To pierwszy film Guya Ritchiego, który obejrzałem. Totalnie pokręcony, angielski czarny humor. Gdybym miał porównać do czegoś, co oglądałem wcześniej, to przychodzą mi na myśl tylko ”Trainspotting” i filmy Quentina Tarantino. Nie jest to jednak porównanie do końca prawdziwe, bo ”Przekręt” to film inny, niepowtarzalny. Dawno nie widziałem tak dobrej komedii. W końcówce jest takie zamieszanie, że trudno się połapać, ale nie umniejsza to warości filmu. 9/10