Nie lubię Lyncha - na każdym z pozostałych jego filmów nudziłem się potwornie. A na tym - w ogóle. Kilku dyskutantów stwierdziło, że film jest banalny, a rozważania nad naturą bytu lepiej zostawić Europejczykom. Ludzie, spójrzcie na tytuł. To jest świat widziany oczyma prostego człowieka, którym kierują najzwyklejsze, szlachetne ludzkie odruchy. I tylko o to chodzi. Historia Straighta i Prosta Historia jednocześnie. Jasne?