapieżników, żyli w ciągłym strachu o swoje życie. Owszem wykształcili z czasem skuteczne taktyki walki. Użycie mózgu dało nam przewagę ewolucyjną – to zupełnie inna historia.
Scott zakpił z takich jajogłowców jak Ty, i chwała mu za to.
Pomiędzy "bogiem" a skutecznym myśliwym jest olbrzymia różnica.I tylko ty bezmyślna pierdoło(nie obrażaj się) ale to w nawiązaniu do pierdół,którymi tu wszystkich częstujesz,tego nie zauważa lub świadomie stosuje tą erystyczną sztuczkę.
Oczywiście,ze istniał świat nieodkrytej metafizyki i wierzeń,zabobonów i lęków związanych z tym co nieznane.
Natomiast z tym co namacalne,mamy dowody,ze pierwotny człowiek radził sobie doskonale.
Wystarczy prześledzić,relacje ze spotkań z pierwotnymi plemionami i kulturami.Radziły sobie doskonale w światach otoczonych przez niedźwiedzie polarne,lwy czy lamparty.
I jeszcze jedno.Zapamiętaj...płaskogłowie,którego dajesz tu dowody to nie cnota,ani zaleta)
Obejrzy sobie choćby "Walkę o Ogień", wtedy będzie choćby śladowy sens dyskusji. Bez odbioru.
No tak...jak wizję świat tworzy się w oparciu o fabularne wyobrażenia tamtej rzeczywistości to tak sie kończy)))
A czemu nie w oparciu o film"RRRrrrr!!! http://www.filmweb.pl/Rrrrrrr?Może być to tak samo merytoryczne wyjście do dyskusji pajacu?
"Pewnie o wikingach dyskutujesz w oparciu "Eryka wikinga"
P.S.:Biedaku,jak tam definicja mutacji w oparciu o dezintegrację organizmu?
Nadal mam coś doczytać....czy ty,pierwszy raz w życiu otworzysz książkę?
Racja, Weyland mógł ich w ogóle nie zatrudniać, ale cała ekspedycja straciła by na wiarygodności. Chociaż jak dla mnie, umotywowanie tej podróży było idiotyczne. Jestem w stanie uwierzyć, że ktoś finansuje ekspedycję archeologiczną na odległą planetę (bo mamy do tego niezłe przesłanki i możemy znaleźć coś ciekawego) ale nie w to, że wydano miliardy dolarów po to żeby znaleźć naszych stwórców (a przynajmniej, że powiedziano to wprost). Wracając do tematu- David za jednym zamachem przetestował technologię obcych, załatwił wkurzającego Hollowaya w sposób niewzbudzający podejrzeń a do tego prawie unieszkodliwił Shaw- najpierw zaproponował jej hibernacje. Wydaje mi się, że to był najprostszy i najbardziej ekonomiczny sposób. Można też powiedzieć, że David po prostu nie lubił Hollowaya, dlatego zgotował mu tak tragiczny los natomiast byłbym ostrożny z wyjaśnieniami przypisującymi Davidowi emocje.
Nie chodziło o stwórców bądź archeologię Weyland szukał złotego środka na przedłużenie swojej nic niewartej egzystencji , gdy ludzie są bliscy śmierci łapią się wszystkiego nawet najbardziej irracjonalnych rozwiązań i sposobów na przedłożenia swojego życia.Chciał być Bogiem , nieśmiertelnym to była cena jaką zapłacił.
Tak, wiem. Mnie natomiast razi, że punktem wyjścia jest kwestia odnalezienia ucieleśnianego Boga/Bogów . Tak jak napisałem, wolałbym wersję - ekspedycja naukowa na odległą planetę, finansowa przez nieco oderwanego od rzeczywistości pasjonata. Z czasem poznajemy odpowiedzi- co tam jest i po co tak naprawdę tam lecimy. O jedną niedorzeczność mniej. Przecież w normalnym świecie (nie odbieram tego miana uniwersom s-f) Shaw za swoje poglądy zostałaby wydziedziczona z każdego naukowego środowiska i tylko świr pokroju Weylanda zgodziłby się finansować jej projekt. Oczywiście jak wiemy dokładnie tak się wydarzyło. Tym bardziej brakuje jakiegoś wstępu wyjaśniającego motywację Weylanda.
Słuchaj Wiesiek ten film się kupy i dupy nie trzyma obejrzyj sobie Prometheus-FANEDIT.Xenomorph.81minutes, Prometheus: Giftbearer by Severian (FanEdit) rzucą ci nowe światło na ta produkcje w pospiechu kręconą.
Zgadzam się, że tn film się kupy i dupy nie trzyma. Ja też, zamiast zastanawiać się nad fabułą i historią Inżynierów, cały czas myślę jak można było tak sp***ć scenariusz.
Daj coś temu pedałowi z LOS-tów to tak zakręci scenariuszem i fabułą że sam nie będziesz wiedział gdzie początek,rozwinięcie, finał i koniec.
Dla mnie David, pomimo tego, że był androidem, to w pewnym momencie stał się na tyle samodzielnie myślący, że zaczął zwyczajnie kombinować i kalkulować, tak aby to jemu wszystko wyszło na korzyść. A fakt, że był wyprany z emocji, tylko ułatwiał mu sprawę.
+ wydaję mi się, że w pewnym momencie zaczął postrzegać samego siebie jako... hm... "naukowca". Wydaję mi się, że był zafascynowany ich odkryciami, w dość znacznym stopniu. I to co odkryli, postanowił wykorzystać do własnych celów.
W mojej opinii niestety żadnych cech naukowca nie wykazywał, zupełnie inna postać niż Ash. Mimo, że bardzo szybko przyswajał technologię obcych zupełnie nie dzielił się swoimi przemyśleniami z resztą załogi.
Rzeczywiście można odnieść wrażenie, że przyswajanie nowej wiedzy sprawia mu przyjemność, ale było w tym coś nieludzkiego na zasadzie solidnego „update” inteligentnej maszyny;)
Być może poznamy go lepiej w przyszłości. Generalnie odebrałem go jako bierną i sterowalną postać.
Wiele mówi o ewentualnej śmierci swojego stwórcy, być może to będzie moment przełomowy.