Film ten skłonił mnie do dogłębnej analizy sensu kary śmierci i chociaż widziałam go już dość dawno,do dziś nie jestem w stanie w pełni ustosunkować się do tej kwestii.
I chociaż gł. bohater niewątpliwie jest zbrodniarzem niesposób go od ręki przekreślić(może to zasługa niezwykłego w tej rolii Penn'a?).
Nie
Oj raczej nie zasługa aktora, bardziej postaci. Matthew Poncelet przeszedł długą drogę od czasu, gdy widzimy jego zachowanie w czasie rozprawy sprzed lat. Stopniowo się zmieniał. Miał niewątpliwe szczęście, że spotkał siostrę Prejean. W ostatniej chwili uratował się, otwierajac się wreszcie.