Ten film to dzieło sztuki. Rzeczywistość miesza się z magią, znakomita, ascetyczna narracja scen mówionych, wspaniały montaż, celowy, ryzykowny wybór estetyki scen walki, będący hołdem dla filmów tego gatunku sprzed 30 lat, wspaniała paleta barw i zdjęcia w ciemności, rzewna, doskonała ścieżka dźwiękowa, przekaz podstaw filozofii Tao w formie nader atrakcyjnej a prostej. Wierzcie mi, ten film nie ma słabych punktów. Ang Lee nie zrobił tego dla kasy, dlatego wybór języka mandaryńskiego, a nie kantońskiego ani tym bardziej angielskiego, dlatego wolna narracja dialogów, często bez muzyki, celebrowanie scen "fruwania" na drutach i zakończenie smutne i niejednoznaczne. Jakże to wszystko ma przemawiać do kinowego motłochu? Jak widzę opinie, że the film nie ma żadnych głębszych wartości to zwijam się ze śmiechu!