Rozbroiły mnie teksty z "filmu w filmie", Mant.
- Jak to się stało, doktorze?
- Promienie X. Forma radiacji. Mrówka musiała ugryźć go, gdy robiłem mu prześwietlenie zębów.
albo:
- Posmakowałeś najgorszej strony naszego małego przyjaciela, atomu. Może zasilić całe miasto... albo zrównać je z ziemią!
Także przemowy Goodmana są fantastyczne. "Wykład" o pierwszym horrorze mnie wręcz wzruszył. Sam koncept "lata 60te oczami lat 90tych" to też coś, co lubię, a co Dantemu wyszło świetnie. Ogólnie ciężko pisać o tym filmie, bo niby jest niemalże "o niczym", a z każdego kadru wylewa się wspomniana przez ciebie miłość do kina.
Jedyne, co by mnie zadowoliło bardziej, to większe skupienie na postaci granej przez Goodmana. "Ed Wood" Burtona to nadal dla mnie lepsze "kino o kinie", choć i "Matinee" ogląda się świetnie.