i można odczuć nie dosyt. Niby technicznie ok, ale niezłym Pandorum, ambitnym i ciekawym
Moon, można było czekać na coś wiecej niż smutnawo-nudnawą historię o tym jak kosmici nas
nie lubią. Technicznie jest wszystko ok, nawet klimat nie nawala. Film po prostu się nuży, wydaję
się zbyt rozciągnięty i owiany w zbytni patos. Film nie jest najgorszy, ale bo zbyt bajkowym i
poprawnym politycznie Avatarze, człowiek miał ochotę na prawdziwie mocne kino.
6/10 bo nie wszystko było w tym filmie źle, ale do mniej napusznych reklamami produkcji jak
Dystrykt 9, czy wspomniane wcześniej Pandorum, mu daleko
Oglądałem ten film w kinie. Nie myl strony technicznej z artystyczną - to są dwie różne sprawy. Film jest ładną widokówką, na której nic nie zostało napisane - to moja najkrótsza i chyba najcelniejsza recenzja tego obrazka
A co jest stroną artystyczną? Zawiłości i realizm scenariusza? Rozumiem, że film Ci nie podszedł, ale na ocene 2 zasługują crapy a'la "stary gdzie moja bryka" albo "quo vadis" :) Za samo audio "Prometeusz" zasługuje na 5. Scena startu Juggernauta (od momentu jak pilot siada w fotelu i odpala hologramy, lub zderzenie statków i upadek "rogala", to popis dzwiękowców i definicja artyzmu w sferze audio. Już widze jak przypominasz sobie tą sekwencje na jutubie i szalejesz: "spadający wrak nie wydawał by takich dzwięków!!!" itp. a ja na to: to jest właśnie przykład artyzmu jak można nietuzinkowo opisać za pomocą audio obraz.
Cóż mam inne podejście do kina. To nie tylko obraz, ale też historia. A historia chłopakom nie wyszła, oj, nie wyszła.
Artyzm składa się na całokształt dzieła. Potworki są w nim pięknie spreparowane, ale ich istnienie nie ma sensu - wrażenie opada. Pewną wizję artystyczną sprezentował nam Giger w "Obcym" - ciekawa wizja skamieniałego obcego kosmonauty - okazuje się to w "Promku" wierzchnim skafandrem, bo Scott chce nawiązać do Danikena - znowu wychodzi banał. W Obcym statek kosmiczny jest gotyckim zamczyskiem przeniesionym w kosmos; tu - wirtualną kukiełką z bajerami - banał. Banalny film po prostu
Banalny? Ok, masz prawo tak go odbierać. Nie boli mnie to ;) Ale: "Prometeusz to jeden z najgorszych koszmarków artystycznych zeszłego roku" - Dalej uważam, że to chybione stwierdzenie, którego nie jesteś w stanie obronić, bo i jak?
To przerzuć się na książki. Film to troche bardziej złożone medium i każdy jego element składowy ma istotne znaczenie w końcowym odbiorze.
Hm. To ciekawe, że w większości ekranizacji film zubaża książkę. jest rozczarowaniem, nie przekazuje psychologii postaci, złożoności świata. Raczej Tobie radziłbym przerzucić się na książki - to wzbogaca wyobraźnię. Oczywiście w jednym punkcie masz rację - to są różne media; inne są środki wyrazu, inna trochę wrażliwość. Tylko kiepski film wybrałeś do tych - ciekwych w sumie - rozważań
A jak ma nie zubażać? Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie zakłada, że ekranizacja książki będzie w stu procentach wierna. W trzech godzinach filmu nie pomieścisz treści książki chodż byś pierdział z wysiłku wniebogłosy. Książki wzbogacają wyobrażnie? Doprawdy? :) Dobrze wiedzieć :D Wierz mi, że czytam bardzo dużo, a nawet kupuje książki :D To jedna z najlepszych rzeczy jaka istnieje na tym globie.
Moja kolekcja płyt z muzyką dorównuje kolekcji filmów ;) Nie żebym sie chwalił. Takie hobby.
Pisałem o forum i twojej kuriozalnej wypowiedzi, iż beznadziejny film, z nieklejącą się historią, może otrzymać 5/10 na wstępie...bo spodobała ci się muzyka.
Tym tokiem rozumowania każde wielkie wysokobudżetowe widowisko kończy z 8/10.
Bo muzyka...efekty...kostiumy...etc.
Treść zerowa, ale film bardzo dobry.
No cóż...Ja jestem w stanie zrozumieć, że jest ten rodzaj nowego widza.Nieoczekującego od kina nic innego niż wizualnych fajerwerków
A czy ty jesteś w stanie zrozumieć, że dla wielu z nas film to narracja i sprawnie opowiedziana historia ?
Prometeusz to opowieść 6-latka.
A czy Ty jesteś w stanie zrozumieć, że idąc na film typu "Man Of Steel", "Prometeusz" lub inny spiderman nie można oczekiwać ambitnej, zmuszającej do przemyśleń fabuły? Przecież to kino ROZRYWKOWE. Gdzie jest napisane, że każdy film musi być jak te Bergmana? To ja mam stawiać dwójki wszystkim filmom Jarmuscha bo nie ma efektów specjalnych? Prosze Cie...
A dlaczego nie?
Poza tym pomiędzy oczekiwaniem "ambitnej, zmuszającej do przemyśleń fabuły" a tym dnem co nam zaserwowano jest jeszcze olbrzymi obszar do zagospodarowania.