jak bylem troche mlodszy z wypiekami na twarzy ogladalem slynny film "klasztor shaolin". niewiarygodne, niesamowite, niewykonalne - myslalem sobie wtedy o wyczynach chinskich mistrzow z klasztoru shaolin. po obejrzeniu tygrysa delikatnie zweryfikowalem swoja mlodziencza ocene... teraz by zadowolic widza trzeba posunac sie ciut dalej niz ukazanie ekstremum mozliwosci ludzkich mozliwosci. o tempora o moris rzekl filozof - ten sam filozof pewnikiem przezylby bardzo traumatycznie pokaz tygrysa. doszloby moze nawet do przewartosciowania istoty stoicyzmu... bo tu tkwi sila tego obrazu - jesli wybieramy sie do kina by przez dwie godziny siedziec wcisnietym w fotel i delektowac sie szalenczym ekstremum techniki filmowej dzisiejszego kina - to nie sposob chyba wybrac lepszego filmu. ocena 7/10