Prosta historia

The Straight Story
1999
7,7 54 tys. ocen
7,7 10 1 53715
7,8 44 krytyków
Prosta historia
powrót do forum filmu Prosta historia

6/10...

ocenił(a) film na 5

to i tak ocena na wyrost... Film jest taki jak głosi tytuł: ot, prosta historia, nic więcej. Naprawdę, choćby nie wiem jak inni będą się upierać, że to coś więcej niż tylko prosta historia i drążyć sens filmu. Po prostu nie ma po co i czego już tutaj drążyć. Rozkładanie prostoty na czynniki pierwsze to zadanie dla pseudointelektualistów. Filmu ani nie odradzam, ani nie polecam, ja go obejrzałem tylko dlatego, że przerabiam właśnie filmografię Davida Lyncha.

huo_sanchez

zgadzam się. czytałam opinie, znajomi sie zachwycali to i ja obejrzałam ale szczerze mówiąc "szału nie ma". Film jest tak prosty jak budowa cepa. Spodziewałam się że stary dziadek podróżując będzie wspominał jakieś swe stare czasy a mianowicie jakąś konkretną historię SPOILER a tu dziadek jedzie kosiarką i spotyka obcych ludzi po drodze i w zasadzie tyle, na koniec dociera do brata no i koniec filmu. Również ani nie polecam ani nie odradzam, można obejrzeć.

iwona1510005

dodam, że muzyka jest niesamowita jak dziadek jedzie kosiarą, nie mam w zwyczaju zwracać uwagi na muzykę ale ta jest na prawdę piękna. Dla wszystkich którym się podobała podaje tytuł i wykonawcę - Laurens Walking - Angelo Badalamenti

iwona1510005

tyle że w czasie filmu można dowiedzieć się jego historii... mówi i o wojnie, i o żonie, opowiada o córce. nie jest przy tym zbyt wylewny, fakt, ale z drugiej strony ma taka charyzmę w sobie że mówiąc niewiele pomaga innym ludziom, odmienia ich życie

ocenił(a) film na 10
iwona1510005

kompletnie nie zrozumiałaś tego filmu- wniosek jest jeden ale nic więcej nie napisze

mateuszziomal

bardzo chętnie dowiem się o co w takim razie chodziło. Proponuje abyś podzielił się ze mną tą wiedzą.

ocenił(a) film na 10
iwona1510005

"Lynch jest sobą, nie ucieka od surrealistycznych sztuczek, ale główny nurt narracji jego filmu ma siłę biblijnej przypowieści.


Co robi człowiek, gdy się przewróci? Wstaje. Aż z biegiem lat przychodzi moment, że człowiek nie może podnieść się sam. Alvin Straight leży na podłodze swojego małego domku i przygląda się, jak jego córka Róża, sąsiadka i przyjaciel, miotają się, nie wiedząc, co robić. Po prostu pomóżcie mi wstać - mówi w końcu. Teraz już wiemy - stary Alvin niewiele już może zwojować


Ta scena z filmu Davida Lyncha "Prosta historia" ma realistyczny, nieco nawet komediowy charakter. Powoli jednak, w trakcie opowieści, nabiera metafizycznego wymiaru. To Bóg powalił Alvina Straighta, aby dać mu do zrozumienia, że jego czas zbliża się do kresu. Wiadomość o tym, że jego brat Lyle poważnie zachorował, jest decydującym impulsem. Stary człowiek chodzący o dwu laskach, z psującym się od cukrzycy wzrokiem, wyrusza samotnie w drogę


W filmie nie ma nic więcej. Konieczność podróży, słabość ciała i daleka droga. Spotkania w drodze i cel osiągnięty u kresu sił, opłacony ofiarą. Wszystko to opowiedziane z prostotą, z ciepłym i cierpkim zarazem humorem w zadziwiająco powolnym tempie. To jest chyba taka opowieść, która pozwala na długie chwile milczenia nadające głębię prostym dialogom, na delektowanie się widokami miasteczek amerykańskiego Środkowego Zachodu, płaskich pól pszenicy i kukurydzy, pastwisk na wzgórzach, jesiennie kolorowych lasów


W niejednym już filmie widzieliśmy Amerykę pokazaną poprzez historię wędrującego człowieka. Przypomniałem sobie pęd skłóconego z prawem kierowcy w "Znikającym punkcie", groteskowy i monumentalny zarazem bieg Forresta Gumpa, drogę ku wolności i zagładzie w "Thelmie i Luizie". Łatwo byłoby dorzucić tuzin kolejnych tytułów. W większości tych filmów rozległość kraju, możliwość ucieczki, odmiany losu przez ruch w krajobrazie budowała elementy wielkiego mitu Ameryki, osobnego świata, w którym udaje się człowiekowi więcej. A potem w "Zagubionej autostradzie" David Lynch zaatakował właśnie ten mit, pokazał, że od siebie samego się nie ucieknie, że ten sam diabeł czeka na końcu każdej asfaltowej nitki, ta sama rozpacz. Tamten niekonsekwentny, szarżujący doskonałością inscenizacji film miał rozpadającą się konstrukcję myślową, wydawał się sygnałem kryzysu twórczego


