PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=449565}

Przychodzę z deszczem

I Come with the Rain
5,8 2 391
ocen
5,8 10 1 2391
Przychodzę z deszczem
powrót do forum filmu Przychodzę z deszczem

Jednak lepiej by było gdyby ten film pozostał na etapie idei...

ocenił(a) film na 10
urszulakk

Nie rozumiem potrzeby zakładania tego typu tematów. Nie podobało Ci się, nic Ci nie dało, nie zrozumiałaś treści, ok, ale są ludzie dla których ten film jest doskonały i których bardzo wzbogacił, więc dlaczegóż to Twoje zdanie miałoby mieć jakikolwiek sens?

ocenił(a) film na 2
Eleonora

A ja nie rozumiem potrzeby odpowiadania napastliwym tonem na każdy zamieszczony pod tym filmem negatywny komentarz. Mnie też się film nie podobał, z wielu powodów... ale przez myśl by mi nie przeszło napadać w taki sam sposób na Ciebie, czy kogokolwiek, komu się podobał.
Forum służy do wypowiadania OPINII, często skrajnych lub wręcz kontrowersyjnych, zaś zadaniem jego użytkowników jest SZANOWANIE cudzych opinii.
Czytałam Twoje dyskusje z innych wątków; wobec tego czekam już na kąśliwe uwagi z Twojej strony w stylu "A dlaczegóż to film ci się nie spodobał? Czyżbyś go nie zrozumiała? (czytaj: za głupia jesteś)? Wygłaszasz swoje opinie tonem podręcznikowym etc.". Już się doczekać nie mogę, taka jestem ciekawa, czym zdecydujesz się mi "dowalić".
Pozdrawiam :)
PS Od razu zaznaczam, że dyskusja z kimś, kto ocenił "Rzeź" na 6, a "Melancholię" na 10, może być... ponad moje siły. I cierpliwość... Lubię bowiem filmy ambitne, ale nie na siłę.

ocenił(a) film na 10
GaoLi

Rozumiem, że usiłujesz nacierać właśnie na mnie, ale nie wiem gdzie widzisz to odpowiadanie napastliwym tonem i to w dodatku na każdy negatywny komentarz zamieszczony pod tym filmem. To jeden z dwóch tematów, w których zabrałam głos. Rzeczywiście porażająca ilość. Jestem tu niezmiernie aktywna :)

Wytłumacz mi proszę na czym polega napastliwość mojego komentarza. Piszę poważnie. Proszę poważnie.

Rozumiem, że jeśli dany film nam się nie podoba, to możemy mieć potrzebę napisania pod nim komentarza czy komentarzy opisujących co nas w tym filmie rozczarowało albo np. zirytowało. Nie rozumiem natomiast potrzeby samego stwierdzenia, że byłoby lepiej gdyby ten film nie powstał. Jest szereg filmów, które mi się nie podobają do tego stopnia, że wystawiłam im 1/10, ale skoro są inni widzowie, którym te filmy się spodobały, to nie widzę problemu w fakcie, że one zaistniały. Moja strata, że mi się nie podobają, że mnie nie bawią, że nic z nich nie wynoszę albo że np. zmarnowałam na nie (według swojego odbioru rzecz jasna) czas. Gdybym uważała, że nie powinno się robić filmów, które mi się nie podobają, to twierdziłabym, że moje zdanie jest ważniejsze niż opinie i potrzeby wszystkich innych widzów, a to by było po prostu lekko mówiąc wredne i niezmiernie egoistyczne. Mi nie pasuje takie podejście. Nie obraziłabym się gdybyś mi wyjaśniła dlaczego uważasz takie podejście za grzeczne, sensowne i prawidłowe.

Naprawdę na poważnie spytałam się (i nadal jestem zainteresowana odpowiedzią) dlaczego niektórzy widzowie uważają, że nie było sensu, albo nie powinno się robić, albo powinno się zniszczyć (takie wypowiedzi też można spotkać pod róznymi filmami) produkcje, które im się nie spodobały, mimo że jednocześnie widzą, że są osoby, dla których dany film jest udany lub/i ważny. Napisz mi proszę, na czym polega napastliwość mojego pytania czy w czym tkwi jakaś niegrzeczność w nim zaszyta? Gdzie jest w nim jakiś atak?

