PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=882}

Przerwana lekcja muzyki

Girl, Interrupted
1999
7,9 254 tys. ocen
7,9 10 1 253875
7,1 39 krytyków
Przerwana lekcja muzyki
powrót do forum filmu Przerwana lekcja muzyki

widziałam ten film zdaje się 5 razy. 1.raz niedługo po jego premierze. później w różnych odstępach czasu i tym samym w różnym wieku, ostatnio w tv. dzisiaj sobie o nim przypomniałam. zawsze czyms mnie przyciągał i za każdym następnym razem nie miałam dość. ale myślę że przyciągał mnie tym że to wszystko tak ładnie i ciekawie wyglądało. troche przekoloryzowane i nadto dramatyczne.
zwłasza 'poruszająco'krzycząca, bezczelna, dające pełne ujście swoim emocjom czyli, jak inni trafnie to określili, szarżująca postać Jolie. idealna do tej roli, ale może dlatego że nie musiala grać. ta rola, podobnie jak np.w Gii, zdaje się być ściśle zintegrowana z osobowością Jolie bądź jej elementami.
wydaje mi się że zarówno rzeczywistość w zakładach psychiatrycznych jak i wszelkie choroby psychiczne są o wiele bardziej ponure i przygnębiające. pamiętam, że ten film zasugerował mi że to wszystko jest piękne, pełne doznań, ciekawe i niezwykłe.lepsze niż świat na zewnątrz kiedy jest się zdrowym psychicznie. a wątpię w to i niemalże wiem że nie jest. nawet te cięcia na rękach bohaterki granej przez Brittany Murphy pamiętam jako bardzo kolorowe i jaskrawe , jak obrazek z bajki a nie z epizodu o osobie która rzeczywiście jest w nędznym stanie psychicznym i w końcu popełnia samobójstwo. lubię ten film, lubię ten scenariusz i tę grę/reżyserię z wszelkim krzykiem, bólem i dramatyzmem włącznie tak jak lubi się wzniosłą operę, która z autentycznym życiem ma niewiele wspólnego.

tau

inna sprawa, zapomniałam dodać, że to właśnie matka Susanny i kobieta w scenie w kawiarni i ojciec Daisy wydawali mi się jak zombi, puści, wydrążeni i cierpiący na depresję. o to zresztą chodziło mi powyżej, że mogłam wywnioskować z 'przerwanej lekcji muzyki', że świat zewnętrzny jest okropny a ośrodek psychiatryczny i ludzie,życie w nim interesujące, i w tym kontraście w pewien sposób cudowne i prawdziwe. ale to chyba nie do końca tak.

ocenił(a) film na 10
tau

zgadzam się w pewnym stopniu. w tym filmie pokazali że rzeczywistość czasami jest gorsza, a pacjenci w psychiatryku boją się świata i wolą żyć w swoim małym światku, który zakłuca jedynie mała Lisa;) życie tych pacjentów zakłucaja również bodżce z zewnątrz, wolą niewiedzieć co się dzieje bo by sobie z tym nie poradzili.

ocenił(a) film na 10
Bisexidryna

jeśli ktoś jest odcięty od świata, to często wnioskuje, że to co jest z zewnątrz jest przerażające. film ma wiele zalet, ale ma również wady, bo przecież nie ma produkcji doskonałej. Lisa [Agelina Jolie] nie gra pierwszoplanowej roli. ona przypadła 'Susie Q'. jednak autorzy przedstawili tą historię w taki sposób, że postacie stoją wręcz na równi. a to źle. w tym momencie, powinniśmy sobie uświadomić, dlaczego nie widzieliśmy Lisy u dr. Wick. więc skoro już postawili tak wysoko dwie postacie, a nie jedną, to powinni się tego trzymać do końca. Angeliny powinno być albo mniej, albo powinny być ukazane jej odczucia wewnętrzne, a tego jest bardzo mało.
jednak mimo tego, 'przerwaną' obejrzałam już 7 razy. za każdym razem szukam czegoś nowego, czegoś, czego poprzednio nie widziałam. podoba mi się gra Angeliny. jest to zdecydowanie jedno z jej najlepszych wcieleń. Jolie jest moją idolką i uważam, że ma talent. co trzeba powiedzieć jeszcze na jej temat? na pewno to, że odebrała film pani Rayder. muszę jednak przyznać, że obydwie grały bardzo dobrze.

