6,9 84 tys. ocen
6,9 10 1 83588
6,7 29 krytyków
Przyczajony tygrys, ukryty smok
powrót do forum filmu Przyczajony tygrys, ukryty smok

Film piękny wizulanie, interesujący dla fanów sztuk walk, ale dla mnei....zupełnie neiczytelny ze wzgledu na bareirę językową. Po chińsku znam bodajże pięć słów, więc dialogi były zupełnie nei czytelne. A czytnaie napisów i jendoczesne wnikanie w ekran, neistety było za trudne, zwłaszcza,że poza mną na slai było z 500 osób, nie zawsze umiejących się kulturalnie zachowac....

Patrzyłam więc na czająceo się tygrysa i ukrytego smoka jak na piękny obraz, niemy film, zrobiony z zgodzie z najnowszą, matriksowo-kungfu-wushu-modą...Szkoda,że neiktóe sceny pojedynków były zbyt ostentacyjnie komputerowe - trudno przecież uwierzyć że ludzie chodzą po cienkich jak witki gałęziach... Widz nie jest głupi, nie da się oszukać, nawet jełsi "umawia" sie z twórcami na przymróżenie oka i puszczenie wodzów fantazji....

Co do postaci są one nieco schematyczne w sensie prezentownaia odwiecznych typów: dzielnego wojownika, złej czrownicy etc. Ale nie czuje się tego oglądając "Przyczajonego...". Zapewne to zasługa aktorów, którzy nie tlyko starali się zagrać dobrze, ale i być czytelnymi dla widżów spoza swojego kręgu kulturowego....I chwała im za to.

Jednego tylko nie rozumiem: przesadoznych moim skromnym zdaniem zachwytów nad filmem Anga Lee...Aż takim arcydziełem przecież nie jest....

Ola

re: potrawa (orientalne delicje)
Olu, pewnie Cie to zaskoczy, ale ogladalam ostatnio program o realizacji "Przyczajonego.." i twierdzono tam, ze zadne sztuczki komputerowe nie zostaly zastosowane podczas scen walk. Ba, nawet pokazano zdjecia z planu gdzie aktorzy przymocowani bialymi, gumowymi linami skakali po dachach, po wiotkich bambusach - wygladalo to bardzo przekonywujaco.
Ja uwazam, ze to wspanialy, importowany produkt. Cudowna bajka, zrealizowana w perfekcyjny sposob. Nigdy nie gustowalam w filmach "martial arts", ale tym razem to czysta przyjemnosc patrzec na te popisowe figury taneczne (przeciez to niemal balet, agresywny, ale balet!). Historia prosta, ale jakze piekna...Swietne obie glowne aktorki, wspaniala muzyka, przepyszne zdjecia...
Jezeli chodzi o jezyk, to jest to jakis dialekt mandarynski, ktorego wiekszosc aktorow nie znala. Co ciekawe ten dialekt operuje czterema intonacjami. Mozna powiedziec to samo zdanie w czterech roznych intonacjach, i za kazdym razem bedzie znaczyc to cos innego..brzmi koszmarnie.:)

ocenił(a) film na 7
Joanna

maly wyklad o jezyku chinskim
tym razem nie o filmie... ale o drobnej kwestii koszmarnosci jezyka chinskiego.
po pierwsze nie ma czegos takiego jak dialekt mandarynski. istnieje za to grupa jezykow mandarynskich, do ktorych m in zalicza sie dialekt pekinski - oficjalny jezyk chin. w filmie prawdopodobnie uzywano dialektu nankinskiego ale nie jestem tego pewien.
jesli chodzi o tzw tonike jezyka chinskiego, to dialekt pekinski sklada sie z czterech tonow. sa to: ton równy, wzrastający, falujący i opadający. upraszczajac, kazde slowo mozna wypowiedziec w kazdym z tych tonow, co za kazdym razem niesie za soba zmiane znaczenia; i tak na przyklad slowo "ma" w tonie rownym znaczy matka, w tonie wzrastajacym znaczy haszysz,w tonie falujacym oznacza koń a opadajacym - łajać.
przyznaje, ze jest to generalnie najwieksza przeszkoda w nauce chinskiego. jednak duza ilosc cwiczen i osluchanie pozwala na opanowanie tej trudnosci.
i tu wlasciwie... konczy sie trudnosc jezyka chinskiego (mowionego bo kwestia pisma to juz zupelnie inny problem). gramatyka chinska nalezy do jednych z najprostszych na swiecie. powiem tylko ze, poza pewnymi wyjatkami, w chinskiej gramatyce nie ma czasow, liczby mnogiej, podzialu na rodzaje, deklinacji, koniugacji...
podsumowujac, jezyk chinski ze wzgledu na swoja, kompletnie dla europejczyka obca, strukture tonalna i dosc duza ilosc wyrazen idiomatycznych, nie jest jezykiem latwym. przyrownujac jednak poziom trudnosci do jezykow ugrofinskich czy slowianskich jest on zaskakujaco niski. wydaje mi sie, ze wystarczy ok pol roku na opanowanie chinskiego na poziomie prostej komunikacji - w przypadku np jezyka wegierskiego jest to ok poltora roku systematycznej nauki (wiem z wlasnego doswiadczenia).
jednoczesnie podkreslam, ze wszystko to odnosi sie tylko do jezyka mowionego. przyswojenie sobie pisma chinskiego (ok 2000 znakow potrzeba by czytac gazete) to lata praktyki i cwiczen. tak jak powiedzial pewien mistrz: cwiczyc, cwiczyc i jeszcze raz cwiczyc...

jesli ktos ma jakiekolwiek pytania, prosze bardzo; z przyjemnoscia odpowiem.

ocenił(a) film na 8
daauyi

re: mały wykład o języku chińskim
Hmmm to jak w końcu jest? Iloma chińskimi mówią chińczycy?
I w którym z tych chińskich jest to zdanie (dobra zapisuję "po polsku")
"wuada mincu szu alajkuss". Nie umiem powiedziwć co jest jakim tonem powiedziane, ale tak to mniej-więcej brzmi :)
pozdrowienia