I tak przy okazji, piszesz, że nie przyszłoby Ci do głowy napadanie mnie, a właśnie na mnie napadasz. Okraszając to zresztą niewybrednymi złośliwościami.

Ten temat, pod którym piszemy nie zawiera opinii w stylu "ten film w ogóle mi się nie podobał" albo np. "strasznie mnie rozczarował/zmęczył/znudził", zawiera wyłącznie stwierdzenie, że ten film nie powininen zaistnieć. Nie ma nic więcej. Można się jedynie domyślać, że dlatego, że autorka tematu uważa, że jej zdanie powinno być traktowane jako decydujące, a inni ludzie się nie liczą. Dlaczego atakujesz mnie za to, że poddaję pod wątpliwość, żeby właściwym było narzucanie innym swojego zdania?


Nie wiem czy jest sens odpisywać Ci co do "Rzezi" i "Melancholii", ale w sumie mogę. No więc, "Rzeź" jest świetna pod względem aktorskim, ma niezłą treść, choć nie ma tam czegoś, co by było nowością. Dobrze się to ogląda, ale widać, że jest to pomyślane jako spektakl teatralny i tak też się to odbiera, co nie jest jakąś wadą, ale nie ma za bardzo gdzie szukać w tym filmie typowo filmowych cech. Na ile ten film wyglądałby inaczej, gdyby nie robił go Polański? Myślę, że ten film opiera się prawie całkowicie na aktorach, którzy zresztą należą do moich ulubionych. Oceniłam na 6, a później stwierdziłam, że podwyższę na 7, z tymże wcale nie uważam, by 6 było złą notą. Po prostu nie jest to film mnie urzekający i bardzo wiele mi dający lub bardzo mnie bawiący. Mogłabym dać mu i 8. Może kiedyś dam, kto wie. Na razie nie jest to coś do czego by mnie ciągnęło i co koniecznie musiałabym mieć na własność (w sensie dvd), żeby móc do tego w kółko wracać. Oceniam filmy według tego na ile mi się spodobały. W wielu przypadkach zmieniam oceny po ponownym obejrzeniu danej produkcji. Traktuję to jako notatnik filmowy. "Melancholii" na początku dałam chyba 7 (piszę o tym skoro już jesteś taka zainteresowana tymi moimi ocenami). Na początku zrobiła na mnie wrażenie tak gdzieś właśnie na te 7. W końcu jednak moja jej ocena urosła do 10, bo ten film tak właśnie na mnie działa. Coraz bardziej mnie urzeka. Nie wiem na ile Ty oceniasz "Melancholię" i nie widzę potrzeby dowiadywania się. Nie rozumiem tego rodzaju złośliwości jak wytykanie wysokiej noty danemu filmowi. Jak niby miałabym na to zareagować? Wstydem, że oceniam na inne ilości punktów niż Ty? Inni ludzie wstydzą się dowiadując się, że inaczej niż Ty ocenili?? Masz jakieś doświadczenia, w których faktycznie udałoby Ci się komuś dopiec w ten sposób?

ocenił(a) film na 2
Eleonora

Dokładnie to, czego się spodziewałam - prawdziwa powieść mająca na celu ostro mnie zrugać :) Dobra, pobawmy się w to.
Jeżeli TO, co zaprezentowałaś powyżej, nie jest napastliwością i nadinterpretacją, albo wręcz błędnym zrozumieniem moich intencji, to ja jestem czekoladowym torcikiem. Z migdałami.
Ok, zgódźmy się tak roboczo na słowo "napaść". Otóż, "napadłam" na Ciebie w obronie praw innych forumowiczów do wyrażania WSZELAKICH opinii - a wypowiedź osoby, która ten wątek założyła, i której wypowiedzi poświęcasz tyle miejsca i wysiłku, mimo że mnie nie do końca o to chodziło, jest po prostu osobistą opinią, do której ta osoba ma prawo. Koniec kwestii.
Może nie jesteś "najakywniejszą" osobą w tym wątku, ale z całą pewnością najbardziej "wojującą" z tymi, którzy myślą inaczej.
I, na Boga, uwaga o Twoich ocenach służyła WYŁĄCZNIE stwierdzeniu, że tak bardzo się różnimy, że dyskusja może być bezcelowa. Mojego gustu nie uważam za w żaden sposób lepszy czy gorszy, po prostu INNY - i to jest to, czego nie możesz (albo nie chcesz) zrozumieć.
A na czym polega napastliwość, to już chyba lepiej słownik wytłumaczy.
Aha, szacun za tak długi komentarz, ale wybacz, jeśli nie odwdzięczę się tym samym.
De gustibus non disputandum est. I na tym poprzestańmy.
Pozdrawiam
PS Skoro tak bardzo podobał Ci się ten film, to powinnaś się cieszyć, że budzi dyskusje i kontrowersje, a nie próbować wszystkich sprowadzić na jeden poziom :)

