Podobało mi się, może dlatego, że był to ostatni z filmów na Lynchowskim ENEMEFIE i miałam już po dziurki w nosie pokręconej fabuły, krwi i scern erotycznych :) Drugim plusem jest dla mnie obecność Sissy Spacek, może tak dużo jej w Prostej Historii nie było, ale jest to tak elektryzująca osoba że i tu zwraca uwagę...
Moralizatorski, ale nie nachalny; spokojny, ale nie monotonny; bardzo mi się podobał.
A uśmiałam się szczerze z tego drobnego lynchowskiego akcentu, a mianowicie kobiety, która regularnie potrącała na szosie jelenie, chociaż to były jej ulubione zwierzęta... A co, trzeba było wrzucić coś nie do końca sensownego...