Prozzie

Olivia
1983
5,4 28  ocen
5,4 10 1 28
Prozzie
powrót do forum filmu Prozzie

Rzecz, na początku, dzieje się w Londynie. W prologu Olivia, jako mała dziewczynka widzi przez dziurkę od klucza, jak amerykański żołnierz zabija w napadzie szału, o podłożu seksualnym, jej matkę - prostytutkę. Bodajże 15 lat później Olivia ma już męża i prowadzi nudne życie kury domowej tego buca. Aż tu raptem splatają się w czasie dwa zdarzenia: matka odzywa się z za grobu, a Olivia poznaje pewnego Amerykanina...
Potem robi się dziwnie: mamy tu thriller erotyczny, dramat psychologiczny, romans, szczyptę horroru... Reżyseria jest całkiem stylowa i było tu kilka fajnych scen, całość jest naprawdę intrygująca. Klimat jest miejscami gęsty i niepokojący, duża w tym zasługa muzyki. Z drugiej strony nie wszystkie niespodzianki są pozytywne, a montaż nie był zbyt przemyślany. Do tego wieje miejscami kiczem. Ale ogólnie to mi się podobało. Kolejny obraz Lommela, który jednak coś w sobie ma. No, no...

ocenił(a) film na 7
kangur_msc_CM

SPOILERY
Przyznam iż jestem zaskoczony że Lommel aż tak odszedł od dosłowności, że stworzył film który prawdopodobnie dzieje się tylko w głowie bohaterki. Jest podzielony na dwa światy, które łączy jeden most. W jednym z wymyślonych uniwersów Olivia jest Brytyjką, wychowaną na patriarchalnych wartościach, będącą zabawką w rękach mężczyzn. W drugim jest już Amerykanką, wyzwoloną kobietą mogącą decydować o własnym losie. Gdzieś między światami pojawia się głos matki, który dyktuje jedyny słuszny wybór: jeśli nie zadźga swojego ohydnego męża, nigdy nie będzie godna dostąpić Amerykańskiego Snu. Ta świadomość świetnie zostaje zresztą zobrazowana poprzez same barwy, bo brytyjska przystań jest krainą wiecznego zimna, gdzie słońce świeci głównie zza chmur, a Ameryka to niekończące się lato. Gdy koszmary z jednego świata przedostają się na drugi, nagle Arizona staje się krainą mroku. Wydarzenia dzieją się niemal zawsze w nocy, tak jakby Olivia wróciła do Europy. Świetnie to skontrastowano.

kangur_msc_CM

Przypomina "Marnie" (1964) Hitchcocka.