Po obejrzeniu mialem pewne duze skojarzenia z "Carlito's Way" z 1993 roku gdzie glowna role gral Al Pacino. Oba filmy sa podobne jesli chodzi o temat i glownych bohaterow, nawet zakonczenia obu filmow, zmienia sie tylko czas i miejsce. To nareszcie dobry film, ktory ogladalem z przyjemnoscia, w odroznieniu od zalewajacego nas amerykanskiego kina gdzie wszystko jest od poczatku jasne i w sumie po pieciu minutach mozna sobie darowac ogladanie, to na szczescie nie jest typowy zmiekczacz mozgu w amerykanskim stylu. Swoja droga amerykanski styl jest do bani, chyba sie mi przejadl. Chociaz czasami wracam do czzegos, gdzie nie trzeba za duzo myslec, tylko ogladac przesuwajace sie klatki, niestety z tym nie jest problem bo takich filmow jest pelno.
Wracajac do tematu Layer Cake, film jest wart spedzonego znim czasu. Mi sie podobal, nawet miejscami sie posmialem :]