Siadając przed TV nie spodziewałem się, że będę miał do czynienia z aż tak bajkowym kinem fantasy. Nie podobało mi się to całe latanie i skakanie po drzewach czy budynkach, choć przyznam ,że wyglądało to efektownie. Wolałbym jakąś bardziej realistyczną opowieść w tych klimatach, a przynajmniej z bardziej realistycznymi scenami walk. Jak dla mnie film miał nieco słaby klimat. Kojarzył mi się z anime i "Czarodziejką z Księżyca". Nie urzekła mnie ta historia. Liczyłem na coś zupełnie innego. Widac nie jestem fanem tego gatunku.
Mam dokładnie tak samo, strasznie mi się to nie podobało, wogóle nie lubię latadeł. Co dziwne jednak spodobała mi się inna "bajka" Hero, pomimo latania, i biegania po wodzie, film strasznie mi się spodobał, i sam dokładnie nie wiem dla czego. Spróbuj z nim może też ci się spodoba.
Słyszałem o tym filmie. Jak będzie okazja to rzuce na niego okiem. "Dom latających sztyletow" jest chyba równiez w podobnych klimatach.
"Dom latających sztyletów" z tej trójki jest zdecydowanie najsłabszy. Nie jest oczywiście słaby, po prostu "Przyczajony..." jest o niebo lepszy. "Hero" zaś może spodobać się nie tylko zwolennikom kultury azjatyckiej, a to najpewniej z tego powodu, iż ma on bardziej rozbudowaną fabułę od wcześniej wymienionych dwóch.
"Przyczajony tygrys...", "Hero" czy "Dom..." to tak zwana z chińska - WUXIA. To taka chińska bajka-legenda. historia o bohaterach z dawnych czasów posiadających nadzwyczajne zdolności.
To własnie taki typ kina.
Dla mnie bomba.
Jasssne... Przyrównywać Wuxie do typowych rąbanek to jak przyrównywać filmy Almodovara do pornoli.
Oglądając takie filmy jak "Przyczajony tygrys..." " Dom latających sztyleków" trzeba sobie zdać sprawę że to azjatyckie kino i nie należy na nie patrzeć przez pryzmat amerykańskich produkcji. Jest to zupełnie inna kultura, tak samo jak zupełnie inna reżyseria. Naginanie rzeczywistości, czyli "latanie w powietrzu" itp. dla nas wydają się przesadzone i śmieszne, ale jest to specyficzne i naturalne dla kina azjatyckiego. Więc najpierw trzeba się zastanowić czy jesteśmy wstanie zaakceptować odmienność kina azjatyckiego.
To jest film malarski, proszę ja was. Kino tego nurtu cechuje się tym, że największy nacisk kładzie się tu na wizualne piękno. W końcu kino od innych dziedzin sztuki odróżnia właśnie obraz i dźwięk, nie? Trzeba po prostu czuć te klimaty. Mnie ten film rozwala. Ten klimat, ta muzyka, te zdjęcia! A historia, choć mało oryginalna, opowiedziana jest bezbłędnie. Mogę go oglądać w nieskończoność.