Niestety...Nowy film Lyncha bardzo mnie rozczarowal. A moze nawet nie tyle co rozczarowal
, a po prostu nie przypadl do gustu. Wcale nie oczekiwalem kolejnej "...Autostrady",
"Dzikości..." czy "Glowy do wycierania", pomysł jest O.K. Zawarte jednak w nim (pseudo)-
filozoficzne treści wywołują u mnie jedynie uśmiech litości. Motyw gałązek symbolizujących
rodzinę- szczyt tandety i banalności. Co gorsze Lynchowi zdecydowanie zabrakło w pewnym
momencie pomysłów, często zawiewa nudą. Film nie jest genialny, wspaniały itd. tylko dla
tego bo to Lynch, filozoficzny, piękny, dobry o w ogóle. Nawet takiemu reżyserowi zdarza
się moment słabości,trudno. Moim zdaniem jest to dobre kino dla głupkowatych Amerykanów
żyjących w dobie hamburgera. Dla nich przedstawione tam wartości będą z pewnością "odkrywcze"
i skłaniające do refleksji. Dla mnie banał. Ale może o to tu chodziło...?