Spodziewałam się czegoś bardziej ambitniejszego niestety czekanie do ostatnich chwil nic nie dało
:( Do efektów nie mogę się przyczepiale fabuła była dość zaskakująca. Odniosłam wrażenie jakby
pominięto Charlize... niby miała coś do odegrania lecz jej rola nie była kluczowa i dało się to
odczuć. Co Davidowi dało testowanie czarnej substancji na głównym bohaterze? Zemsta? Przecież
on nic nie czuł. Zastanawia mnie też dlaczego z ciała kobiety wyszło coś co w ogóle nie
przypominało czlowieka. Może to przez szybsze "narodziny" bo niby człowiek w czasie ciąży ma
kilkadziesiąt postaci. Tak wiele pytań i trochę za dużo.
Taka tam fantastyka. Fajnie się czasem oderwać od rzeczywistości ... tylko to mierne zakończenie.
Perfidnie widać, że ma być kontynuacja.
"Co Davidowi dało testowanie czarnej substancji na głównym bohaterze? Zemsta? Przecież
on nic nie czuł. Zastanawia mnie też dlaczego z ciała kobiety wyszło coś co w ogóle nie
przypominało czlowieka."- Wyjaśnię. David, jak można było się przekonać potajemnie komunikował się z Peterem Weyalndem. Weyalnd był bliski śmierci, więc pragnął on jak najszybciej znaleźć sposób na nieśmiertelność (no bo niby gdzie indziej szukać, niż u samych stwórców życia na Ziemi), dlatego David musiał szybko przetestować znalezisko i padło na Charliego, który nieświadomie sam wyraził zgodę na eksperyment. Charlie po spożycie "drinka" zaczął powoli mutować się, odbył stosunek z Elisabeth w którym właśnie zapłodnił ją tym kalmarem.
"Charlie po spożycie "drinka" zaczął powoli mutować się, odbył stosunek z Elisabeth w którym właśnie zapłodnił ją tym kalmarem."
No tak, wiem wiem kalmar, ale tak czy siak gdy łączysz czarne z białym musi wyjść szare, chyba że materiał genetyczny był tak silny jak czarny kolor dominujący u ludzi.
Umknęło mi to, że szukał sposobu na nieśmiertelność testując substancję na Charlim.
Musiał podać mu substancję, bo inaczej jak mógłby zmajstrować Elisabeth kałamarniczkę, która zacznie wściekle rosnąć, zaatakuje Inżyniera by spłodzić Alienopodobny twór, dzięki któremu Ridley Scott będzie miał radochę, że dobił fanów "Obcego"? ;)
A tak bardziej na serio... Jak dla mnie to analogia - Scott nakręcił "Prometeusza" z ciekawości czy fani się wkurzą jeśli zamorduje "Obcego" i czy uda mu się wywołać kontrowersje i dyskusję. Czyli najpewniej David miał taką samą motywację jak jego twórca. ;)
(No i znów nie brzmi na serio, ale przy tak głupim i bezsensownym filmie ciężko o cokolwiek konstruktywnego. Tak samo jak nie warto doszukiwać się w tym sensu, bo ten film najzupełniej w świecie nie ma sensu.)
Czy kolor skóry ma znaczenie? Zauważ pewne podobieństwo między kalmarem (btw oficjalnie nazywają go trylobitem), a facehuggerem (polski odpowiednik- twarzołap) z kultowej serii. Wyglądają bardzo podobnie i działają na identycznej zasadzie (wskakują na ofiarę, zaciskają się wokół jego szyi, doprowadzają do śpiączki i zapładniają), właściwie jedynymi różnicami między nimi są odnóża i wymiary. Możliwe, że ten trylobit i alienopodobny diakon są jakimiś przodkami xenomorphów? Być może to podobieństwo zostanie wyjaśnione w sequelu?