Mam takie wrażenie, że jeśli tylko wywali się z myśli fakt, że "Powidoki" są na faktach, to "Prowokator" mógłby stanowić taki prequel...
W ostatnim filmie Wajdy Linda zagrał kalekiego malarza, Strzemińskiego, którego przeszłość, jak się sugeruje w jednej ze scen, była pełna rewolucyjnych działań.
Może takich, jak w przypadku Herlinga?
Starzejący się malarz jest gigantem myśli - ale w sumie robi niewiele, wręcz wzdraga się właśnie przed działaniem - może dlatego, że w młodości był zupełnie inny? Jak Herling, wyrażał się raczej w czynach, niż w słowach, a zamiast rozmyślać - planował kolejne ruchy?
Te dwie kreacje Lindy dobrze się uzupełniają, ale to nie koniec. Pieczyński także pojawia się w obu filmach - w obu relacja łącząca go z głównym bohaterem granym przez Lindę jest nieoczywista, jednocześnie też w obu jest w zasadzie tchórzem, który stara się przeżyć.
Wierzę, że zobaczenie obu filmów poszerza ich zrozumienie. Co Wy na to?