ocenił(a) film na 10
GaoLi

Spodziewałaś się złośliwości, a ja złośliwa w stosunku do Ciebie nie jestem, więc nie wiem po co ten wstęp na temat Twoich przewidywań, które się tak sprawdziły nie sprawdzając się. Wyjaśniłam Ci dokładnie wszystkie poruszone kwestie, łącznie z moim podejściem do filmwebowych ocen. Miło by było gdybyś Ty też umiała odpowiedzieć w ten sposób.

Co do napadania, to nie wiem czym według Ciebie jest Twój post pełen złośliwości jeśli to nie ma być najeżdżanie na mnie. Z tego, co tu piszesz widać, że nawet nie jesteś świadoma w ilu miejscach zabrałam głos pod tym filmem i co jeszcze ważniejsze - jakich kwestii dotyczyły moje wpisy.
Chciałaś coś napisać, napisałaś, niezbyt Ci to wyszło, nakłamałaś, zdenerwowałaś się - trudno, mogę Ci współczuć, ale nie będę brać odpowiedzialności za Twoje własne decyzje.

Ja Cię naprawdę zupełnie poważnie pytam dlaczego uważasz, że jest sensownym stwierdzać, że film, który nam się nie podoba nie powinien istnieć. Tylko tego dotyczy ten temat tutaj i tylko tego dotyczyło moje pytanie wyżej. (Jeśli zaczniesz znowu pisać, że chodziło Ci o co innego, to sama znowu wrócisz do tego, że chodzi Ci wyłącznie o najeżdżanie na mnie, a przecież usiłujesz się do tego nie przyznawać)

Mam prawo nie widzieć sensu w tym, by gust jednej osoby miał wytyczać do jakich filmów ma mieć prawo reszta ludzkości. Jeśli Ty lub autorka tematu naprawdę uważa za sensowne, by filmy, które jej się nie podobają nie były warte zaistnienia, to przecież może mi to (ona lub Ty) wyjaśnić. Jeśli wykażesz, że to ma sens, to przyznam Ci rację. Ale nie wiem jak byś mogła to wykazać w sytuacji, gdy ludzie mają bardzo różne gusta i różne potrzeby i nie da się znaleźć filmu, który nie byłby przynajmniej przez jedną osobę uznany za kompletnie beznadziejny.

To jest konkretny temat - jak sama widzisz - bardzo krótki, o bardzo konkretnej treści. Piszesz, że bronisz prawa do wypowiadania się i to prawa każdego. Tyle że wyłączając z tej zbiorowości rzecz jasna mnie :) Ja nie mam prawa wyrazić swojej opinii. Zastanów się co Ty wypisujesz. Oświecasz mnie, że ludzie mogą mieć różny gust, podczas gdy jednocześnie udowadniasz mi, że po prostu muszę (bo jak ustaliłyśmy ja nie mam prawa do swojego zdania) zgadzać się z założycielką tematu co do tego, że jej opinia jest decydująca w kwestii tego, co w ogóle może istnieć.