pozdrawiam.

tau

Zupełnie się z Tobą nie zgadzam. To co zostało pokazane w filmie jest uderzająco podobne do tego co można zaobserwować w rzeczywistości, i to nie koniecznie w latach 60-tych, ale także teraz. Wiem coś o tym...bo byłam pacjentką jednego takiego szpitala i nie wspominam tego mile. Po pierwsze miałam depresję, a szprycowali mnie lekami na schizofrenię, po których jedyne co byłam w stanie zrobić to spać. Podobieństwo między szpitalnym życiem w filmie i w realu widzę praktycznie na każdym kroku. I tu i tu powtarza się schemat wypluwania tabletek, prób ucieczki i późniejsze powroty do szpitala, całkowity brak prywatności (pielęgniarki przeszukują ci szafkę, chodzą za tobą nawet do łazienki, tam gdzie byłam, jedna dziewczyna codziennie musiała sie kąpać przy otwartych na oścież drzwiach).
Czy to było przekoloryzowane...nie wydaje mi się. Były chwile radości, ale właściwie trudno to nazwać radością. Była to raczej próba przetrwania, zapomnienia na chwile o problemach, zorganizowania sobie jakoś czasu w takim miejscu. Wiesz, jak by każdy ciągle siedział zdołowany, codziennie próbował się pociąć czy powiesić, z nikim nie gadał i nie wychodził z pokoju...to nikt by z takiego szpitala nie wyszedł. A z resztą leki też robią swoje, sztuczna dawka seratoniny potrafi zdziałać cuda. Tylko, że zwykle po wyjściu ze szpitala czar pryska. Człowiek próbuje na nowo wkręcić się w spiralę normalnego życia i wówczas okazuje się, że jest to cholernie trudne.
I to jest odpowiedź na to, dlaczego życie w zakładzie było pokazane w filmie jako lepsze niż na zewnątrz - ono po prostu było prostsze.
W zakładzie jesteś odcięta od świata zewnętrznego. Jedynym Twoim marzeniem jest wydostać się już stamtąd, ale w miarę tego jak zbliża się termin wypisu, zaczynasz coraz bardziej obawiać się jak to będzie, czy sobie poradzisz. I jednocześnie coraz bardziej pragniesz, by ten dzień, w którym wyjdziesz, nigdy nie nadszedł. To zakrawa na paranoję, ale tak to zwykle wygląda.
W zakładzie otaczają Cię inni ludzie, wszystkich Was łączą podobne problemy, tam nie musisz się aż tak bardzo obawiać, że ktoś Cię nie zrozumie czy wyśmieje.
A kiedy wychodzisz zastajesz brutalną rzeczywistość,zderzasz się z różnymi ludźmi. Tu nikt już nie będzie się nad Tobą litował. Ludzie będą od Ciebie wymagać rzeczy, które są ponad Twoje siły. Wiele osób sobie z tym nie radzi i wracają do szpitala...
Sam fakt pobytu w takim miejscu odciska piętno na ludzkim życiorysie(tym bardziej jeśli mając depresję dostaje się wypis z rozpoznaniem "schizofrenia paranoidalna"...)

Każdy ma swoje zdanie, nie mam zamiaru negować tego co napisałaś, po prostu widzę to trochę inaczej. Ja odnalazłam w tym filmie wszystko co chciałam i myślę, że to świetny film, jeden z moich ulubionych, właśnie przez to, jak przypomina mi to przez co sama przeszłam.

goswork

nie byłam w szpitalu psychiatrycznym także nie wiem. przedstawiłam swoje wrażenie. odebrałam ten film troche jak bajkę. pamiętam go jako dramatyczny i 'głośny'(pełen krzyku Jolie). jednakże skoro tak piszesz..tzn. na tyle na ile mogę rozumiem o co Ci chodzi i inaczej mogę spojrzeć na to co i jak zostało w tym filmie przedstawione.