Prosta historia

The Straight Story
1999
7,7 54 tys. ocen
7,7 10 1 53715
7,8 44 krytyków
Prosta historia
powrót do forum filmu Prosta historia

Bez typowego dla Lyncha szaleństwa i surrealizmu. Pełne spokoju krajobrazy rolne stanowią tutaj piękne tło. Przez cały czas czułem tu tęsknotę i smutek za bezpowrotnie minionymi latami młodości. Główny bohater to człowiek honoru i wartości. Gdy dowiaduje się o chorobie przyjaciela mimo wszystkich przeciwności losu uparcie dąży do pojednania. Nie tzeba tutaj zbędnego moralizowania. To co najważniejsze jest proste i magiczne.

Mroczek

Einstein kiedys zalecal by wszelkie rzeczy robic tak prosto jak tylko sie da, ale dodawal przy tym ze nigdy prosciej, Lynch moze nie znal rady Einsteina i dlatego nakrecil film w ktorym moim zdaniem pewne rzeczy nie przedstawia w sposob prosty, ale rzeklbym "prostacki" (chociaz moze to slowo nie jest zbyt fortunne), bo tak bym okreslil to w gruncie rzeczy plytkie moralizatorstwo plynace z ekranu,

dolegapit

Może masz racje. To wrażenie spokoju jest tutaj aż przesadnie podkreślane. Ale ten film ma być trochę przerysowany i naiwny. Naiwność do przyjaźni i wartości to cel tego obrazu. Poza tym nie ma tutaj żadnej pustej gadaniny o tym co jest w życiu ważne, o przyjaźni itp. Oglądając Prostą historię człowiek zapada w stan zamyślenia, wycisz się i chłonie całość sercem, nie umysłem. Nie ważne tu słowa, każdy czasami ma prawo się rozkleić, nawet Lynch. Pozdro.

Mroczek

szczerze mowiac to co mnie drazni w filmach Lyncha to ta jego przesadna maniera udowadniania widzowi ze jest wielkim, wybitnym, awangardowym rezyserem, dla mnie najwieksza wada Lyncha to taka ze rezyser ten nie potrafi zdystansowac sie do wlasnej tworczosci, czy nawet zdobyc sie na odrobine kpiny - ktora przeciez w filmach surrealistycznych, jezeli mozemy tak okreslic niektore jego filmy, jest bardzo czesto stosowanym motywem,
rozumiem ze widzowie roznia sie sposobem percepcji odbioru obrazu, w jednych PH tak jak piszesz wywoluje stan zamyslenia, wyciszenie sie etc, moj odbior tego filmu byl zgola inny - mnie wydal sie sztuczny i nieprawdziwy, fragmentami przypominajacy wrecz opere mydlana, po raz kolejny Lynch udowodnil ze nie potrafi prowdzic dialogu z widzem, swoj obraz sprowadza do blichtrowego monologu, jest jednak w jego karierze jeden film ktory bardzo sobie cenie - tym filmem jest Czlowiek Slon, zaluje jednak ze Lynch stracil gdzies ten swoj wielki talent do opowiadzenia przejmujacej historii pozbawionej natretnosci, blichtru czy sztucznosci,
moze masz racje piszac ze PH ma byc przerysowany i naiwny, ale Lynch nie zachowuje tutaj rownowagi, bo brak w filmie cech przeciwstawnych czyli realizmu i cynizmu, czy na swojej drodze staruszek spotyka jakies "zle" osoby, nie z obrazu wylania sie wizja swiata ludzi dobrych, pomocnych i przyjaznych, tym samym przy braku przeciwwagi dla naiwnosci i dobra obraz Lyncha wydaje sie nieprawdziwy, sztuczny, tym samym dobro i naiwnosci nabieraja takich samych cech i ich pojecia w moim odczuciu dezaawuuja sie, w tym kontescie polecam film Lindsaya Andersona "Szczesliwy Czlowiek" - to jest kawal dobrego kina, pozdrawiam

dolegapit

Rzeczywiście, świat prezentowany w filmie jest jednobarwny. Może te wszystkie postacie to taka mała ostoja w całym tym okrutnym świecie. Miejscami są one tak nieskazitelne, że możnaby je zatrudnić do reklam proszku do prania:) Jednak wszystkie starania jakie pokłada główny bohater w dotarcie do przyjaciela napotykają na wiele trudności. Przez cały czas ma jakiegoś pecha i nie wszystko idzie po jego myśli. To dzięki życzliwości i szczerym intencją napotkanych postaci udaje mu się przebrnąć długą drogę. Ten film przypomina mi troszkę Dużą rybę Tima Burtona. A Szczęśliwego Człowieka nie widziałem ale obejże przy najbliższej okazji. pozdro!