Odpowiedz konkretnie na konkretny temat. Przynajmniej spróbuj.

ocenił(a) film na 2
Eleonora

Problem, droga Eleonoro, polega na tym, że jestem człowiekiem poważnym i zwyczajnie nie chce mi się uświadamiać ludziom, że nie rozumieją, co się do nich mówi/pisze. Szkoda mi na to czasu - wolę prowadzić dyskusje pod lepszymi filmami niż ten udający głębokie dzieło obrazeczek. I mam nadzieję, że jak napiszę, że "nie będę kontynuować tej dyskusji" to chociaż to zrozumiesz tak, jak ja chcę, żebyś zrozumiała, bez nadinterpretacji i agresji.
Tak więc: BEZ ODBIORU.

ocenił(a) film na 10
GaoLi

Nikt Ci nie każe uświadamiać komuś co mu mówisz, ale rozmawiając z Tobą na pewno każdy by chciał, żebyś Ty sama była świadoma, co piszesz/mówisz i o co Ci właściwie chodzi. Z tego też zapewne wynika ten Twój problem, że jak sama piszesz masz wrażenie, że ludzie nie rozumieją tego, co mówisz i piszesz. Obawiam się, że naprawdę nie rozumieją i dopóki nie nauczysz się składnie wypowiadać ten problem nie zniknie.
Dla zilustrowania niezborności Twojego wyobrażenia o tym, co piszesz z tym, co faktycznie piszesz mogę opisać mały przykład. (Nie chce mi się poświęcać czasu na omawianie wszystkiego.) Mogłaś napisać do mnie np. tak: "spojrzałam w twoje oceny i widzę, że mamy tak różny gust, że być może w ogóle nie damy rady się dogadać". To by była wypowiedź pasująca do dorosłej osoby (i miałaby sens gdybyśmy rozmawiały na temat stosunku do filmu, co i tak przecież nie miało tu miejsca). Ale Ty piszesz tak: "Od razu zaznaczam, że dyskusja z kimś, kto ocenił "Rzeź" na 6, a "Melancholię" na 10, może być... ponad moje siły. I cierpliwość... Lubię bowiem filmy ambitne, ale nie na siłę.". Rozwlekle, zjadliwie i bez sensu. Potem udajesz, że nie byłaś złośliwa. Dalej, delikatnie to określając, źle reagujesz na mój opis sposobu oceniania filmów, choć w sumie powinnaś to uznać za bardzo uprzejme w sytuacji, gdy sama ten temat poruszyłaś. Ale nie, zamiast tego twierdzisz, że niby tym swoim PS miałaś mi do przekazania jedynie to, co mogłabyś zawrzeć w króciutkim, a nie złośliwym stwierdzeniu typu: "spojrzałam w twoje oceny i widzę, że mamy tak różny gust, że być może w ogóle nie damy rady się dogadać", co i tak nie miało związku z tym o czym tu rozmawiamy, więc i tak odniosłoby się wrażenie, że masz problemy z koncentracją i orientacją, ale przynajmniej brzmiałabyś jak mniej więcej dorosła osoba.

Jeśli już decydujesz się na jechanie po kimś, to przynajmniej nie udawaj potem, że tego nie robisz, no chyba, że nie przeszkadza Ci, gdy ktoś, kto przeczyta Twoje wpisy odniesie wrażenie, że dopiero co nauczyłaś się pisać, nie umiesz się wysłowić i nie kontrolujesz swojego zachowania ani emocji. Jeśli pasuje Ci robienie takiego wrażenia, to ok, pisz jak dotychczas.


A co do dyskusji o filmach, to ten temat tutaj nawet przecież tak naprawdę nie dotyczy żadnego filmu, a jedynie czyjejś opinii na temat tego na ile reszta świata powinna się kierować gustem jednej osoby. Wyszło na to, że nawet nie przemyślałaś co właściwe masz do przekazania. Wpadłaś, nabluzgałaś, zrobiłaś głupią minę i uciekłaś :) Przypomina to zachowanie szalonego dziecka, a chyba nie o to Ci chodziło skoro twierdzisz, że jesteś poważnym człowiekiem. Zrozum, pisanie, że tak siebie postrzegasz nic nie da w sytuacji gdy zachowujesz się zupełnie niepoważnie. Chcesz robić wrażenie dorosłej, to po prostu zacznij zachowywać się jak dorosła.

ocenił(a) film na 4
urszulakk

Moim zdaniem produkcja słaba. Obejrzałem i myślę sobie: może filmu nie zrozumiałem, no to czytam komentarze na filmwebie. Cóż, jak się okazuje film zrozumiałem, on jest po prostu słaby. Miał poruszać, a nudzi banałami.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones