Tata kiedyś interesował się kulturystyką i jak zobaczył, że w tym filmie gra Serge Nubret, to
bardzo chciał go obejrzeć.
Więc zacząłem szukać tegoż filmu, ale nawet po włosku nie dało się go znaleźć... aż w końcu
los się do mnie uśmiechnął i zdobyłem go - po polsku!:-)
I tu cała radość się kończy. Obejrzałem go z rodzicami i zaczęliśmy się śmiać, ale nie przez to,
że film był zabawny - tylko z żalu.
Myśleliśmy, że ta produkcja chociaż trochę dorówna takim gigantom jak Ben Hur czy
Spartakus, ale niestety.
Aktorstwo momentami było fatalne, sam Krios niesamowicie irytujący, a dialogi między nim a
Antiope - strasznie żenujące.
Film miał być o tytanach, a ich było jak na lekarstwo. Kiedy się pojawili (pod koniec filmu)... no
cóż - fala rozczarowania przybrała ogromne rozmiary.
Było trochę fantastyki, przygody również, a do tego wmieszali tandetny romans i niskich lotów
poczucie humoru.
Film nie jest taki najgorszy, ale do klasyków brakuje mu bardzo wiele.