Obejrzeć można, nienajgorszy, dobrze wyreżyserowany, akcja wciąga ... Niestety jednak, najsłabszym elementem są portrety psychologiczne głównych postaci tj. księgowego i jego żony. Bohater, z początku przedstawiony jako przykładny mąż, pracownik, wykształcony elegancik, najpierw z lekkim sercem, ledwie po krótkim zawahaniu postanawia ukraść 4 mln. dolarów, następnego dnia popełnia morderstwo, potem dorzuca kilka kolejnych "wybryków", natomiast jego żoneczka, tuż przed porodem, niemalże z uśmiechem na ustach przyjmuje te wszsytkie rewelacje i sama bierze się za układanie dalszego ciągu tego prostego planu. Kompletny absurd. Brakło tylko tego, żeby oboje wtajemniczyli w zbrodnię swoją świeżo narodzoną córcię i kazali jej się trzymać wspólnie ustalonej wersji.
no dokładnie.. w tych elementach film został przegięty.. gdyby nie to, byłby naprawdę świetny. ale obejrzeć z nudów można, chociażby po to żeby przekonać się jak naiwny film to jest:)
A mnie się to podobało, zwłaszcza działania żony - pieniądze bardzo szybko zmieniają ludzi.
Nic nie jest przegiete w tym filmie - kasa zmienia czlowieka bo kazdy czlowiek ma swoja cene a widok zadrukowanego kolorowego papieru w duzej ilosci zmienia ludzi.
Ta z pozoru najrozsadniejsza para pod wplywem widoku pieniazka bardzo szybko zmienia sie w ludzkie bestie jedno nie udacznie planuje drugie slepo wykonuje zbrodnie w imie posiadania.
Nigdy nie mow nigdy i zadaj sobie pytanie - co zrobil bym na miejscu bohaterow a taka historia moze przydazyc sie kazdemu z nas i co wtedy czy opanuje sytuacje czy wymknie sie ona z pod kontroli.
sluszny punkt widzenia. Nie widze za duzo absurdu. Jedynie moze splot zdarzen, no ale to film, rzeczy musialy z siebie jakos wynikac :) Irytowalo mnie np. jak przymuł Thornton co rusz narazal bezpieczenstwo calego planu zatrzymania pieniedzy, gruby to samo. Ja bym chyba obu odpalil juz na poczatku ;)) nie no, zartuje, ale kibicowalm zeby Paxton sie ich jakos pozbyl. Szkoda kasiory, ale zwyciezyl ostatecznie zdrowy rozsadek. Dobre proste w formie kino z wcale nie prostą fabułą. Cohenowie by sie nie powstydzili.
Zgadzam się co do postaci głównego bohatera, która została mocno przesadzona. Na początku filmu wydawało się, że to on jest ''najbardziej normalny'' i porządny z całej trójki. A tymczasem okazał się tym najgorszym, ogarniętym największą żądzą bogactwa. Najpierw trzyma się tego, by znalezione pieniądze oddać policji, po czym nagle pod wpływem brata i kolegi zmienia zdanie i na dodatek to on chce ''przechować'' 4 mln.dolarów w swoim domu. Jakby tego było mało z zimną krwią popełnia morderstwo, za nim kolejne, no i w końcówce przyczynia się do śmierci brata.
Oglądając ''Prosty plan'' miałam wrażenie, że oglądam jakiś przedwojenny film. Nie wiem skąd takie skojarzenie, był jakiś ponury, a sceny, w których pokazywano morderstwa nie były przerażające, na niskim poziomie. Mówiąc krótko: pomysł ciekawy, gorzej z realizacją.
Nie mogę zgodzić się z wami co do naiwnie przedstawionych postaci. Jest wręcz przeciwnie. Bohaterowie nie są płascy, jednowymiarowi, targają nimi wewnętrzne konflikty. Jak w życiu. Zaden z nich nie jest z góry predestynowany do zespołu ściśle określonych cech. Ich charakterystyka puszczona jest przez pryzmat bieżących wydarzeń rozgrywających się z ich udziałem. Film pokazuje przy tym, że kiedy bardzo czegoś pragniemy (w tym przypadku wizja materialnego bogactwa) za wszelką cenę staramy się wmówić sami sobie poprawność podejmowanych przez nach kroków w celu osiągnięcia tego. Staramy się wówczas usprawiedliwiać się moralnie przed przed nami samymi, nierzadko popadając w coraz większy radykalizm. Film był bardzo realistyczny.
'Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć' jak głosi przysłowie. W tym filmie dobrze została pokazana ludzka glupota i brak wyobraźni i to w skali, która rzadko występuje w naturze. Momentami myslalem ze ogladam jakas czarna komedia, wolalbym nawet żeby twórcy poszli w tym kierunku. Na ekranie działo się tyle rzeczy, że nie sposob było uniknąć uproszczeń nie przystających nie tylko do poważnego dramatu ale nawet thrilera. Takze zgadzam sie z zarzutami i z tym ze film można z przyjemnością obejrzeć pamiętając, że jest to tylko amerykańska komercja. 7/10
Na mój gust, z psychologią w tym filmie jest wszystko ok. Ten zdumiewający mechanizm pozwalający "dobrym ludziom robić złe rzeczy" zbadał i opisał Philip Zimbardo w Efekcie Lucyfera. Trudno aż uwierzyć do czego zdolni są ludzie w imię różnych rzeczy.
Główny bohater okazał się naiwny wierząc, że nikt nie upomni się o takie pieniądze... Na początku plan był dobry - bezpieczny, ale gdy powiły się niepomyślne wypadki powinien był się wycofać. Co go zmuszało do 'brnięcia' dalej? Może żona, może odpowiedzialność za przyszłość dziecka.
Podobało mi się jak film zdemaskował bohaterów. O ile po Jacobie i jego kumplu spodziewaliśmy się różnych głupot, o tyle po głównym bohaterze i jego żonie nie bardzo. Lubimy myśleć, że jak ktoś ma trochę ogłady i sprawia wrażenie dobrze ułożonego to taki jest. Takie skrótowe myślenie nam bardzo ułatwia życie.
Żona głównego bohatera to mistrzyni sprawiania pozorów albo świetnie umiała zagłuszyć swoje wątpliwości i wyrzuty sumienia, aby z konsekwencją wspierać męża. Bardzo jej zależało aby nie poszedł do więzienia i mieli kupę kasy. Bardziej niż skłonni bylibyśmy osobie o anielskiej twarzy przypisywać takie intencje.