Nie spodobał mi się za pierwszym razem z bardzo prozaicznej przyczyny. Przeszkadzało mi to, że bohaterowie mówili po angielsku. Rozumiem, że w angielskiej wersji językowej film jest przystępniejszy i lepiej się sprzedaje, ale bohaterowie wydają się mniej wiarygodni. Niemniej jednak jest to "lektura obowiązkowa" dla miłośnika kina i literatury fantasy. W czasopiśmie "Nowa Fantastyka" nr 3/2001 w artykule "Skośnooki Wiedźmie, chińska Ciri-Yen?..." zwrócono uwagę na delikatne podobieństwo łączące ten film z historiami spisanymi przez A.Sapkowskiego (gorąco polecam lekturę artykułu). O realizacji napisano już tyle, że nie chcę już powielać cudzych opinii. W każdym razie magia kina jest w tym filmie obecna wyraźniej, niż w kilku superhiciorach amerykańskich razem wziętych.