W "Prostej historii" Lynch podejmuje polemikę z "Zagubioną autostradą", powraca do mitologii filmu drogi, do mitu amerykańskich przestrzeni. Ileż ironii i dojrzałej mądrości w tej opowieści o starcu, który jedzie pogodzić się z bratem po dziesięciu latach zapiekłej wrogości!
Lynch jest sobą, gdzieś na marginesie pokazuje nam mimochodem okruchy surrealistycznych sztuczek, postmodernistycznych fajerwerków - ale główny nurt narracji ma siłę wyjętej z Biblii przypowieści. Bohater przypomina typy z książek Faulknera o upartych i dumnych ludziach Południa, wiele drugoplanowych postaci przypomina kukiełki z prozy ErskineŐa Caldwella, a sytuacje miewają smak poetyckich obrazów Trumana CapoteŐa. Kto jedzie powoli, widzi więcej. Bohaterowi "Prostej historii" trzeba sześciu tygodni na przebycie dystansu, jaki krążownik szos przeskoczy w pół dnia. Jego wehikuł to sklecona ze złomu przyczepa ciągnięta przez ogrodowy traktorek, dlatego wyrusza w czas żniw, a dojeżdża złotą jesienią. W drodze spotka wielu dobrych ludzi, z których każdy jest zarazem symbolem i zwrotką ballady. Jedni przychodzą się ogrzać przy nocnym ogniu, inni chcą trochę pomóc, pogadać przy okazji. Ostrożnie ważąc słowa, strzegąc swej prywatności i godności - stary człowiek opowiada napotkanym strzępy własnego życia, tak że przy końcu my, widzowie, znamy go dobrze i kochamy jak rodzonego dziadka


Richard Farnsworth w roli Alvina irytuje, wzrusza, zachwyca. Jego błękitne oczy potrafią być twarde jak stal i rzewne jak skrzypce. Scenariusz pióra Mary Sweeney, montażystki, producentki i towarzyszki życia Lyncha, został oparty na prasowych notatkach o prawdziwym zdarzeniu. Może to właśnie ciśnienie faktu, rzeczywistości zmusiło Lyncha do tak zaskakującej zmiany stylu - i czegoś więcej - postawy. Wielokrotnie wraca w tym filmie obraz gwiaździstego nieba. Przyroda, przestrzeń, potęga burzy raz po raz podejmują dialog z postawą bohatera, z jego potrzebą pojednania. Od spotkanego księdza Alvin nie przyjmuje posiłku, ale prosi o pozwolenie biwakowania na terenie starego przykościelnego cmentarza. Lynch opowiada nie tylko o moralnej sile tkwiącej w dobrych ludziach z zapomnianych miasteczek, odwołuje się do religii, do historii biblijnych braci Kaina i Abla. Chciał zrobić film metafizyczny - i chyba go zrobił. Po amerykańsku, z dziecinną przesadą. Z paradą świetnych ról, z muzyką Angelo Badalamentiego - tych smyczków chciałoby się słuchać i słuchać..


Wiele razy widzimy uprawne pola nie z siodełka traktorka, którym jedzie Alvin - a z góry. Czyim okiem patrzy tu kamera? Aniołów, którzy pilnują, aby brat zdążył pojednać się z bratem? Czy samego Pana Boga, który kocha Amerykę za tych dzielnych, upartych i prawych ludzi z prowincji"

mateuszziomal

Na początku napisałeś
że dziadek zrozumiał że zbliża się jego czas i pora wyruszyć w drogę zeby pojednać się z bratem. I tyle, to może być cała puenta tego filmu. Nie odkryłeś niczego czego bym sama nie wiedziała. Więc Twój cały pseudo inteligentny bełkot jest zupełnie niepotrzebny. Ten film to po prostu ot PROSTA HISTORIA. Nie jestem fanką filmów w których twórca "odkrywa" przed widzami coś co jest oczywiste jak nie wiem, mianowicie to że śmierć jest nieuchronna itp. Ja osobiście wolę kino bardziej rozrywkowe, kino które dostarczy mi emocji. Po prostu ten film nie wywołał we mnie żadnychemocji poza piękną muzyką. Takie jest moje zdanie

ocenił(a) film na 10
iwona1510005

Poczytałem twoje wypowiedzi i juz wiem, ze ten film nie ma prawa wzbudzić w tobie emocji. "12 gniewnych ludzi" to dla ciebie gniot? Myśle, że kompletnie nie wgłebiasz się w psychologie postaci podczas ogladania filmu, zreszta sądzac po repertuarze jaki dobierasz trudno o takie kwestie. Jesteś z 'innej planety" niż ja ale naprawde smutno mi sie robi kiedy tak wspaniały i poruszajacy film jak prosta historia pozostawia po sobie zobojetnienie.

ocenił(a) film na 10
mateuszziomal

"Na początku napisałeś
że dziadek zrozumiał że zbliża się jego czas i pora wyruszyć w drogę zeby pojednać się z bratem. I tyle, to może być cała puenta tego filmu"- no to wspaniale 10/10

mateuszziomal

tak, myślę że masz racje - nie wgłębiam się w psychologię filmu. Dla mnie film jest prostą rozrywką, jak będę chciała czegoś bardziej ambitnego to znaczę czytać ciężkie ksiażki i zacznę chodzić do muzeum. Wybacz ale nie czuje się winna z powodu tego że każdy ma inny gust. Ja również przetrzepałam kilka Twoich wątków. Na każdym z nich masz inne zdanie niż większość. i każdemu udowadniasz ze to Ty masz racje. Lubisz chyba taką rozrywkę??

ocenił(a) film na 10
iwona1510005

to proste- komentuje tylko to do czego mam zastrzezenia

mateuszziomal

rozumiem taki styl życia, przypieprzanie się do wszystkiego co mi nie pasuje. ok jak chcesz, przecież to Twoja sprawa