Ja mam nieco mieszane uczucia. Specjalistą filmowym nie jestem, ale najbardziej podobała mi się gra aktorska. De Niro - kurcze, jak on to robi!? Rewelacja, rewelacja, rewelacja! No tak, zapomniałbym: rewelacja! Williams - zagubiony doktor od dżdżownic, ale z pasją - mam wrażenie jakby po prostu był sobą, a nie grał jakąż wyuczoną role. Zresztą - cała ekipa pacjentów perfekcyjna, ani przez chwilę nie odczuwa się sztuczności.
A mieszane uczucia mam co do reżyserskiej sztuczki, czyli scenariusza. Przypadek podobny do niedawnego hitu "Czarny Łabędź". Co było m.in. przyczyną sławy "Black Swan"? Ano wyniosła tematyka. Balet, primadonny, górnolotna muzyka - czyli to, czego w codziennym życiu nie doświadcza 99,99% ludzi. Dlatego odbieramy to za coś od razu bardziej wzniosłego, ważniejszego i godnego większych zaszczytów. Przecież gdyby "Black Swan" traktował np. o rywalizacji w sklepie z butami czy uczniami w klasie, to co najwyżej byłby puszczany w TVN4 w porannym paśmie. A dodając teatr, balet - od razu wskakujemy +5lvl up.
I podobnie "Przebudzenia". Oparta na faktach (+1 lvl up), dramatyczna historia, pełna wzlotów i upadków (+1 lvl), można się wzruszyć, uronić łezkę (+1 lvl), można też się uśmiechnąć. Jest wszystko, co powinno być w ciekawym filmie. Mówiąc krótko - chwytająca ze serce opowieść i bardzo dobrze zrealizowana. Film skazany na sukces.
Rozumiem o co Ci chodzi ale wedlug mnie nie można porownywać filmów Czarnego Łabędzia z Przebudzeniami. Zupełnie inna tematyka i CŁ to film strasznie psychologiczny i może nieźle namieszać w głowie człowiekowi. A w przebudzeniu głównie skupili się aby po prostu opowiedzieć historię ktora się kiedyś zdarzyła i jest warta realizacji. Nie zgadzam się z Twoją śmieszną opinią o tych +1lvl itd. jeśli tak by było to każdy by robił takie filmy i mielibyśmy same arcydzieła a tak nie jest. Czy naprawdę uważasz że scenarzyści i reżyserzy nie wpadli na ten twój pomysł jeżeli wiedzą 100 razy więcej o kinematograii i wszystkim co z nim związane od Ciebie i mnie razem wziętych.
Nie chodzi mi o porównanie filmów jako takich, ale pewnych zabiegów emocjonalnych. Dużo łatwiej zrobić film głęboko bazujący na uczuciach (choroba, cierpienie) i niemalże na starcie ma ułatwione zadanie - stąd też te moje "+1lvl up". "Przebudzenia" podobał mi się, ale mam cały czas nieodparte wrażenie (podobnie zresztą jak w "Black Swan") iż kluczem do sukcesu jest gra na uczuciach. Spójrz np. na konkursy fotograficzne typu Grand Press Photo: zdjęcia słońca, ptaków i krasnoludków praktycznie się nie pojawiają. Zaś wygrywają obrazy wojny, cierpienia, wypadków i tragedii.
Dlaczego? Bo ładne obrazki mamy niemalże na codzień i raczej większych emocji nie wyzwalają. A co innego obserwować coś bolesnego - łatwiej pobudzić uczucia, zainteresowanie, współczucie, dyskusję. Żeby nie być gołosłownym, właśnie zajrzałem na stronkę WPF: na 9 kategorii głównych 7 (!!) to obrazy cierpienia, a tylko w kategorii "Natura" jest coś niedołującego.
I podobnie w filmach.
Wiadomo że przez cierpienie lub inne tego typu sprawy twórcy chcą wstrząsnąć widzem aby zapamiętał ten film na długo. Ale pomimo tego musi mieć głębsze dno i jakąś inteligentną fabułę.